Bardzo rzadko przygotowuję osobne teksty poświęcone zjawiskom astronomicznym przypadającym na początku stycznia. Powód jest bardzo prosty: o tej porze niemal zawsze toniemy w całkowitym zachmurzeniu uniemożliwiającym jakiekolwiek obserwacje. Mało tego: ze statystycznego punktu widzenia przełom roku kalendarzowego to dla Polski zawsze swego rodzaju maksimum ryzyka niepowodzenia obserwacji i sam szczyt pochmurnego jesienno-zimowego półrocza, kiedy zaleganie szczelnie zakrywającej niebo jednolitej warstwy chmur nad naszym krajem najczęściej przybiera postać permanentną.
Spis treści:
1. Wstęp.
2. Koniunkcja Księżyca z Saturnem.
1. Wstęp.
2. Koniunkcja Księżyca z Saturnem.
4. Jak obserwować zakrycie:
4.1 Nieuzbrojone oko.
4.2 Lornetka.
4.3 Teleskop.
5. Słowo końcowe.
Tytułem wstępu
Są jednak okazjonalne wyjątki zmuszające mnie do odstąpienia od zasady niepoświęcania czasu na opracowanie większych tekstów na ten okres w ciągu roku, kiedy niebo szykuje nam zjawiska większego kalibru zdecydowanie potrzebujące więcej miejsca na blogu, od krótkiej wzmianki w comiesięcznym cyklu "Niebo nad nami". I właśnie przed takim zjawiskiem większego kalibru - emocjonującym, efektownym, zwłaszcza dla posiadaczy teleskopów i silniejszych lornet, a zarazem bardzo rzadko powtarzalnym - stoimy teraz.
Nie wiem jakie macie wspomnienia co do 4 stycznia jako takiego w kwestii pogody. Ja mam niezbyt przyjemne, dlatego cieszę się, że pojawia się szansa na odczarowanie tego dnia (lub - co statystycznie patrząc bardziej prawdopodobne - ugruntowanie mojej opinii o pogodzie w tym okresie). Dzień ten kojarzy mi się bowiem - i chyba już tak pozostanie - z najgłębszym w ciągu ostatnich kilkunastu latach częściowym zaćmieniem Słońca, które było widoczne nad Polską 4 stycznia 2011 roku. Tamtego dnia, Księżyc zakrył aż 76% tarczy Słońca pozostawiając widoczny jedynie jego niezbyt gruby sierp. Co więcej, faza całkowita nie występowała wówczas nad żadnym zakątkiem Ziemi, a Polska była w gronie najbardziej uprzywilejowanych regionów na świcie, załapując się niemal na najgłębszą fazę maksymalną (blisko 80%) która wystąpiła nad Finlandią. U mnie oczywiście dopisały wtedy jedynie chmury, z których w trakcie zjawiska wysypywały się kolejne dostawy świeżego śniegu w sporych ilościach; śnieżny to był styczeń i tylko nieliczne regiony mogły wtedy liczyć na dziury w chmurach lub ich cieńszą warstwę pracującą jako naturalny filtr słoneczny. Wspomnienia po tym dniu w mojej głowie są więc łatwe do odgadnięcia, ale 4 stycznia 2011 roku nie był wyjątkiem - początek roku po prostu każdorazowo wiąże się u nas z niemal pewną dominacją zachmurzenia.
Wspominam o tym nie dlatego, aby już na dobry początek zniechęcać do obserwacji zjawiska, jakie nas czeka - wprost przeciwnie, inaczej nie byłoby przecież tego tekstu - ale raczej by zachęcić Was do oczekiwania na to zjawisko z chłodną głową, bez nastawiania się sukces, lecz ze świadomością jak te szanse z pogodowego punktu widzenia są skrajnie zminimalizowane. Pozwoli to przynajmniej w jakiejś mierze ograniczyć uczucie zawodu, w razie sytuacji kiedy najbliższy 4 stycznia podtrzymałby pochmurną statystykę, a i radość z sukcesu będzie większa, jeśli jednak - być może jakimś mało realnym szczęśliwym zrządzeniem losu - załapiemy się na choćby krótkotrwałą wyżową, bezchmurną aurę. Wstępne prognozy długoterminowe sugerują jednak załamanie aury po Nowym Roku, więc prawie na pewno pochmurnej tradycji stanie się zadość.
Koniunkcje szerokie, wąskie i jeszcze bliższe...
Wszyscy lubimy koniunkcje. Widoczność dwóch lub więcej jasnych obiektów w jednym miejscu na firmamencie często tworzy fotogeniczne połączenie i urokliwy widok nawet dla nieuzbrojonego oka. Miłośnicy obserwacji wizualnych w takich przypadkach cieszą się z możliwości ujrzenia dwóch lub więcej obiektów w jednym polu widzenia lornetki, fotografowie wyczekują na te złączenia często z myślą o jakichś szerokich kadrach z elementami krajobrazowymi, a przypadkowe osoby na co dzień nie interesujące się astronomią nie rzadko zwracają uwagę na zagadkowy widok na niebie, kiedy tuż obok siebie widoczne są Księżyc i lśniąca planeta (lub planety), albo nawet same planety bez obecności Srebrnego Globu. To najprostsze w obserwacjach i najczęściej powtarzające się zjawiska, które potrafią przykuć uwagę każdego, niezależnie od stopnia zaawansowania w astronomicznym hobby czy bez względu na posiadanie lub nie, jakiejś dodatkowej optyki pod ręką.
Niektóre koniunkcje są dość rozległe, warte uwagi głównie przez fotografów. Inne, te bliższe - pozwalają myśleć o zmieszczeniu obiektów biorących udział w złączeniu w jednym polu widzenia lornetki i jednoczesnej obserwacji każdego z nich w większym, niż gołym okiem powiększeniu bez konieczności manewrowania lornetką. Jeszcze inne koniunkcje stają się tak bliskie, że nawet podczas obserwacji teleskopem - z większym powiększeniem i znacznie ograniczonym polem widzenia - pozwalają zmieścić bohaterów danego wieczoru. To już jest prawdziwy rarytas wśród koniunkcji, ale jeszcze nie ich najpiękniejsza wersja.
Są bowiem absolutnie najwspanialszego rodzaju koniunkcje, które pozostałe złączenia zostawiają pod względem fotogeniczności czy stopnia zachwytu w obserwacji bezpośredniej daleko za sobą. Koniunkcje, które w pewnym momencie stają się tak bliskie, że awansują do zupełnie odrębnej kategorii zjawisk - zamieniają się w okultacje (zakrycia lub odkrycia). To już jest niestety rzadkość wśród złączeń planetarno-księżycowych patrząc z perspektywy danego obszaru na Ziemi, choć same zjawiska zakryciowe nie należą do rzadkich. Trudno jednak na wysoką powtarzalność w konkretnym miejscu (kraju), z uwagi na ciągły ruch obiektów i często nawet nieznacznie "mijanki" pomiędzy nimi sprawiające, że o ile z koniunkcjami danej pary obiektów mamy do czynienia bardzo często, o tyle z dokładnymi zakryciami już nieporównywalnie rzadziej. Z takim zjawiskiem będziemy mieli do czynienia 4 stycznia Anno Domini 2025.
Koniunkcja Księżyca z Saturnem
W pierwszą sobotę 2025 roku krótko po zachodzie Słońca, wysoko na południowej części firmamentu naszą uwagę zwróci urokliwy widok. Ponad 20 stopni nad horyzontem ujrzymy dwa najjaśniejsze obiekty nocnego nieba - naszego naturalnego satelitę i lśniącą Wenus, która przez najbliższe miesiące będzie pierwszym po Księżycu widocznym obiektem po zmroku. Srebrny Glob przebywać będzie tego wieczoru dopiero 5 dni po nowiu, będąc oświetlonym w 25%. Wenus, zwracająca na siebie uwagę blaskiem wynoszącym aż -4,5 mag., a więc jaśniejszym od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w jej najjaśniejszych przelotach, świecić będzie już dość daleko, w odległości blisko 12 stopni od Księżyca. Mogłoby się pozornie wydawać, że właśnie to spotkanie stanowić będzie cel tego wieczoru - wszak trudno nie zauważyć pary najjaśniejszych obiektów nocnego nieba w tym samym obszarze nieba, ale dla Wenus będzie to już jedynie mniej interesujące echo koniunkcji z Księżycem z poprzedniego wieczoru.
Nas będzie interesował znacznie słabszy od Wenus, ale wciąż widoczny łatwo nieuzbrojonym okiem Saturn. Początkowo na jasnym niebie może być niewidoczny, ale wraz z pogłębianiem się zmierzchu ujrzymy go zaledwie... 1 stopień obok Księżyca. To on wespół z naszym satelitą będzie bohaterem sobotniego wieczoru.
Mapka 1-2. Spojrzenie w szerokim ujęciu na koniunkcję Księżyca z Saturnem i towarzyszącą zjawisku Wenus jako najjaśniejszą po Księżycu na nocnym niebie. Po lewej widok w godzinę po zachodzie Słońca i zarazem dwie godziny przed zakryciem Saturna, po prawej około 20 minut przed zakryciem. Kierunek obserwacji: południe, południowy-zachód.
O zmierzchu cywilnym obiekty widoczne będą niemal 30 stopni nad horyzontem. Dystans dzielący sierp Młodego Księżyca od Saturna mającego wówczas jasność 1,0 mag., ograniczony do wspomnianego jednego stopnia to koniunkcja już na tyle bliska, by nie tylko silne lornetki o dużym powiększeniu, nierozerwalne od statywów będą w stanie pomieścić oba obiekty w polu widzenia. To zbliżenie tak znaczące, że nawet w przypadku obserwacji teleskopem, w mniejszych i średnich powiększeniach możemy uzyskać jednoczesny widok na Księżyc i Saturna bez konieczności manewrowania teleskopem w którymkolwiek kierunku. Po piątkowej (03.01) koniunkcji Księżyca z Wenus będzie to piękna kontynuacja weekendu i wspaniały widok na rozpoczęcie wieczoru, ale nawet coś tak urokliwego nie będzie jeszcze wyczekiwanym zwieńczeniem soboty.
Z każdą minutą pogłębiania się zmierzchu Księżyc będzie przesuwał się coraz wyraźniej w kierunku Saturna. Około godz. 17:35 CET odległość dzieląca obiekty zmniejszy się do 0,5 stopnia - to kątowa wielkość tarczy Księżyca w pełni, zatem tylko tyle pozostanie wolnej przestrzeni pomiędzy nim, a Saturnem. Będzie to już kilkanaście minut po rozpoczęciu nocy astronomicznej, zatem na najciemniejszym niebie, jakie możemy uzyskać.
Zakrycie Saturna przez Księżyc 4 I 2025 A.D. Przebieg zjawiska
Największe emocje nadejdą około godz. 18:30 CET. Będą to ostatnie chwile zbliżania się ku sobie Srebrnego Globu i Saturna, kiedy minuty dzielić nas będą od awansu efektownej koniunkcji w jeszcze efektowniejsze zakrycie. Przez kilka następnych minut Księżyc zakrywać będzie kolejne z ponad 140 księżyców Saturna (jedynie 8 z nich jest widocznych amatorsko, choć na ogół tylko do 4), co dostrzegalne lub rejestrowalne będzie jedynie dla posiadaczy większych teleskopów wyposażonych w dedykowane kamery.
Około godz. 18:35 CET dojdzie do zakrycia Saturna przez Księżyc - zjawiska, na jakie wyczekujemy. W zależności od województwa momenty zakryć i odkryć będą się różnić o około +/- 10 minut. W związku z faktem, że Księżyc będzie po nowiu - zakrycie nastąpi przy ciemnej krawędzi Księżyca, którą będziemy dostrzegać tylko dzięki zjawisku światła popielatego. Nieoświetlona przez Słońce część tarczy Księżyca (75%) będzie widoczna i rejestrowalna dzięki niewielkiej jego fazie sierpa (25%) co możemy z jednej strony uznać za duże ułatwienie w wyczekiwaniu dokładnego momentu zakrycia, z drugiej - jako element jeszcze silniej podnoszący atrakcyjność zjawiska. Widok jasnego Saturna stopniowo niknącego za nieoświetloną (lecz widoczną) krawędzią Srebrnego Globu za sprawą światła popielatego, stanowić będzie najważniejszy moment wieczoru i jedno z najważniejszych wydarzeń astronomicznych całego 2025 roku.
Będzie to pierwsze tak doskonale widoczne zakrycie jasnej planety przez Księżyc o porze nocnej od nieco ponad dwóch lat, kiedy w grudniu 2022 roku przed świtem mogliśmy (lub nie - zależnie od aury) cieszyć oczy widokiem zakrycia i odkrycia Marsa przez Księżyc, w dodatku Marsa w opozycji. Od tamtego czasu aż do nadchodzącej okultacji Saturna nie mogliśmy liczyć na tego typu zjawisko w warunkach idealnego kontrastu na całkowicie pociemniałym niebie i na przyzwoitej wysokości nad horyzontem. By takie wydarzenia znaleźć musielibyśmy bardziej cofnąć się w przeszłość aż o 13 i 17 lat.
W roku 2008 mieliśmy szansę na obserwacje wieczornego zakrycia Wenus. Trzy lata później poranna okultacja Jowisza, choć wciąż na wystarczająco mocno pociemnionym niebie. Później nadszedł czas zakryciowej posuchy. W ostatnich latach występowały zakrycia planet, w tym jedno Saturna w sierpniu 2024, ale wszystkie z nich miały miejsce na niebie dziennym w najtrudniejszych możliwych okolicznościach - jak choćby zakrycia Wenus z 19 czerwca 2020 (wideo-relacja) czy z 9 listopada 2023 roku (wideo-relacja), albo w warunkach porównywalnie trudnych o wschodzie Słońca lub tuż po nim - jak w przypadku zakrycia Saturna sprzed kilku miesięcy.
Mapka 3-4-5. Początek, połowa i koniec zakrycia Saturna przez Księżyc. Zjawisko przebiegać będzie przy zacienionej krawędzi Srebrnego Globu, którą ujrzymy (wraz z całą nieoświetloną częścią tarczy) dzięki zjawisku światła popielatego. Czasy i elewacje na siatce azymutalnej dla Gdańska - w innych regionach czas zakrycia będzie się różnił o +/- 10 minut.
Teraz pierwszy raz po 17 latach przerwy czeka nas zakrycie jasnej, widocznej gołym okiem planety w warunkach nocy astronomicznej o przyzwoitej wieczornej porze, na dodatek przy niewielkiej wciąż fazie Młodego Księżyca, co tylko podniesie widowiskowość i ułatwi postrzeganie zjawiska wszystkim, którzy będą się jemu przyglądać bez dodatkowej optyki. Jest więc na co czekać i to nawet jeśli nie posiadamy sprzętu obserwacyjnego innego od własnych oczu. W miarę możliwości zachęcam jednak do zaopatrzenia się przynajmniej w podstawową lornetkę, choć najwięcej wrażeń bez wątpliwości tym razem czeka na posiadaczy teleskopów, o czym w dalszej części tekstu.
Zakrycie Saturna przebiegać będzie nie tylko w warunkach nocy astronomicznej, ale też przy dość przyzwoitej jeszcze elewacji - w trakcie okultacji Księżyc zawieszony będzie około 17-22 stopnie nad horyzontem, zależnie od województwa. Nie jest to wprawdzie zbyt wysokie położenie - o możliwie odsłonięty horyzont południowo-zachodni warto tutaj zadbać, ale zdarzały się zjawiska zakryciowe przebiegające już znacznie bliżej horyzontu. Około 4 minuty po zakryciu Saturna ciemna krawędź tarczy Srebrnego Globu dotrze do oddalonego dość znacząco od Saturna - Tytana, jego największego księżyca, większego od Merkurego i drugiego największego (po jowiszowym Ganimedesie) w całym Układzie Słonecznym. Jasność Tytana to około 8,6 mag., zatem silna lornetka, a najlepiej mały teleskop 70-80mm średnicy, są konieczne by można myśleć o jego dostrzeżeniu - choć nawet w silnym instrumencie zawsze będzie on stanowił jedynie punkt nieróżniący się od gwiazd.
Po około 60 minutach od zakrycia czeka nas druga część zjawiska - odkrycie Saturna. Także tutaj w całej Polsce można będzie liczyć na dogodne warunki obserwacyjne, na zupełnie ciemnym niebie, jednak na czas obserwacji tego etapu warto już poważnie pomyśleć o dostępie do miejsca z odsłoniętym widokiem na południowo-zachodni horyzont. Już zakrycie nie będzie widoczne szczególnie wysoko, a przez kolejną godzinę do odkrycia obiekty zdążą wytracić niemal połowę swojej wysokości i jeśli nie zadbamy o dobre miejsce na rozstawienie się ze sprzętem przed całym zjawiskiem, to na czas odkrycia możemy żałować, że nie wybraliśmy innej lokalizacji. Dotyczy to przede wszystkim osób planujących obserwacje z obszarów miejskich. Odkrycie Saturna bowiem nastąpi na elewacji od około 14 do zaledwie 9 stopni - co na obszarach z zabudowaniami może już łatwo poskutkować zablokowaniem widoku na tak niskie położenie obiektów przez inne domy i bloki.
Mapka 6-7-8. Początek, połowa i pełne odkrycie Saturna przez Księżyc. Zjawisko przebiegać będzie przy oświetlonej krawędzi Srebrnego Globu (zza sierpa) przez co będzie wymagało wzmożonej uwagi u obserwatora i znajomości dokładnego miejsca krawędzi Księżyca, zza którego Saturn zacznie się wyłaniać (szczególnie ważne w razie obserwacji teleskopowej z dużym powiększeniem). Czasy i elewacje na siatce azymutalnej dla Gdańska - w innych regionach czas zakrycia będzie się różnił o +/- 10 minut.
Odkrycie o godz. 19:35 CET (+/- 10 minut) nastąpi przy jasnej krawędzi Srebrnego Globu. Saturn zacznie stopniowo wyłaniać się zza jasnego sierpa Młodego Księżyca, który choć nie będzie tak oślepiający jak podczas pełni - to może i tak skutecznie utrudnić dokładny moment początku odkrycia, jeśli tylko odrobinę uśpimy naszą czujność. Saturn, choć jasny i bez trudu widoczny gołym okiem - nie może się równać z jasnością 25-procentowego Księżyca, dlatego warto tutaj za pomocą aplikacji typu Stellarium wyliczyć dokładny moment odkrycia planety dla własnej lokalizacji, aby tuż przed odkryciem wzmocnić czujność jeszcze bardziej i nie pozwolić na ucieczkę jasnej krawędzi Księżyca z pola widzenia (jeśli obserwujemy teleskopem lub silną lornetą na statywie) aby wyeliminować ryzyko nadejścia odkrycia poza polem widzenia naszego instrumentu. O ile bowiem do zakrycia można się łatwo przygotować widząc proces nadciągania krawędzi - nawet nieoświetlonej - Księżyca do Saturna, o tyle odkrycie wystąpi znacznie bardziej znienacka, mimo, że możemy dokładnie przewidzieć co do sekundy czas, kiedy ono nastąpi w dowolnej lokalizacji. Na odkrycie Tytana - podobnie jak przy zakryciu - poczekamy w przybliżeniu dodatkowe 4 minuty.
Około 19:45 CET (+/-10 minut) całe wydarzenie przejdzie do historii, a nam pozostanie powrót do domu lub - zależnie od możliwości, warunków pogodowych i chęci - obserwacje ponownej koniunkcji Księżyca z Saturnem, które do czasu zachodu nieco ponad godzinę później zdążą się oddalić od siebie na dystans około 0,5 stopnia. Powtórna koniunkcja po odkryciu Saturna będzie już przebiegać bezpośrednio nad horyzontem, w znacznie gorszych warunkach obserwacyjnych w porównaniu z pierwszą częścią wieczoru między zmierzchem cywilnym a zakryciem Saturna, więc na dalszej obserwacji obiektywnie patrząc nic lepszego już nie wskóramy.
Jak obserwować zakrycie Saturna przez Księżyc
Obserwacje gołym okiem
Patrząc na zjawisko bez jakiejkolwiek dodatkowej optyki mamy szansę na obserwacje w najbardziej podstawowym wymiarze, niezależnie od naszego położenia. Saturn jest na tyle jasnym obiektem, że nawet z centrum dużej aglomeracji dostrzeżemy go nieuzbrojonym okiem. W związku z tym, że do zakrycia dojdzie przy ciemnym brzegu Księżyca (który będzie zakreślony na tle nieba dzięki zjawisku światła popielatego) nawet gołym okiem można będzie bez trudu wyczekać i dostrzec dokładny moment okultacji i stopniowego skrywania się planety za tarczą Srebrnego Globu. Jako, że planety są znacznie większe kątowo w porównaniu do gwiazd, proces zakrywania (lub odkrywania) przez Księżyc zawsze jest nieco rozłożony w czasie i zajmuje kilkadziesiąt sekund.
W przypadku obserwacji gołym okiem zakrycie objawia się powolnym wytracaniem jasności przez planetę - jest ona stopniowo zakrywana przez krawędź Księżyca, co dokładniej pozwalają ujrzeć tylko teleskopy w dużym powiększeniu, natomiast obserwując okultację gołym okiem jest to rozłożone na około kilkanaście sekund tracenia przez planetę swojego blasku aż do zupełnego zniknięcia za Księżycem. Nie jest to proces jednosekundowy jak w przypadku zakryć gwiazd - nawet bez dodatkowej optyki łatwo spostrzeżemy, że zakrywanie planety nieco musi potrwać zanim zupełnie stracimy ją z oczu.
Wizualizacja 1-2. Zakrycie i odkrycie Saturna przez Księżyc w obserwacji okiem nieuzbrojonym. Sprzęt optyczny jest przy tym zjawisku niekonieczny, ale warto w niego się zaopatrzyć - choćby w prostą lornetkę. Nasze możliwości wzrosną i o ile zakrycie łatwo można będzie śledzić gołym okiem, o tyle odkrycie bez dodatkowej optyki może okazać się niewidoczne do czasu, aż upłynie już kilka minut od jego zakończenia i Saturn nieco oddali się od jasnego sierpa Młodego Księżyca.
Trudność pojawi się za to przy odkryciu Saturna po około godzinie od zakrycia. O ile przed zakryciem będziemy widzieć zbliżanie się nieoświetlonej krawędzi Księżyca do planety, o tyle przy odkryciu - nawet jeśli doskonale wyliczmy jego moment pod kątem własnej lokalizacji - wysoki blask sierpa Młodego Księżyca w porównaniu do znacznie ciemniejszego Saturna może sprawić, że gołym okiem nie będziemy w stanie spostrzec dokładnego momentu wyłaniania się planety zza jasnego brzegu tarczy naszego satelity i w konsekwencji zaczniemy Saturna dostrzegać dopiero od kilkudziesięciu sekund do kilku minut już bezpośrednio po odkryciu. Nieuzbrojonym okiem bowiem nie jesteśmy w stanie uzyskać takiej rozdzielczości obrazu, który pozwoliłby nam na łatwe odseparowanie punktowego Saturna o jasności 1 mag. od znacznie większego i znacznie jaśniejszego Księżyca o jasności -9 mag.
To zupełnie nieporównywalna jasność i fakt, że początkowo przy odkrywaniu Saturn będzie wręcz zlany z jasną krawędzią tarczy Srebrnego Globu sprawi, że podczas obserwacji nieuzbrojonym okiem szansa na dokładne ujrzenie odkrycia będzie praktycznie zerowa. Jest wielce prawdopodobne, że nawet osoby dysponujące idealnym wzrokiem będą w stanie wyłapać Saturna bez optyki dopiero po tym, jak już zakończy się pełne jego odkrycie. Co do zasady jednak: na samo zakrycie optyki dodatkowej nie potrzebujemy i jeśli już dziś wiemy, że żadnej lornetki pod ręką mieć nie będziemy, to nadal możemy się nastawić na atrakcyjne zjawisko i możliwość spoglądania jak Saturn stopniowo traci swój blask by po chwili zupełnie zniknąć za tarczą Księżyca. Z odkryciem - najpewniej będą poważne trudności lub wręcz niemożność jego dostrzeżenia Saturna do czasu aż minie chwila po odkryciu.
Obserwacje lornetką
Wiele zyskamy na możliwości zaopatrzenia się na czas zjawiska choćby w prostą lornetkę o najbardziej popularnych parametrach wykorzystywanych w amatorskiej astronomii - 7x50, 10x50, a więc z siedmio lub dziesięciokrotnym powiększeniem i obiektywach 50 mm średnicy. Nie zapewnimy sobie tak ekscytujących wrażeń wizualnych jak posiadacze teleskopów, ale znacznie poprawimy swoją sytuację w porównaniu do tej, gdybyśmy musieli ograniczyć się do obserwacji okiem nieuzbrojonym.
Standardowa jak wyżej lornetka umożliwi nam znacznie dokładniejsze postrzeganie księżycowej powierzchni, z nierównościami i kraterami rzucającymi cienie, choć zbyt wiele ich nie będzie - to wszak dopiero piąty dzień po nowiu. Znacznie lepiej podkreślone stanie się także światło popielate - pozostała część tarczy Księżyca, której Słońce jeszcze nie oświetla - zacieniona, lecz widoczna dzięki padającemu na nią światłu odbitego od Ziemi. Światło popielate samo w sobie jest zawsze wielką atrakcją zimowo-wiosennych wieczorów, a w połączeniu z jasnym Saturnem, który będzie się mieścił w polu widzenia lornetki razem z Księżycem to widok, którego tym bardziej nie da się łatwo zapomnieć.
Wizualizacja 3-4. Zakrycie i odkrycie Saturna przez Księżyc w lornetce 10x50 o polu widzenia 6,5 stopnia. O ile do zakrycia można się będzie łatwo przygotować, o tyle zakrycie wystąpi znacznie bardziej niespodziewanie i będzie wymagało wzmożonej czujności u obserwatora.
Emocji będzie jeszcze więcej bezpośrednio przed i w trakcie zakrycia. Także tutaj można będzie spostrzec, jak przez kilkanaście sekund Saturn gaśnie tracąc stopniowo cały swój blask. Lornetka o 10-krotnym powiększeniu nie da nam jeszcze takiego widoku, w którym Saturn zacząłby być tarczką zamiast punktem, więc poprawa wyglądu zakrycia w stosunku do obserwacji gołym okiem będzie jedynie częściowa. Nie będziemy widzieć jak znikają pierścienie otaczające planetę - najpierw po jednej stronie względem tarczki, przez samą tarczę Saturna - na drugiej połowie pierścieni kończąc. Spostrzeżemy jednak jak na przestrzeni około pół minuty Saturn jest systematycznie wygaszany nasuwającym się Księżycem - efekt będzie porównywalny do nieuzbrojonego oka, tyle że będzie to obserwacja w większym powiększeniu i na nieco dłuższą skalę.
Znacznie łatwiej jednak w porównaniu do nieuzbrojonego oka będzie podczas odkrycia planety. Warto na ten czas umieścić lornetkę na statywie lub w miarę możliwości ustabilizować ją na inny sposób tak, aby tuż przed odkryciem Saturna Księżyc mieścił się w polu widzenia z dużym zapasem. Dzięki temu możliwe będzie dokładne ujrzenie początku odkrywania Saturna i jego stopniowego nabierania pełnego blasku przez kilkanaście sekund procesu wyłaniania się zza nierówności jasnego księżycowego brzegu. W dalszym ciągu nie będzie to tak dokładna obserwacja, co w przypadku wykorzystania dużego powiększenia teleskopowego, ale umożliwiająca już dokładne zauważenie odkrycia w jego początkowym etapie, co w razie opierania się wyłącznie na własnych oczach będzie zadaniem znacznie bardziej utrudnionym, o ile w ogóle możliwym.
Obserwacje teleskopem
Choć okultacja Saturna będzie w zasięgu każdej osoby, nawet tej pozbawionej jakiejkolwiek dodatkowej optyki, a lornetki pozwolą bez trudu nacieszyć oczy każdym z etapów zjawiska, nie da się ukryć, że najwięcej wrażeń i najlepszy widok zapewnią teleskopy - i to już te, które można zaliczyć do niewielkich, rzędu 80-90 mm średnicy, o ile zarazem będą długoogniskowe, pozwalając na zastosowanie większych powiększeń.
Niezależnie od rodzaju optyki i montażu, znacznie większa rozdzielczość obrazu jaką zapewnią teleskopy w połączeniu z ich długą ogniskową umożliwi spoglądanie na Saturna już nie jako gwiazdopodobny obiekt jedynie nieco większy od gwiazd tła, ale jako wyraźną tarczkę otoczoną po obu stronach systemem pierścieni. Możliwość zastosowania zmiennych powiększeń przez dobór okularów o różnych ogniskowych umożliwi na tyle znaczące powiększenie obrazu, by w polu widzenia mieścił się tylko fragment księżycowego brzegu zbliżający się coraz bardziej w miarę upływu obserwacji do Saturna ukazującego nam co najmniej jeden z księżyców (minimum Tytana) oraz "uszy" jak niektórzy mawiają żartobliwie na układ pierścieni widocznych w teleskopie po obydwu stronach tarczki planety. W teleskopie zobaczymy jak to właśnie pierścienie najpierw znaczną znikać za ciemnym księżycowym brzegiem, po czym zakrywana będzie tarczka Saturna, a następnie gdy sama planeta już skryje się za Księżycem - zakryciu ulegnie "druga połowa" systemu pierścieni.
Wizualizacja 5-6-7. Początek zakrycia (przy zacienionej krawędzi Księżyca), oraz po środku i po prawej: trwające odkrycie i pełne odkrycie Saturna przy oświetlonej krawędzi Księżyca. Wizualizacje dla teleskopu Maksutowa 127/1500 z okularem Plossla 5mm (powiększenie 300-krotne), obraz odwrócony.
W teleskopie przy zastosowaniu dużego powiększenia cały proces zakrywania można będzie śledzić przez około minutę zależnie od stabilności atmosfery i jakości optyki, zatem będzie to zjawisko widoczne znacznie dłużej, niż w obserwacji gołym okiem. Ani standardowa lornetka, ani nieuzbrojone oko nie umożliwi rozdzielenia punktowego Saturna na większą tarczkę z układem pierścieni, dlatego w miarę możliwości warto wykorzystać największą optykę, jaką mamy pod ręką i największe powiększenia, jakie możemy zastosować - oczywiście w granicach rozsądku i w zależności na ile pozwala nam tutaj własny teleskop, jakość okularów, lokalne warunki czy stan atmosfery. Przy znacznie rozedrganej atmosferze mniejsze lub średnie powiększenia teleskopowe mogą finalnie zapewnić ostrzejszy i lepszy obraz zjawiska od najwyższych powiększeń, które wówczas mogą wprowadzić znaczny efekt pływania obrazu i bardziej zaszkodzą, niż pomogą w dokładnym śledzeniu zjawiska. Warto też zawsze tutaj mieć na uwadze, że wraz ze znacznym powiększeniem obrazu radykalnie zmniejszymy pole widzenia, co objawi się znacznie szybszym uciekaniem obiektów i koniecznością ciągłego ich śledzenia - wygodniej będzie tu posiadaczom montaży równikowych lub wyposażonych w system automatycznego podążania za obiektem.
Ta ostatnia funkcjonalność nie będzie konieczna w obserwacji wizualnej (choć komfort na pewno w jakiejś mierze poprawi), ale może okazać się konieczna - a przynajmniej wielce pożądana - w razie zamiaru rejestracji zakrycia i odkrycia dedykowanymi kamerami planetarnymi umieszczanymi w ognisku głównym teleskopu. Warto tutaj od razu dopowiedzieć, że lepsze efekty uzyskamy przy zastosowaniu mniejszych matryc o dużo niższej rozdzielczości i większych pikselach względem normalnych aparatów wpiętych do ogniska teleskopu - lustrzanki czy bezlusterkowce pełnoklatkowe, a nawet z matrycami typu 4/3 z uwagi na niewielki rozmiar piksela i ogromną sumaryczną ilość pikseli na takiej matrycy wciąż będą rejestrowały znacznie mniejszy obraz Saturna od najprostszych kamer planetarnych czy nawet zbudowanych na bazie kamerki internetowej. W dedykowanej kamerce lub zmodyfikowanej web-kamerze uzyskamy jeszcze większe powiększenie i ekstremalnie ograniczone pole widzenia sprawiające, że wystarczy ledwie kilkanaście sekund na przejście Saturna przez cały kadr, stąd na dokładnie ustawionych względem nieba montażach wyposażonych w system podążania za obiektem rejestracja zjawiska będzie znacznie bardziej komfortowa względem ręcznego podążania za planetą.
Słowo końcowe
Niezależnie od sposobu, w jaki zamierzamy wykonać obserwację czy rejestrację zakrycia i odkrycia Saturna przez Księżyc, życzę Wam jak i sobie pogodnego nieba przynajmniej na ten jeden styczniowy wieczór w pierwszą sobotę 2025 roku. Przed nami wyjątkowe zjawisko w najlepszych od ponad 2 lat okolicznościach i pierwszy raz po 17-letniej przerwie o porze wieczornej, choć niestety - w najbardziej niesprzyjającym momencie w ciągu roku. Rzadko kiedy początek stycznia wiąże się w Polsce ze stabilną słoneczną aurą - w tym czasie zachmurzone niebo nad naszym krajem to niemal doroczny pewnik.
Niech ta świadomość nam towarzyszy przy oczekiwaniu na omówione zjawisko, zwłaszcza gdy odliczanie będzie coraz bardziej zbliżało się do zera - przynajmniej w jakiejś mierze ograniczy to ewentualny zawód w razie niepowodzenia obserwacji, a znacznie nasili radość kiedy jednak zyskamy bezchmurne niebo. Bardzo bym chciał "odczarować" 4 stycznia by po 14 latach wspominania tego dnia jako przekreślającego wszelką nadzieję na ujrzenie widowiskowego głębokiego zaćmienia Słońca z 2011 roku od teraz możliwe było wspominanie go jako dnia pozwalającego nacieszyć zmysły widokiem efektownego zakrycia Saturna przez Młody Księżyc. Nie nastawiam się jednak na to i staram się trzymać realizmu - szanse są jakie są, oscylują koło zera i nic tego faktu nie odmieni, ale z drugiej strony - skoro są niezerowe, to zawsze mogą też okazać się wystarczające. Powodzenia!
f t yt Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na X (Twitter), subskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.
Mapy i wizualizacje wygenerowane dzięki Stellarium.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy
W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"