Postęp 25. cyklu aktywności słonecznej: stan po I kwartale 2025 roku

Za nami pierwszy kwartał 2025 roku, co jak zwykle stanowi moment kolejnego podsumowania postępu 25. cyklu aktywności słonecznej oraz spojrzenia na stan aktualny i w krótkoterminową przyszłość. Jakie były te trzy miesiące? Czy Dzienna Gwiazda zrobiła sobie urlop od dostarczania nam zorzy polarnej, a może już weszła w wygasającą fazę cyklu słonecznego? Pora znów popatrzeć na statystyki i odnotować to co pewne, jak też pomyśleć o tym co jeszcze przed nami.


Jak zawsze zaczniemy od aktywności plamotwórczej. W styczniu 2025 średnia liczba Wolfa wyniosła 137 w stosunku do 113,1 prognozowanej na ten czas w oficjalnej predykcji 25. cyklu opublikowanej w 2019 roku. To wciąż zauważalnie wyższa produkcja plam w stosunku do prognozy, ale jednocześnie największe od kwietnia 2024 roku zbliżenie realnej produkcji plam do zakresu błędu tej prognozy. Miesięczny poziom promieniowania radiowego rejestrowanego na długości 10,7 cm (2800 MHz) wyniósł w styczniu 189,3 s.f.u. (jednostek strumienia słonecznego). To wciąż przyzwoita wartość będąca w czołówce całego cyklu, ale zarazem obniżająca się czwarty miesiąc z rzędu.

Najwyższa w I kwartale dzienna liczba Wolfa wystąpiła także w styczniu i to niezależnie czy odniesiemy się do wstępnych danych operacyjnych podawanych przez NOAA-SWPC, czy ostatecznych wartości (ISN) klasyfikowanych od 1818 roku przez SILSO. Według metodologii stosowanej przez NOAA maksymalna dzienna liczba Wolfa wystąpiła 20 stycznia i wyniosła 277. Ostateczne dane SILSO wskazują na 4 stycznia, kiedy wartość ta wyniosła 213. Tego dnia mieliśmy na tarczy słonecznej 13 obszarów aktywnych, z czego tylko 3 na północnej półkuli.

Luty 2025 przyniósł nam średnią liczbę Wolfa równą 154,6 wobec 113,8 w oficjalnej prognozie, co stanowiło odbicie od poprzedniego miesiąca, gdy styczeń zrównał się z kwietniem 2024. Jednocześnie luty stał się 6. miesiącem z rzędu o dość wyrównanej produkcji plam, wyraźnie niższej niż w III kwartale 2024 roku, co wyhamowało wzrost krzywej obrazującej 13-miesięczną wygładzoną liczbę Wolfa. Może to być oznaka trwającego dołka między dwoma szczytami cyklu słonecznego - gdyby drugi szczyt miał jeszcze nastąpić, ale z obecnej perspektywy nie można jeszcze takiego scenariusza potwierdzić. Poziom promieniowania radiowego na długości 10,7 cm wyniósł w lutym 184,3 s.f.u. i był tylko nieznacznie słabszy od styczniowego.

Ponadto, w lutym tego roku domknięty został kolejny tysiąc uformowanych grup plam. 21 lutego 2025 roku oznaczono obszar aktywny AR4000, który powstał 2 lata, 9 miesięcy i 26 dni po uformowaniu regionu AR3000 (26 kwietnia 2022 roku). Był to dobry moment do spojrzenia na zmiany tempa produkcji plam jak i okazja do rozważań kiedy uda się Słońcu domknąć kolejny tysiąc w związku z bliskością okresu Słonecznego Maksimum - kto takimi rozważaniami jest zainteresowany, tego odsyłam do podlinkowanego wyżej tekstu z tej okazji.

Zamykający I kwartał marzec dał nam produkcję plam pozwalającą osiągnąć średnią miesięczną liczbę Wolfa na poziomie 134,2 w stosunku do 114,3, którą przed tym cyklem prognozowano, zaś aktywność radiowa na długości 10,7 cm wyniosła 163,7 s.f.u. i stanowiła największy spadek od ubiegłorocznego kwietnia. W produkcji plam był to najniższy wynik w skali kwartału i zarazem najniższy od marca 2024 roku - wówczas z R=103,7 i jedynym w ostatnich trzech latach niemal tak dokładnym pokryciem się realnej produkcji plam z prognozowaną. Tegoroczny marzec jednak pomimo, że najsłabszy od początku roku w aktywności plamotwórczej, wciąż dał nam wynik przekraczający nawet górny zakres błędu pierwotnej prognozy na ten okres. Oznacza to, że nadal nie weszliśmy w czas najwyższych prognozowanych liczb Wolfa w 25. cyklu przez oryginalną predykcję, która sugerowała ich nadejście dopiero między czerwcem a sierpniem 2025, z wartościami 115,2-115,3 jako szczytowymi w całym cyklu, a które już dawno zostały przekroczone.

Najwyższa jak dotąd miesięczna wygładzona liczba Wolfa przypada obecnie na wrzesień 2024 roku - wynosi 159,3 i jak na razie cały czas pnie się w górę. Na razie musimy poczekać z odpowiedzią czy wrzesień 2024 pozostanie kandydatem na ścisły moment maksimum (pierwszego lub jedynego) w 25. cyklu czy okaże się tylko etapem w drodze do realnego maksimum lub tylko pierwszym szczytem. Fakt, że wartość ta niezmiennie wykazuje tendencję wzrostową cieszy i jak zwykle powinien być znacznie bardziej poważnie traktowany od krótkoterminowych wahań w produkcji plam.

  
Po lewej: średnie miesięczne liczby Wolfa w roku 2025 - stan po I kwartale. Dane: NOAA, oprac. własne. Po środku: postęp 25. cyklu słonecznego na podstawie 13-miesięcznej wygładzonej liczby Wolfa. Po I kwartale 2025 roku ostatnim miesiącem, jaki może zostać podliczony jest wrzesień 2024, dla którego wyniosła ona 159,3. Wskaźnik ten jak dotąd wykazuje konsekwentnie wzrostową tendencję bez osiągnięcia i opuszczania maksimum. Na wykresie uwzględniono dodatkowo prognozowane wygładzone liczby Wolfa wraz z prawdopodobnym zakresem wahań liczonym dla różnych wariantów zaktualizowanej prognozy. Dane: SWPC/NOAA. Po prawej: najwyższa dzienna liczba Wolfa (ISN) w trakcie I kwartału wystąpiła 4 stycznia i wyniosła 213 (dane ostateczne SILSO). Fot. SDO, oprac. własne.

Warto odnotować, że od 1 kwietnia 2025 roku zmienił się sposób prezentacji postępu 25. cyklu aktywności słonecznej na oficjalnej witrynie NOAA-SWPC. Od tej pory domyślnie uruchamiany jest bardziej zaawansowany styl prezentacji danych opierający się o dotychczas jedynie eksperymentalny model udostępniony w formie beta-testów przez ostatnie półtora roku, o jakim pisałem w tym opracowaniu. Model eksperymentalny aktualizowany był co miesiąc od października 2023 roku (także na blogu), a jego celem była próba dokładniejszego uchwycenia maksimum cyklu i bardziej trafnych zakresów wahań produkcji plam w oparciu o różne scenariusze.

Obecnie z fazy beta-testów wyniki te zostają zaaplikowane również do domyślnego widoku prezentacji postępu cyklu. W prezentacji tej uwzględnione są (i wyrażone w kwartylach) różne warianty prawdopodobnych wygładzonych miesięcznych liczb Wolfa. Krótkie przypomnienie co do interpretacji: prawdopodobieństwo, że wygładzona (13-miesięczna średnia ruchoma) liczba plam słonecznych znajdzie się w ciemnym zacienionym obszarze w danym momencie w przyszłości wynosi 25%. Analogicznie - istnieje 50% szans, że znajdzie się ona w obszarze średniozacienionym i 75% szans, że uplasuje się w najjaśniejszym z zacienionych obszarów.

Dla zachowania ujednoliconego w kwartalnych podsumowaniach porównania rzeczywistych liczb Wolfa z pierwotną prognozą z roku 2019, na wykresach w tekstach będę podtrzymywał widoczność oryginalnej prognozy (krzywa czerwona) wraz ze spodziewanym zakresem jej błędu (szare zacienienie). Powód jest prosty: za nami 5 lat cyklu i szkoda byłoby na tak zaawansowanym jego etapie utracić perspektywę skali rozmijania się rzeczywistej aktywności plamotwórczej z oficjalną prognozą poprzedzającą 25. cykl słoneczny, a do której przez cały jego dotychczasowy przebieg były tu czynione porównania.

  
Po lewej: Postęp 25. cyklu aktywności słonecznej w szczegółowym ujęciu wyłącznie bieżącego cyklu - stan po I kwartale 2025 roku. Dane: SWPC/NOAA. Po środku: Postęp 25. cyklu aktywności słonecznej w szerokiej perspektywie z porównaniem do poprzedniego 24. cyklu - stan po I kwartale 2025 roku. Szersze spojrzenie uwzględniające 24. cykl jest szczególnie przydatne dla uzmysłowienia sobie jak bardzo mogą być rozdzielone dwa szczyty aktywności plamotwórczej, kiedy po pierwszym wyraźniejszym piku wydaje się, że rozpoczęła się definitywnie faza wygasająca. Tymczasem za pewien czas może się okazać, że równie dobrze jesteśmy dziś w porównywalnym etapie cyklu jak w roku 2012, kiedy tak samo wydawało się, że ostatnia faza cyklu na dobre się rozpoczęła, po czym nadeszło drugie - szersze i wyższe maksimum w pierwszej połowie 2014 roku. Choć oficjalna prognoza takiego wariantu nie zakłada, nadal jest za wcześnie by taką możliwość wykluczyć. Dane: SWPC/NOAA. Po prawej: Postęp cyklu słonecznego na podstawie strumienia promieniowania radiowego 10,7 cm (2800 MHz). Dane: SWPC/NOAA


AKTYWNOŚĆ SŁONECZNA i GEOMAGNETYCZNA

W I kwartale 2025 roku doszło do 111 rozbłysków klasy M oraz 5 rozbłysków klasy X. Z tego 42 rozbłyski klasy M przypadły na styczeń, 48 na luty, a zaledwie 21 na marzec. Z kolei w kategorii najbardziej energetycznych zjawisk 3 z 5 rozbłysków klasy X wystąpiło w styczniu, a po jednym w lutym i w marcu. Kwartalna aktywność rozbłyskowa w zakresie zjawisk najwyższej energii okazała się najniższa od czasu IV kwartału 2023 roku.

I 2025
M - 111 | X - 5
G5 - 0 | G4 - 1 | G3 - 0 | G2 - 5 | G1 - 5
I - 42/3
II - 48/1
III - 21/1

Przez ponad rok nie zdarzyła nam się taka absencja rozbłysków klasy X jak w pierwszych miesiącach 2025 roku, co z jednej strony jest trudnym do uniknięcia skutkiem zauważalnie niższej produkcji plam w porównaniu do poprzednich miesięcy, ale z drugiej rodzi pytania czy jest to chwilowa przypadłość - możliwa podczas okresu rozdzielającego ewentualne dwa maksima w cyklu słonecznym czy też początek trwałego trendu, w którym okazałoby się, że największe możliwości Słońca w tym względzie już są za nami. Z kolei w przypadku rozbłysków klasy M ich suma była najniższa od czasu III kwartału 2023 roku. W zakresie dwóch najważniejszych z perspektywy aktywności rozbłyskowej klasy zjawisk zanotowaliśmy bardzo wyraźne wyhamowanie w stosunku do wszystkich okresów 2024 roku, także tych o najniższej aktywności.

Analogiczny okres w 2024 roku wiązał się ze 127 rozbłyskami klasy M i 7 rozbłyskami klasy X. Mamy więc regres w ujęciu kwartał do kwartału, ale nie przeszkodziło to teraz osiągnąć lepszego, niż przed rokiem bilansu burz magnetycznych. O ile w pierwszym kwartale 2024 roku doświadczyliśmy ich tylko 5 (dwukrotnie G1-G2 i jedna G4), o tyle w roku 2025 pierwszy kwartał zamknęliśmy z aż 11 burzami. Podobnie jak rok temu zaistniała jedna burza magnetyczna kategorii G4 (w Nowy Rok 2025), ale przybyło słabych i umiarkowanych G1-G2 (po 5), co czyni zamknięty kwartał niemal tak samo owocnym (w ilości burz, lecz nie ich sile) co III (13) kwartał 2024 roku. W pierwszych trzech miesiącach 2025 roku ze słabymi burzami magnetycznymi kategorii G1 mieliśmy do czynienia 04.01; 09-10.02; 14.02; 18-19.02 oraz 19.03; z kolei umiarkowane burze kategorii G2 obserwowaliśmy 27-28.02; 09.03; 12-14.03; 21-22.03 oraz 26-27.03 - zatem aż 4 z 5 takich burz przypadło na sam marzec.

Zaskoczeniem jednak w tym roku - i to niemiłym - był fakt, że o ile w Nowy Rok weszliśmy z ciężką burzą magnetyczną kategorii G4, w jakiej chciałoby się upatrywać zwiastuna trendu całorocznego - o tyle marzec jako statystycznie najkorzystniejszy geomagnetycznie miesiąc na tle ponad 75-letniej historii obserwacji - nie przyniósł ani jednej silnej (G3) burzy, o wyższych kategoriach nie wspominając, ograniczając się jedynie do burz o słabej i umiarkowanej aktywności. Marzec 2025 roku nie pozwolił zatem trzeci rok z rzędu cieszyć się nam silniejszymi zorzami polarnymi tak, jak miało to miejsce 23-24 marca 2023 roku (G4) oraz 23 marca 2024 roku (G4), choć zrekompensował to sporą ilością pięciu burz, w tym czterech umiarkowanych. Wiemy już, że kwiecień jako miesiąc bezpośrednio sąsiadujący z początkiem astronomicznej wiosny, kiedy to efekt równonocy może wciąż dawać się we znaki, nadrobił zaległości, choć jeszcze się nie skończył - wczoraj minął tydzień od drugiej w tym roku ciężkiej burzy magnetycznej (opracowanie wkrótce na blogu). Miejmy nadzieję, że ten i następne kwartały nie będą jeszcze słabsze, bo o ile suma burz od początku roku jest przyzwoita (na dziś, tj. 24.04 - 16), o tyle wraz ze zmniejszeniem ilości plam i silniejszych rozbłysków, zmalała ilość burz o większej aktywności od i powyżej kategorii G3, a fakt, że trzeba tę okoliczność odnotować nawet dla tak dobrego statystycznie miesiąca jak marzec, w tak bezpośredniej bliskości ewentualnego maksimum cyklu, zdecydowanie nie jest tym, czego miłośnicy zorzy polarnej chcieliby doświadczać.

Zapis danych wiatru słonecznego i aktywności geomagnetycznej od 1 stycznia do 31 marca 2025 r. W pierwszym kwartale 2025 roku wystąpiło 11 burz magnetycznych, spośród których tylko noworoczna kategorii G4 zdołała się wybić wyraźniej z aktywnością i intensywnością zorzy polarnej, podczas gdy cała reszta burz ograniczonych do dwóch najniższych kategorii zazwyczaj wiązała się z występowaniem zorzy polarnej wymagającej wykonania fotografii północnego nieba dla jej potwierdzenia. Co ciekawe, najsilniejsze wzmożenie pola magnetycznego wiatru słonecznego (IMF) nastąpiło podczas umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2 z 21-22 marca (Bt=40nT), a nie ciężkiej burzy G4 z 1 stycznia - wtedy jednak nastąpił okres najsilniej południowego skierowania pola (Bz) do -24nT, co w połączeniu z pozostałymi warunkami wywołanymi wówczas uderzeniem dwóch koronalnych wyrzutów masy doprowadziło do tak wyraźnego wzburzenia aktywności geomagnetycznej. Z kolei podczas umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2 z 26-27 marca zaobserwowaliśmy najwyższe w tym kwartale prędkości napływającego na Ziemię wiatru przekraczające momentami 860 km/sek. - były to zarazem najwyższe wartości wywołane strumieniem z dziury koronalnej od czasów 24. cyklu aktywności słonecznej. Przez znaczną część podsumowywanego okresu aktywność geomagnetyczna pozostawała niska. Ten kwartał to także pierwsza sytuacja od 2022 roku, kiedy marzec jako miesiąc o statystycznie najwyższej aktywności geomagnetycznej na przestrzeni 75-letnich obserwacji - nie przyniósł ani jednej burzy powyżej kategorii G2 z silniejszymi zorzami polarnymi widocznymi gołym okiem. Dane: NOAA-SWPC, oprac. własne.


PODSUMOWANIE i PROGNOZA

Nie da się ukryć, że 2025 rok rozpoczęty tak ekscytująco jak się tylko dało, z naturalnymi zorzowymi fajerwerkami noworocznymi z burzy magnetycznej kategorii G4 nie układa się na razie aż tak korzystnie, jak byśmy tego oczekiwali w związku z faktem bliskości Słonecznego Maksimum - ledwo co osiągniętego lub w niewielkim dołku przed ewentualnym drugim szczytem. O ile burz magnetycznych było sporo, zwłaszcza w marcu, to jednak ich skala zwykle ograniczona do dwóch najsłabszych kategorii wiązała się - i tu nie ma co ukrywać - ze znacznie mniej okazałymi zorzami na tle wydarzeń ubiegłego roku, mogąc zadowalać głównie fotografów, aniżeli osoby mające nadzieję ujrzeć to zjawisko gołym okiem na bardziej, niż wątpliwy czy krótkotrwały, sposób. Jak dotąd zdecydowana większość wystąpień zorzy - choć częstych - wymagała aparatu i kilkunastosekundowych ekspozycji dla potwierdzenia jej obecności, podczas gdy w obserwacji gołym okiem zjawisko pozostawało przeważnie nieuchwytne.

Produkcja plam - choć nadal wyraźnie wyższa od oryginalnej prognozy - okazała się zauważalnie niższa, niż w poprzednim kwartale, a w kilku okresach - m.in. w trzeciej dekadzie marca - wiązała się wręcz z niemal pozbawioną plam tarczą i momentami widocznością zaledwie jednej - dwóch grup. W aktywności plamotwórczej mamy zatem kontynuację trendu widocznego jeszcze w ostatnich miesiącach 2024 roku, choć na w miarę porównywalnym poziomie bez wyraźniejszego nurkowania, jak choćby w marcowej aktywności radiowej. Miejmy nadzieję, że to jedynie przedsmak drugiego szczytu, który zarysuje się tak jak w wielu ostatnich cyklach, nie wyłączając najsłabszego do ponad stulecia 24. cyklu słonecznego. W poprzednim cyklu po pierwszym maksimum, jakie zarysowało się na przełomie 2011 i 2012 roku, odnotowaliśmy także drugie, rozleglejsze i wyższe na przestrzeni I i II kwartału 2014 roku, po blisko dwóch latach wyraźniejszego uśpienia.

Ostatnie cykle słoneczne - nawet najsłabszy od stulecia 24. cykl - wiązały się zawsze z podwójnym maksimum odseparowanym od siebie kilkunastomiesięcznym okresem zniżkującej aktywności plamotwórczej. Wygasanie aktywności po pierwszym szczycie nie było krótkoterminowym wahaniem z miesiąca na miesiąc jak często można odnieść wrażenie po porównywaniu zwykłych średnich miesięcznych liczb Wolfa, ale było trendem długoterminowym liczonym w 1,5-2 latach, co najlepiej obrazuje główny wskaźnik postępu cyklu słonecznego - wygładzona 13-miesięczna liczba Wolfa (krzywa fioletowa) odporna na krótkoterminowe wahania produkcji plam. W przypadku bieżącego cyklu pod tym względem nie nastąpił do tej pory moment wyraźnego zarysowania szczytu i rozpoczęcia fazy schyłkowej. Może to oczywiście nastąpić wraz z przeliczeniem kolejnych po wrześniu 2024 miesięcy, ale nawet wówczas nie da się przesądzić czy rozpoczęcie obniżania tego wskaźnika zainicjowało na dobre fazę schyłkową ku następnemu minimum czy jedynie kilkunastomiesięczny okres ograniczonego obniżenia aktywności słonecznej przed ponownym wzrostem i drugim maksimum. Najnowsza oficjalna prognoza NOAA-SWPC (zacieniony obszar, ustawiony dla najszerszego marginesu błędu) nadal przewiduje obecny cykl jako zwyczajny, z jednym szczytem, sugerując w najbliższych miesiącach konsekwentne obniżanie aktywności. Warto jednak pamiętać, że w poprzednim cyklu dopiero przed połową 2013 roku oficjalna prognoza została zaktualizowana o sugerowany nadchodzący drugi szczyt. Dane: SWPC-NOAA, oprac. własne.

W przypadku powtórzenia się takiego scenariusza nawet dominująca przez większość 2025 roku niska aktywność słoneczna nie musiałaby przekreślać czyhającego drugiego szczytu pod koniec tego roku lub nawet później. Na ten moment trudno to sobie wyobrazić patrząc na produkcję plam wspomnianą na początku tego tekstu, nie mniej biorąc pod uwagę, że 25. cykl jak dotąd przekracza wszelkie oczekiwania (co nie znaczy, że jest szczególnie silny, lecz po prostu zauważalnie lepszy od pierwotnej prognozy) i w całokształcie zaskakuje zdecydowanie bardziej pozytywnie niż negatywnie, gdybyśmy mieli obecnie przebywać na podobnym etapie do początku roku 2012 po 5 latach od rozpoczęcia 24. cyklu i po pierwszym jego szczycie - wszystko może pozostawać możliwe.

W analogicznym momencie poprzedniego cyklu, gdy rok 2012 konsekwentnie miesiąc po miesiącu zdawał się sugerować już opuszczanie okresu maksimum, niewielu mogło przewidywać, że za dwa lata nastąpi dłuższy i wyższy szczyt od tego pierwszego. Oficjalna prognoza bieżącego cyklu, także już w tej aktualnej wersji, wciąż podtrzymuje założenie co do pojedynczego szczytu. Niestety nie można i tego wariantu przekreślać, nie mniej byłby to pierwszy taki przypadek od najintensywniejszego w najnowszej historii 19. cyklu z maksimum w marcu 1958 roku, który stanowił kulminację epoki tzw. Współczesnego Maksimum. Czy 25. cykl okaże się pierwszym od ponad półwiecza, w którym rzeczywiście nie zarysują się dwa wyraźne szczyty w 1,5-2-letnim odstępie? Miejmy nadzieję, że nie!

Trudno powiedzieć, czy 25. cykl stać na takie samo odbicie w górę po raz drugi jak miało to miejsce w kilku ostatnich cyklach i zwłaszcza, że już dotychczasowe wyczyny Słońca i tak przewyższyły oczekiwania. Czy ten cykl okaże się dość wyjątkowym w najnowszej historii, z jednym maksimum, a to co obserwujemy obecnie od kilku miesięcy to przedsmak definitywnego wejścia w wygasającą fazę cyklu i zjazd ku następnemu minimum czy też jedynie przerwa dzieląca dwa szczyty - będziemy przekonywać się coraz wyraźniej wraz z upływem kolejnych miesięcy. Mając jednak w pamięci, że nawet najsłabszy od stulecia 24. cykl słoneczny stać było na drugie maksimum spory kawałek czasu po tym, gdy wydawało się, że najlepsze już za nami - zachowajmy umiarkowany optymizm co do tego, że 25. cykl z uwagi na swoją dotychczasową zaskakującą na plus naturę - tym bardziej będzie w mocy zapewnić nam coś podobnego.


Powiązane:


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na X (Twitter)subskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Dane oficjalne wstępne i ostateczne za NOAA-SWPC i SILSO.

Komentarze