Osiem lat minęło! To nic przy astronomicznych wartościach, z jakimi spotykamy się w naszym hobby każdej pogodnej nocy czy to przy zgłębianiu dystansów do konkretnych obiektów, ich wieku czy wielkości, ale z perspektywy zwykłego pasjonata astronomii to całkiem satysfakcjonujący odcinek czasu. Z dniem dzisiejszym mija już osiem lat odkąd ostatecznie powołałem do funkcjonowania niniejszy blog, rozpoczynając popularyzowanie amatorskiej astronomii i paru dziedzin z nią powiązanych, które szczególnie mnie interesują poprzez taką właśnie formę pobudzania ciekawości u innych zapaleńców wykazujących nieodpartą ochotę podnoszenia głów ku rozgwieżdżonemu niebu - dziś możemy zatem sobie wspólnie poświętować!
Zaczynając od technicznych nowinek, z których się raduję, ogromną i największą rewolucją ostatniego roku było wprowadzenie nowej wersji mobilnej bloga i maksymalne upodobnienie jej oprawy graficznej do tej standardowej przy zachowaniu możliwie niewielkiej wagi i objętości mobilnego odpowiednika dla jego szybszej pracy - choć pewne poprawki są jeszcze kwestią czasu. Jest dla mnie zdumiewające jak znacząco zwiększyła się i wciąż postępuje obecność czytelników na tym blogu z wykorzystaniem urządzeń mobilnych - co prawda w dobie taniejącego potwornie sprzętu komputerowego, GSM i wygody niesionej przez takie urządzenia nie dziwi fakt wzrostu poczytności bloga poprzez urządzenia mobilne, ale zadziwia mnie tempo przyrostu odbiorców z takiej opcji korzystających. O ile w roku ubiegłym odwiedziny na sprzęcie typu telefony, tablety, ipady, odkurzacze i lodówki (no, z tymi ostatnimi tak nie do końca) stanowiły tylko 15% wszystkich wizyt rosnąc wobec roku 2015 o 4%, tak obecnie mobilna wersja bloga otwierana jest podczas 47% wizyt - niemal połowy wszystkich wejść, stanowiąc skok o 32% wobec roku 2016. Tym bardziej jestem uradowany, że udało się pomyślnie zakończyć dopieszczanie wersji mobilnej mogącej zostać oddanej do użytku czytelnikom (polskiastrobloger.pl?m=1) i zastąpić jej poprzednią archaiczną, oślepiającą biało-czarną wersję, która była po prostu mizerna i z każdym wewnętrznym odnośnikiem przekierowywała na standardową wersję komputerową. Teraz czytelnicy mają o niebo większy komfort i nawet na urządzeniu mobilnym nie muszą się martwić o niewygodne odczytywanie wpisów, dyskusji czy stron dodatkowych typu Solar Update czy Pogoda kosmiczna.
No i właśnie à propos tych dwóch dodatków do bloga - choć nie tylko ich, bardzo się cieszę, że przyczyniają się one do Waszych nowych sukcesów na polu obserwacji. W ostatnim roku wzrosła liczba wiadomości, w których pisaliście do mnie o swoich pierwszych upolowanych zorzach polarnych, co zawsze stanowi dla mnie radosne owoce swojej pisaniny i trzymania - jak to najczęściej nazywacie - ręki na pulsie. Wprawdzie alarmowych wysyłek z "gotowością zorzową" nie rozesłałem tyle co przed rokiem z powodu coraz poważniejszych okresów z bardzo niską aktywnością słoneczną, ale tego projektu również nie porzucam i obiecuję, że ile tylko będę mógł włożyć w to serca tak będę to narzucone sobie zadanie kontynuował - choćby po to, by potem móc czytać o Waszej radości z nowo zaobserwowanych najróżniejszych zjawisk - wszak nie tylko o zorze polarne tutaj chodzi. Podobnie z tekstami dotyczącymi bardziej uchwytnych zjawisk astronomicznych czy wpisami sprzętu obserwacyjnego - zawsze mi miło gdy wspominacie jak to i u Was i u Waszych bliskich, często najmłodszych, rozkręca się astronomiczna pasja, czy jak to ubogacana jest lista Waszych "zdobyczy" na gwiaździstym niebie, czy wreszcie jak to postanawiacie z najprostszych obserwacji przejść do zakupu lornetek, a mając lornetki przechodzicie w teleskopy. Piękna sprawa i solidny motywacyjny kopniak dla mnie, dodający siły i ochoty do kontynuowania swojej pisaniny.
No i właśnie à propos tych dwóch dodatków do bloga - choć nie tylko ich, bardzo się cieszę, że przyczyniają się one do Waszych nowych sukcesów na polu obserwacji. W ostatnim roku wzrosła liczba wiadomości, w których pisaliście do mnie o swoich pierwszych upolowanych zorzach polarnych, co zawsze stanowi dla mnie radosne owoce swojej pisaniny i trzymania - jak to najczęściej nazywacie - ręki na pulsie. Wprawdzie alarmowych wysyłek z "gotowością zorzową" nie rozesłałem tyle co przed rokiem z powodu coraz poważniejszych okresów z bardzo niską aktywnością słoneczną, ale tego projektu również nie porzucam i obiecuję, że ile tylko będę mógł włożyć w to serca tak będę to narzucone sobie zadanie kontynuował - choćby po to, by potem móc czytać o Waszej radości z nowo zaobserwowanych najróżniejszych zjawisk - wszak nie tylko o zorze polarne tutaj chodzi. Podobnie z tekstami dotyczącymi bardziej uchwytnych zjawisk astronomicznych czy wpisami sprzętu obserwacyjnego - zawsze mi miło gdy wspominacie jak to i u Was i u Waszych bliskich, często najmłodszych, rozkręca się astronomiczna pasja, czy jak to ubogacana jest lista Waszych "zdobyczy" na gwiaździstym niebie, czy wreszcie jak to postanawiacie z najprostszych obserwacji przejść do zakupu lornetek, a mając lornetki przechodzicie w teleskopy. Piękna sprawa i solidny motywacyjny kopniak dla mnie, dodający siły i ochoty do kontynuowania swojej pisaniny.
Testowany jest też obecnie nowy system wysyłki newslettera, który od początku roku 2017 przybrał formę kwartalną zamiast comiesięcznej z pewnych względów, a przede wszystkim z powodu dominacji mediów społecznościowych jako wygodniejszej formy podtrzymywania stałego kontaktu czytelników z blogiem. Od drugiego kwartału jednak trend "email w dół, social-media w górę" został spowolniony na rzecz większego przyrostu subskrybentów newslettera, co nie dziwi biorąc pod uwagę politykę prowadzoną przez Facebooka. Żaliłem się na to rok temu, ale teraz prócz mojego żalu doszły też liczniejsze żale czytelników, którzy nie otrzymują powiadomień na swojej tablicy w "niebieskim serwisie" o nowo udostępnionych treściach poprzez fejsbukowy profil bloga mimo, że go "polubili" i pozaznaczali co trzeba. Niestety strony niekomercyjne jak ten blog, które nie dokonują opłacania zasięgu, często spotykają się z tym problemem i nie zanosi się na to, by w najbliższych miesiącach miało się coś zmienić. Tu właśnie upatruję główny powód, przez który od około kwartału zaczęło szybciej przybywać subskrybentów newslettera czy kanału RSS aniżeli "fanów" na face buku czy GooglePlus - trochę dziw, że przy polityce cukierbergowego portalu googlowy odpowiednik wciąż wydaje się dla wielu niepotrzebnym narzędziem. Liczbowo, poprzez face buka blog śledzi ponad 4050 odbiorców, poprzez "fanpage" w Google+ nieco ponad 130.
Bardzo mi miło, że niezmiennie darzycie niniejszy blog rosnącym zainteresowaniem i zaufaniem, często włączając się w jego życie poprzez korespondencję, zadawanie pytań, zabieranie głosu w dyskusjach i dzielenie się z innymi czytelnikami własnymi relacjami i doświadczeniami zdobywanymi pod niebem gwiaździstym. Uzupełniacie wartościowo w ten sposób treści, które przygotowuję czyniąc stronę jeszcze pełniejszą i przydatniejszą dla osób, które stawiają w tym hobby dopiero pierwsze kroki - choć nie tylko im. Poniżej zestawienie dziesięciu tekstów opublikowanych podczas ósmego roku istnienia bloga, które cieszyły się największą poczytnością.
Bardzo mi miło, że niezmiennie darzycie niniejszy blog rosnącym zainteresowaniem i zaufaniem, często włączając się w jego życie poprzez korespondencję, zadawanie pytań, zabieranie głosu w dyskusjach i dzielenie się z innymi czytelnikami własnymi relacjami i doświadczeniami zdobywanymi pod niebem gwiaździstym. Uzupełniacie wartościowo w ten sposób treści, które przygotowuję czyniąc stronę jeszcze pełniejszą i przydatniejszą dla osób, które stawiają w tym hobby dopiero pierwsze kroki - choć nie tylko im. Poniżej zestawienie dziesięciu tekstów opublikowanych podczas ósmego roku istnienia bloga, które cieszyły się największą poczytnością.
TOP-10 tekstów w ósmym roku działalności bloga
(...) Niestety każdy ma jakiś próg wytrzymałości. Na rzeczy jest fakt, że dopadły mnie chwile słabości i stan bliski załamaniu nerwowemu widząc jak oderwana od rzeczywistości wiadomość, napisana przez nie mniej oderwanego od rzeczywistości autora-idiotę wchłaniana jest przez odbiorców jak najprawdziwsza prawda. Dziś felieton, który w lawinie wszelkich reakcji po tragicznym trzęsieniu ziemi we Włoszech też musi się znaleźć - może choć jedna-dwie zmanipulowane owieczki doznają opamiętania by zamiast awansować w kompletnego barana awansują na osobę odróżniającą prawdę od fałszu czy wręcz jeszcze gorzej, bo całkowicie nielogicznej degrengolady. Czytaj całość.
*
2. Astrolog wymyśla super-księżyc, czyli pseudonauka kontratakuje
(...) Ostatecznie uznałem, że zamiast co chwilę odpowiadać dlaczego blog nie dołącza do dziwacznej narracji stosowanej w innych mediach i czemu ukrywane lub pomijane są takie informacje np. o potencjalnych skutkach tego "zjawiska" dla ludzi, lepiej będzie stworzyć cały tekst. Tekst w gruncie rzeczy o tym dlaczego nigdy na tym blogu nie było, nie ma i nie będzie wzmianek o supermenach, to znaczy pardon - super-pełniach, dlaczego posiłkowanie się podobnymi sloganami jest krzewieniem pseudonauki oraz jak autosugestia i odpowiednie urobienie świadomości przez media powodują, że niektórzy ludzie zaczęli deklarować, że widzą to, co widać dopiero na materiale porównawczym uzyskanym fotograficznie. Czytaj całość.
**
(...) Ostatecznie uznałem, że zamiast co chwilę odpowiadać dlaczego blog nie dołącza do dziwacznej narracji stosowanej w innych mediach i czemu ukrywane lub pomijane są takie informacje np. o potencjalnych skutkach tego "zjawiska" dla ludzi, lepiej będzie stworzyć cały tekst. Tekst w gruncie rzeczy o tym dlaczego nigdy na tym blogu nie było, nie ma i nie będzie wzmianek o supermenach, to znaczy pardon - super-pełniach, dlaczego posiłkowanie się podobnymi sloganami jest krzewieniem pseudonauki oraz jak autosugestia i odpowiednie urobienie świadomości przez media powodują, że niektórzy ludzie zaczęli deklarować, że widzą to, co widać dopiero na materiale porównawczym uzyskanym fotograficznie. Czytaj całość.
**
3. Obserwacje wizualne czy astrofotografia? O zgniłych kompromisach przy kompletowaniu pierwszego sprzętu astronomicznego
(...) Obserwacje wizualne czy astrofotografia? A jeśli astrofotografia, to jaka? Szeroko-kadrowa? Planetarno-księżycowa? Mgławicowa? Kiedy już wiadomo, że bakcyl astronomiczny zaczął siać przyjemne spustoszenie w naszej głowie i niebawem będzie siał spustoszenie w naszym portfelu, bywa, że nowicjusz chciałby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Początkującym często marzy się bowiem sprzęt do wszystkiego: taki, aby dużo można nim było zobaczyć, jednocześnie taki, który będzie dawał duże możliwości w astrofotografii. Oczywiście wszystko przy rozsądnych i przeważnie niewygórowanych nakładach finansowych. To zresztą zrozumiałe, w końcu przy sprzęcie za cenę odpicowanego samochodu to każdy nadziany kretyn może powiedzieć debiutantowi, że ma sprzęt do wszystkiego i niech się nie pyta o porady póki nie będzie miał tyle co on szmalcu, bo inaczej się nie da. Nie da się? Niezupełnie, choć słowem-kluczem niestety będzie tu "kompromis". Czytaj całość.
(...) Obserwacje wizualne czy astrofotografia? A jeśli astrofotografia, to jaka? Szeroko-kadrowa? Planetarno-księżycowa? Mgławicowa? Kiedy już wiadomo, że bakcyl astronomiczny zaczął siać przyjemne spustoszenie w naszej głowie i niebawem będzie siał spustoszenie w naszym portfelu, bywa, że nowicjusz chciałby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Początkującym często marzy się bowiem sprzęt do wszystkiego: taki, aby dużo można nim było zobaczyć, jednocześnie taki, który będzie dawał duże możliwości w astrofotografii. Oczywiście wszystko przy rozsądnych i przeważnie niewygórowanych nakładach finansowych. To zresztą zrozumiałe, w końcu przy sprzęcie za cenę odpicowanego samochodu to każdy nadziany kretyn może powiedzieć debiutantowi, że ma sprzęt do wszystkiego i niech się nie pyta o porady póki nie będzie miał tyle co on szmalcu, bo inaczej się nie da. Nie da się? Niezupełnie, choć słowem-kluczem niestety będzie tu "kompromis". Czytaj całość.
***
4. Fotorelacja z obserwacji: Półcieniowe zaćmienie Księżyca 11.02.2017 A.D.
(...) Miało być subtelnie, bez większego echa, tymczasem nadejście klina wyżowego który rozniósł na strzępy zachmurzenie pokazując, że i nam bezchmurna aura czasem się należy, sprawiło, że z niepozornego zaćmienia wyszło finalnie całkiem atrakcyjne zjawisko astronomiczne zarówno dla przypadkowych osób, jak i bardziej zapalonych obserwatorów lubiących odliczać czas do nawet tak subtelnych fenomenów. Wprawdzie zachmurzenie w chwili publikacji tej relacji ponownie powróciło do dominacji, ale ta kilkunastogodzinna przerwa, podczas której najczystszy błękit i promienie słoneczne przeszły do ofensywy, pozwoliła większości Polaków wykorzystać sytuację i naładować się pozytywnymi emocjami zarówno w dzień poprzedzający tytułowe zjawisko jak i tę najważniejszą noc miesiąca. Czytaj całość.
(...) Miało być subtelnie, bez większego echa, tymczasem nadejście klina wyżowego który rozniósł na strzępy zachmurzenie pokazując, że i nam bezchmurna aura czasem się należy, sprawiło, że z niepozornego zaćmienia wyszło finalnie całkiem atrakcyjne zjawisko astronomiczne zarówno dla przypadkowych osób, jak i bardziej zapalonych obserwatorów lubiących odliczać czas do nawet tak subtelnych fenomenów. Wprawdzie zachmurzenie w chwili publikacji tej relacji ponownie powróciło do dominacji, ale ta kilkunastogodzinna przerwa, podczas której najczystszy błękit i promienie słoneczne przeszły do ofensywy, pozwoliła większości Polaków wykorzystać sytuację i naładować się pozytywnymi emocjami zarówno w dzień poprzedzający tytułowe zjawisko jak i tę najważniejszą noc miesiąca. Czytaj całość.
****
5. Pytanie czytelnika: wschód i zachód Słońca widoczny nad Morzem Bałtyckim z jednej lokalizacji w ciągu jednego dnia?
(...) Pytanie od czytelnika sprowadzało się do wątpliwości, czy w naszych polskich warunkach istnieje możliwość zaobserwowania wschodu i zachodu Słońca w ciągu jednego dnia, przez osobę będącą cały czas w tej samej lokalizacji, w taki sposób, aby tarcza słoneczna wyłaniała się znad tafli Morza Bałtyckiego i również "w morzu" zachodziła. Kto miałby teraz ochotę odpowiedzieć przecząco jak to wyobraźnia na pierwszą myśl chciałaby może doradzić, tego gorąco namawiam do wykonania obserwacji o jakiej w tym tekście wspomnę lub chociaż do zrozumienia poniższych okoliczności, bo jest to zdecydowanie jeden z ciekawszych choć bardzo niedocenianych fenomenów jakie w Polsce jak najbardziej możemy doświadczyć. Czytaj całość.
(...) Pytanie od czytelnika sprowadzało się do wątpliwości, czy w naszych polskich warunkach istnieje możliwość zaobserwowania wschodu i zachodu Słońca w ciągu jednego dnia, przez osobę będącą cały czas w tej samej lokalizacji, w taki sposób, aby tarcza słoneczna wyłaniała się znad tafli Morza Bałtyckiego i również "w morzu" zachodziła. Kto miałby teraz ochotę odpowiedzieć przecząco jak to wyobraźnia na pierwszą myśl chciałaby może doradzić, tego gorąco namawiam do wykonania obserwacji o jakiej w tym tekście wspomnę lub chociaż do zrozumienia poniższych okoliczności, bo jest to zdecydowanie jeden z ciekawszych choć bardzo niedocenianych fenomenów jakie w Polsce jak najbardziej możemy doświadczyć. Czytaj całość.
*****
6. Gateway To Space - kosmiczna wystawa pod patronatem NASA w Polsce - fotorelacja
(...) Od kilku tygodni Polska jest kolejnym krajem, do którego prosto ze Stanów Zjednoczonych zawitała kosmiczna wystawa „Gateway to Space” pod patronatem Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA. Pewien czas temu miałem przyjemność wziąć w niej udział, a dzisiejszym tekstem postaram się podzielić wrażeniami z wycieczki i być może zachęcić także niejednego z Was do odwiedzenia wystawy. Od 19 listopada 2016 do 19 marca 2017 roku w Warszawie na powierzchni 3000 m2 możemy ujrzeć na własne oczy dziesiątki eksponatów amerykańskich, radzieckich i rosyjskich pochodzących z U.S. Space Rocket Center i oddziałów NASA Visitor Center w Alabamie. Czytaj całość.
(...) Od kilku tygodni Polska jest kolejnym krajem, do którego prosto ze Stanów Zjednoczonych zawitała kosmiczna wystawa „Gateway to Space” pod patronatem Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA. Pewien czas temu miałem przyjemność wziąć w niej udział, a dzisiejszym tekstem postaram się podzielić wrażeniami z wycieczki i być może zachęcić także niejednego z Was do odwiedzenia wystawy. Od 19 listopada 2016 do 19 marca 2017 roku w Warszawie na powierzchni 3000 m2 możemy ujrzeć na własne oczy dziesiątki eksponatów amerykańskich, radzieckich i rosyjskich pochodzących z U.S. Space Rocket Center i oddziałów NASA Visitor Center w Alabamie. Czytaj całość.
******
7. Początek końca flar Iridium - nadchodzi era Iridium NEXT
(...) Długo się zabierałem za sklecenie tego wpisu, bo co tu dużo pisać - jest to smutna wiadomość dla wszystkich miłośników obserwacji przelotów sztucznych obiektów, a zwłaszcza polujących na kilkusekundowe rozbłyski wywoływane przez satelity systemu Iridium. Od 20 lat możemy cieszyć się efektownymi "zajączkami" puszczanymi przez odbijające światło słoneczne antenami wszystkich tych satelitów, kiedy to nie rzadko flary osiągają jasność nawet -9 mag. porównywalną z Księżycem w kwadrze skupioną w jednym punkcie. Niestety w nieodległej przyszłości jako pasjonaci astronomii utracimy bardzo interesujący cel naszych obserwacji. Czytaj całość.
(...) Długo się zabierałem za sklecenie tego wpisu, bo co tu dużo pisać - jest to smutna wiadomość dla wszystkich miłośników obserwacji przelotów sztucznych obiektów, a zwłaszcza polujących na kilkusekundowe rozbłyski wywoływane przez satelity systemu Iridium. Od 20 lat możemy cieszyć się efektownymi "zajączkami" puszczanymi przez odbijające światło słoneczne antenami wszystkich tych satelitów, kiedy to nie rzadko flary osiągają jasność nawet -9 mag. porównywalną z Księżycem w kwadrze skupioną w jednym punkcie. Niestety w nieodległej przyszłości jako pasjonaci astronomii utracimy bardzo interesujący cel naszych obserwacji. Czytaj całość.
*******
8. "Obcy" + "Grawitacja" = "LIFE" czyli 7. pasażer ISS. Astronomiczna recenzja filmu
(...) Nie da się ukryć, że najbardziej solidnym film jest w sferze audio-wizualnej. Więcej - powiedziałbym, że z wszystkich ostatnich produkcji s-f, które chciałyby pod tym względem doścignąć przełomową dla mnie w efektach "Grawitację" - a więc "Interstellar", "Marsjanin", i ci .. jak im tam było, "Pasażerowie", to właśnie "Life" najbardziej upodabnia się do filmu Cuaróna (sceneria, długie ujęcia przestrzeni jak i wewnątrz ISS z klaustrofobicznym klimatem, niepokojącą ścieżką dźwiękową) i w tym aspekcie trzeba to traktować jako wielki plus. Koło arcydzieła czy filmu rewelacyjnego "Life" nie stał nawet przez moment, ale mimo oklepanego schematu wspomniane pozytywne elementy tworzą z tej produkcji film, jaki w ogólnym rozrachunku jestem skłonny uznać za udany. Czytaj całość.
(...) Nie da się ukryć, że najbardziej solidnym film jest w sferze audio-wizualnej. Więcej - powiedziałbym, że z wszystkich ostatnich produkcji s-f, które chciałyby pod tym względem doścignąć przełomową dla mnie w efektach "Grawitację" - a więc "Interstellar", "Marsjanin", i ci .. jak im tam było, "Pasażerowie", to właśnie "Life" najbardziej upodabnia się do filmu Cuaróna (sceneria, długie ujęcia przestrzeni jak i wewnątrz ISS z klaustrofobicznym klimatem, niepokojącą ścieżką dźwiękową) i w tym aspekcie trzeba to traktować jako wielki plus. Koło arcydzieła czy filmu rewelacyjnego "Life" nie stał nawet przez moment, ale mimo oklepanego schematu wspomniane pozytywne elementy tworzą z tej produkcji film, jaki w ogólnym rozrachunku jestem skłonny uznać za udany. Czytaj całość.
********
9. Silna burza magnetyczna kategorii G3 (25-28.10.2016) - polskie zorze polarne kontra pochmurne niebo. Opracowanie wydarzenia
(...) Po mniej niż dwóch tygodniach przerwy doświadczyliśmy kolejnej burzy magnetycznej, która zaowocowała wzmożeniem aktywności zórz polarnych po umiarkowane szerokości geograficzne. Tym razem nie rzucę już na pożegnanie żadnych przypuszczeń i prognoz co do kolejnych wystąpień zorzy polarnej, bo w świetle powyższych liczb uważałbym to za, delikatnie mówiąc, przegięcie pały - mamy niesamowity rok pod względem frekwencji fenomenu zarezerwowanego najczęściej dla szerokości okołobiegunowych i obojętnie co nas czeka przez jego resztę - nawet gdyby zorze miały już w ogóle nie wystąpić w co szczerze wątpię, wielkiego zachwytu nad tym zorzowym rokiem nic już Polakom nie może odebrać. Czytaj całość.
(...) Po mniej niż dwóch tygodniach przerwy doświadczyliśmy kolejnej burzy magnetycznej, która zaowocowała wzmożeniem aktywności zórz polarnych po umiarkowane szerokości geograficzne. Tym razem nie rzucę już na pożegnanie żadnych przypuszczeń i prognoz co do kolejnych wystąpień zorzy polarnej, bo w świetle powyższych liczb uważałbym to za, delikatnie mówiąc, przegięcie pały - mamy niesamowity rok pod względem frekwencji fenomenu zarezerwowanego najczęściej dla szerokości okołobiegunowych i obojętnie co nas czeka przez jego resztę - nawet gdyby zorze miały już w ogóle nie wystąpić w co szczerze wątpię, wielkiego zachwytu nad tym zorzowym rokiem nic już Polakom nie może odebrać. Czytaj całość.
*********
10. Pasażerowie (2016) - astronomiczna recenzja filmu
(...) "Pasażerowie" są dziś kolejnym filmem, który reklamowany jako thriller science fiction, z s-f to co ma wspólnego, to na pewno przestrzeń kosmiczna jako miejsce akcji, mocno odległy w przyszłość czas i pierwszy akt, ale w istocie cała reszta scenariusza, który ewidentnie od pewnego momentu zaczął być pisany na kolanie lub na sraczu, do którego chyba się spieszyło jego autorowi, przemienia ten obraz w kiczowaty melodramat osadzony w kosmosie, który wizualnie niczym nie odróżnia się od obecnie taśmowo produkowanych filmów, fabularnie mimo ogromnego i zmarnowanego potencjału stanowi bardzo mizerną średniawkę jakich nie brak, realizmem mimo kilku poprawnie przedstawionych zjawisk ostatecznie postanawia szorować o dno niczym "Armageddon", upodabniając się do niego w nie mniejszym stopniu dialogami i postaciami, gdzie człowiek nastawiony na solidne kino s-f miał wrażenie otrzymania mdłego kosmicznego wyciskacza łez. Ogromna szkoda, że po wciągającym i obiecującym początku wszystko się spieprzyło. Czytaj całość.
(...) "Pasażerowie" są dziś kolejnym filmem, który reklamowany jako thriller science fiction, z s-f to co ma wspólnego, to na pewno przestrzeń kosmiczna jako miejsce akcji, mocno odległy w przyszłość czas i pierwszy akt, ale w istocie cała reszta scenariusza, który ewidentnie od pewnego momentu zaczął być pisany na kolanie lub na sraczu, do którego chyba się spieszyło jego autorowi, przemienia ten obraz w kiczowaty melodramat osadzony w kosmosie, który wizualnie niczym nie odróżnia się od obecnie taśmowo produkowanych filmów, fabularnie mimo ogromnego i zmarnowanego potencjału stanowi bardzo mizerną średniawkę jakich nie brak, realizmem mimo kilku poprawnie przedstawionych zjawisk ostatecznie postanawia szorować o dno niczym "Armageddon", upodabniając się do niego w nie mniejszym stopniu dialogami i postaciami, gdzie człowiek nastawiony na solidne kino s-f miał wrażenie otrzymania mdłego kosmicznego wyciskacza łez. Ogromna szkoda, że po wciągającym i obiecującym początku wszystko się spieprzyło. Czytaj całość.
**********
Nie trudno zauważyć, że Felietony i przemyślenia oraz Recenzje - dwa działy, którymi czasem zdarza mi się włożyć kij w mrowisko, kompletnie zagarnęły dla siebie zwycięskie podium, ale też nie miały w ostatnim roku blogowym powodów do nudy. Geniusze, którzy do zwyczajnych zjawisk astronomicznych dorabiają swoje teorie o ich złowieszczych skutkach dla Ziemi chyba nie zaprzestaną dawać nam powodów do radości, czy raczej uśmiechów politowania, duże media lubują się w zasypywaniu internautów fake-newsami czy wręcz idiot-newsami (copyright by ja!) nie tylko w dziedzinie polityki, ale też astronomii, co w miarę możliwości zawsze będę piętnować czy to ktoś uzna to za stereotypowe czepianie się pismaków czy nie, a jeśli tak, może niech po prostu tego nie czyta - nic na siłę, wolnoć Tomku w swoim domku. Drugą dziedziną najbardziej cieszącą się zainteresowaniem były już teksty stricte obserwacyjne, zarówno w ujęciu praktycznym - poprzez fotorelacje jak i teoretycznym - tytułowy problem piątego tekstu na powyższej liście stanowił podstawę do tekstu będącego najmłodszym w tym zestawieniu, który mimo to od połowy czerwca został przeczytany dostatecznie wiele razy, aby trafić na wysoką lokatę w połowie listy za ostatni rok. Tradycyjnie wybił się też jeden z tekstów stanowiących opracowania najważniejszych wydarzeń z dziedziny pogody kosmicznej, ale i wpis wieszczący ponurą przyszłość dla wszystkich amatorów widowiskowych flar Iridium, od obserwacji których nie jeden miłośnik astronomii zaczynał niegdyś swoją pasję.
Przy okazji kolejnego urodzinowego wpisu nie mogę oczywiście zapomnieć o najważniejszym, a więc o Was Drodzy Czytelnicy, dla których to się produkuję i bez których to istnienie niniejszej witryny byłoby pozbawione wszelkiego sensu. Bardzo serdecznie dziękuję Wam za Waszą obecność, ciągle rosnące zaangażowanie w życie bloga, i oczywiście za wspieranie mojej skromnej działalności najróżniejszymi sposobami - czy to poprzez wszelkie udostępnianie, polecanie i nagłaśnianie tutejszych treści kolejnym odbiorcom, czy to poprzez włączanie się w dyskusje, czy to poprzez drążenie tematów i zadawanie pytań, które często stanowią świetną podstawę do kolejnych tekstów jakie mogę dla Was przygotowywać, czy też za wspieranie dobrym słowem i po prostu Waszą rosnącą obecność.
Kieruję te podziękowania zarówno do wszystkich tutejszych czytelników indywidualnych jak i większych mediów, które od czasu do czasu dokładają swoją cegiełkę w promocję publikowanych tutaj treści. Jest niestety niewiele podobnych niekomercyjnych inicjatyw amatorskich, które potrafiłyby w dzisiejszym wirtualnym świecie przetrwać równie długo spotykając się z rosnącym z roku na rok zainteresowaniem czytelników - czy raczej słuchaczy/widzów, wszak słowo pisane jest coraz bardziej namacalnie wypierane przez inne formy przekazu, przez co podobni do mnie "operatorzy pióra" zdecydowanie nie mają łatwego zadania. Suma summarum, dla wszystkich z Was, którzy tu trafiają i co ważniejsze - czują się tu tak dobrze, że postanawiają zasiąść w loży stałych czytelników, ślę w tym momencie serdeczne astro-dzięki!
Kieruję te podziękowania zarówno do wszystkich tutejszych czytelników indywidualnych jak i większych mediów, które od czasu do czasu dokładają swoją cegiełkę w promocję publikowanych tutaj treści. Jest niestety niewiele podobnych niekomercyjnych inicjatyw amatorskich, które potrafiłyby w dzisiejszym wirtualnym świecie przetrwać równie długo spotykając się z rosnącym z roku na rok zainteresowaniem czytelników - czy raczej słuchaczy/widzów, wszak słowo pisane jest coraz bardziej namacalnie wypierane przez inne formy przekazu, przez co podobni do mnie "operatorzy pióra" zdecydowanie nie mają łatwego zadania. Suma summarum, dla wszystkich z Was, którzy tu trafiają i co ważniejsze - czują się tu tak dobrze, że postanawiają zasiąść w loży stałych czytelników, ślę w tym momencie serdeczne astro-dzięki!
Osiem wspólnie spędzonych lat za nami. Dziękuję Wam za wasze odwiedziny i wszystkie działania, którymi mnie wspieracie dodając motywacji do kontynuowania tej formy popularyzowania astronomii i szczególnie interesujących mnie dziedzin z nią powiązanych, na czele z pogodą kosmiczną i astronautyką - choć ta druga ostatnimi czasy została tu trochę zarośnięta pajęczynami, ale i ją czekać będzie wskrzeszenie. Życzę Wam dalszego pożytecznego i przyjemnego spędzania czasu na tym blogu, na łamach którego w dalszym ciągu będę się starał po prostu robić swoje - zarówno dla tych z Was, którzy dopiero zaczynają odkrywać piękno astronomii amatorskiej jak i tych, którzy są już od niej nierozerwalnie uzależnieni. Głęboko wierzę, że rozpoczynający się kolejny rok funkcjonowania witryny przyniesie nam wszystkim wiele pozytywnych emocji i zjawisk pod pogodnym niebem, przy których będziemy tu jak zawsze licznie się gromadzić i które będziemy wspominać całymi latami, ciesząc się z faktu bycia szczęśliwcami mającymi tak piękną pasję. Dziewiąty rok działalności bloga właśnie się rozpoczął!
Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.
Wszystkiego dobrego z tej okazji!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego. Niech blog się rozwija. Twoja strona jest dla mnie najważniejszym źródłem, z którego dowiaduję się co mogę w danym miesiącu zobaczyć moim refraktorkiem.
OdpowiedzUsuńI pamiętaj, że najważniejsze jest to co jest niewidooczne dla oka :)
Wszystkiego dobrego, rozwoju i cierpliwości życzę. Z bloga bardzo wiele się uczę i dziękuję za każdy artykuł.
OdpowiedzUsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńSam "przesiadłem się" ze stacjonarnego komoa na phablet i jestem wielce kintent. Wygodny, siedzę sobie na tarasie (wieczorem) lub w piwnicy (teraz) i czytam o gwiazdach. Doprawdy wyśmienity wynalazek.