Za nami druga z najsilniejszych (jak dotąd) burz magnetycznych 25. cyklu aktywności słonecznej. Wielu upatrywało w niej szansy na powtórkę z pamiętnej majowej nocy 10/11.05 br. kiedy po raz pierwszy od dwóch dekad aktywność geomagnetyczna rozszalała się do ekstremalnego poziomu, a zorza polarna stała się zjawiskiem globalnym docierającym nawet nad tropiki. Pomimo faktu, że w oficjalnej skali do tak aktywnej burzy tym razem nie doszliśmy (choć przez około dwie godziny - owszem - była ona osiągana), zorze jakie wyprodukowała zdaniem wielu obserwatorów przewyższyły te majowe swoją intensywnością barw i jasnością w obserwacji gołym okiem. Zostawiając na boku zbędne rozważania która z burz obrodziła w piękniejsze zorze i uznając, że najzwyczajniej w świecie w obu przypadkach mieliśmy porównywalnej klasy nieziemskie widowisko, prześledźmy wspólnie raz jeszcze co rzeczywiście w owym dniu się wydarzyło i jakiego spektaklu znów się staliśmy świadkami.
Spis rzeczy w opracowaniu (możesz przeskoczyć od razu do)
Początek historii
9 października o godz. 01:55 UTC obszar aktywny AR3848 położony niemal w samym centrum tarczy słonecznej wytworzył silny rozbłysk
klasy X1.8 o długotrwałym charakterze i powiązany z silnym blackoutem radiowym
poziomu R3 na osłonecznionej części Ziemi. Rozbłysk uwolnił także burzę protonów, która osiągnęła Ziemię już około godz. 05:00 UTC wywołując początkowo słabą, a już po 7 kolejnych godzinach silną burzę radiacyjną
poziomu S3. Rozbłyskowi towarzyszyła także emisja radiowa
typu II i IV o rekordowej w tym cyklu słonecznym prędkości 5176 km/sek., będąca zwykle oznaką uwolnienia koronalnego wyrzutu masy (CME). Choć sam rozbłysk nie należał do czołówki najsilniejszych zjawisk tego cyklu, ani nawet
samego 2024 roku, wyrzut koronalny jaki uwolnił, był zdecydowanie najpotężniejszym CME tego cyklu, gdyby każdy wyrzut rozpatrywać osobno. Jego średnia prędkość wyrzucenia w przestrzeń wyniosła około 1150-1200 km/sek. - daleko od najszybszych w historii, jakie uderzały w Ziemię, ale wyraźnie powyżej typowej dla większości erupcji tego rodzaju.
Z uwagi na umiejscowienie obszaru aktywnego 3848 niemal idealnie na wprost Ziemi, wyrzut koronalny przybrał strukturę pełnego halo będąc uwolnionym bezpośrednio w kierunku naszej planety. Z powodu wspomnianej prędkości erupcji oczekiwania co do szybkiego dotarcia do Ziemi były uzasadnione, a uderzenia w magnetosferę oczekiwano w czasie około 36-40 godzin od rozbłysku. CME docierające do Ziemi w czasie poniżej dwóch dni zwykle niosą duży potencjał do wzburzenia aktywności geomagnetycznej, choć zauważalnie słabszy od najbardziej energetycznie wyrzuconych CME zdolnych uderzyć w Ziemię w ciągu jednej doby od rozbłysku (jak np. obydwa CME z burzy magnetycznej kategorii G5 z końca października 2003 roku czy burzy magnetycznej kategorii G5 z 2 września 1859 roku, znanej jako burza Carringtona) z uwagi na wysoką energię kinetyczną uderzenia wyrzutu w Ziemię. Był to dopiero drugi tak energetyczny wyrzut koronalny 25. cyklu słonecznego, którego uderzenia w Ziemię oczekuje się w czasie poniżej 48 godzin od rozbłysku.
Koronalny wyrzut masy (CME) full-halo na zobrazowaniach COR-2 (po lewej) i LASCO C3 (po prawej) oraz zapis rozbłysku w długości fali 131 angstremów z sondy GOES (pośrodku) niemal dokładnie na centralnym południku na wprost Ziemi. Takie ukierunkowanie wyrzutu stwarzało gwarancję uderzenia w Ziemię najbardziej obiecującą częścią erupcji - samym rdzeniem CME, który widoczny jest jako najjaśniejsza, najgęstsza część erupcji podążająca pewien czas za zewnętrznymi warstwami i otoczką, sprawiając wrażenie "wyrzutu w wyrzucie". Na drodze CME znalazła się także kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) widoczna na zdjęciach z LASCO C3. Wzrost zaszumienia zdjęć z LASCO to efekt "bombardowania" matrycy koronografu strumieniem nisko i średnioenergetycznych protonów uwolnionych w rozbłysku, które zaledwie kilka godzin później doprowadziły do silnej burzy radiacyjnej poziomu S3. Credit: GOES/SWPC/NOAA/NASA
W związku z rozbłyskiem, zjawiskami towarzyszącymi - ekstremalnie szybką emisją radiową i silną burzą radiacyjną oraz naturą samego wyrzutu, agencja
SWPC wydała 9 października prognozę ciężkiej burzy magnetycznej
kategorii G4 na okres 10-11.10 jako możliwy skutek uderzenia takiego CME. Była to dopiero druga oficjalna prognoza SWPC zakładająca w wariancie minimalnym niemal najwyższej kategorii burzę w 25. cyklu słonecznym (wcześniej miało to miejsce
09.05.2024 r.) oraz jednocześnie dopiero druga tak wysoka prognoza od czasów maksimum 23. cyklu ponad 20 lat temu. Wydanie takiej prognozy zawsze jest równoznaczne z pozostawieniem przez agencję otwartej furtki dla zaistnienia burzy ekstremalnej, jako że w przypadku wyrzutów koronalnych uznawanych za zdolne rozpędzić aktywność geomagnetyczną do kategorii G4 nie istnieją przesłanki pozwalające wykluczyć burzę najwyższej aktywności. W teorii taka możliwość może zawsze dotyczyć także prognoz burz słabszych (
G2-G3) gdyż nigdy nie wiemy jakie cechy
pola magnetycznego przyniesie ze sobą konkretny wyrzut jako, że są to cechy decydujące o skali ewentualnej burzy lecz zupełnie niemierzalne i niemożliwe do zaobserwowania przez dotarciem CME do Ziemi, jednak w sytuacjach, gdy kategoria G4 brana jest pod uwagę w oficjalnej predykcji jako wariant minimalny, prawdopodobieństwo burz najwyższej kategorii zawsze wzrasta.
W związku z maksymalnie korzystnym ukierunkowaniem tak energetycznego CME, było przesądzone, że przed osiągnięciem Ziemi CME uderzy również w znajdującą się wówczas między Słońcem a Ziemią kometę C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) fundując jej warkoczowi gazowemu istny łomot i niemal gwarantując jego zniszczenie lub co najmniej poważne zaburzenie struktury. Odrobinę spędzało to sen z powiek fotografom mającym plan zarejestrować obydwa warkocze komety kilka dni później, gdy wyłoniła się z wieczornej łuny na wieczornym niebie.
O los komety jako takiej mogliśmy jednak być spokojni, a jej idealną kondycję gwarantującą nadchodzący wieczorny pokaz nad Polską potwierdzały także zdjęcia koronograficzne z LASCO C3, w którego polu widzenia kometa przebywała od 7 do 11 października tuż przed wejściem na wieczorne niebo - a jej warkocz pyłowy nawet jeszcze nieco dłużej. Ostatecznie C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) zafundowała nam piękny pokaz stając się królową październikowego nieba, zdecydowanie najbardziej urokliwy i fotogeniczny od czasu widoczności komety C/2020 F3 (NEOWISE) latem 2020 roku - prócz zaburzonego oddziaływaniem CME warkocza gazowego oczom obserwatorów i fotografów ukazał się piękny warkocz pyłowy oraz dzięki odpowiedniej geometrii orbity komety - także antywarkocz.
CME uderza: STEREO-A, ACE, DSCOVR
O tym, że opóźnienia w temacie burzy magnetycznej nie będzie, przekonywaliśmy się już od godzin południowych, kiedy front wyrzutu - jego najbardziej zewnętrzna osłona - uderzył w sondę STEREO-A położoną około 26 stopni na zachód od Ziemi (względem układu Słońce-Ziemia). Uderzenie CME, które STEREO-A odnotowała kilka godzin przed Ziemią przyniosło szybko nasilenie kluczowych parametrów do poziomów nieobserwowanych
od 10 maja br., z czasu ekstremalnej burzy magnetycznej. Siła pola magnetycznego (
Bt) przyniesionego przez wiatr słoneczny w wyrzucie wzrosła z 6 do 61nT, przy silnie południowym i stabilnym w tych wartościach kierunku pola (
Bz) rzędu -46nT.
Położenie STEREO-A (czerwona kropka) w dniu 10.10.2024 r. i zarejestrowane uderzenie CME z rozbłysku klasy X1.8. W położeniu STEREO-A odnotowano jeszcze potężniejsze uderzenie CME w porównaniu do warunków w L1 i otoczeniu Ziemi - z nasileniem Bt do 57nT, a następnie 61nT i Bz -46nT o długotrwale połduniowym kierunku. Credit: SWPC/STEREO
Możliwe jednak, że całkowita wartość Bt=61nT była zawyżona napływem mniejszych CME, jakie miały uderzyć w STEREO-A w mniej więcej tym samym czasie, lecz bez szans na impakt w Ziemię, w związku z kilkoma umiarkowanymi erupcjami o zachodnim ukierunkowaniu wymijającym naszą planetę. Prawdopodobnie z tego względu wartości całkowitego natężenia pola magnetycznego obserwowane kilka godzin później w otoczeniu Ziemi były zauważalnie niższe, niż w położeniu STEREO-A. Uderzenie w tę sondę było jednak jasnym sygnałem, że w przeciągu paru godzin wyrzut koronalny powinien zameldować się także u nas.
W naszym otoczeniu akcja ruszyła tuż przed 15:00 UTC, kiedy
z dokładnością niemal co do minuty prognozy modelu WSA-Enlil agencji SWPC, koronalny wyrzut masy uderzył w sondy ACE i DSCOVR, zaliczając ostatni przystanek w drodze do Ziemi osiąganej po kolejnych 2-3 kwadransach.
Impakt CME nastąpił równe 37 godzin po rozbłysku będąc najszybszym uderzeniem wyrzutu koronalnego w dotychczasowym przebiegu 25. cyklu słonecznego (poprzedni rekord cyklu to około 38,5 godziny - w
burzy magnetycznej kategorii G4 z 24.03.2024) i przyniósł bardzo obiecujący skok parametrów wiatru słonecznego. Wstępny skok siły pola magnetycznego (
Bt) był 5-krotny dając wzrost wartości tego głównego parametru z 6 do 30nT. Równie atrakcyjnie wzrosła prędkość napływającego na Ziemię wiatru, który z dotychczasowych 480 przyspieszył do około 700 km/sek. Do tego wszystkiego skierowanie pola magnetycznego (
Bz) podobnie jak w położeniu STEREO-A stało się silnie południowe, początkowo "jedynie" -26nT, niemal w całości wyczerpujące znacznie nasilony potencjał wiatru do wzburzenia aktywności geomagnetycznej. Przy takiej skali wstępnego szoku było jasnym, że aktywność geomagnetyczna ruszy dynamicznie i nie będzie tu mowy o powolnym jej rozwijaniu rozłożonym na trudny do określenia okres.
Już o godz. 15:21 UTC osiągnęliśmy próg słabej burzy magnetycznej kategorii G1. 16 minut później jej aktywność wzrosła do umiarkowanej (G2). Nie minęła godzina od uderzenia CME w położone w punkcie Lagrange'a L1 sondy ACE/DSCOVR i już obserwowaliśmy drugą w październiku silną burzę magnetyczną
kategorii G3, która za sprawą stabilizowania się głównych warunków wiatru słonecznego gwarantowała już w tym momencie widoczność zorzy polarnej nad Polską, mimo braku jeszcze relacji z pierwszych województw spowijanych rozpoczynającym się dopiero zmrokiem.
Pierwsze relacje o widoczności zjawiska kilkanaście minut później spłynęły tym razem z Podlasia, krótko po tym pojawiły się też potwierdzenia zorzy polarnej obserwowanej z Wielkopolski i Mazur, a w następnych godzinach z Pomorza, Małopolski, Lubelszczyzny oraz lokalnie innych województw, gdzie aura na obserwacje pozwalała przynajmniej w ograniczonym stopniu.
Prognoza szybko wypełniona
O godz. 16:57 UTC osiągnięty został próg ciężkiej burzy magnetycznej
kategorii G4 - mniej, niż miesiąc od poprzedniej. Ledwie dwie godziny od dotarcia CME do Ziemi oficjalna prognoza już się wypełniła i szczęśliwie był to dopiero początek długiej nocy nad Polską, w przeważającej mierze nocy bezksiężycowej, z naszym satelitą przebywającym około I kwadry i schodzącym z firmamentu w pierwszej części wieczoru dającym szansę na niezakłócone obserwacje (w przeciwieństwie do pogody).
Po północy przeszliśmy przez zewnętrzną otoczkę wyrzutu koronalnego wchodząc w jego ścisły rdzeń, tym razem wygrywając los na zawsze niepewnej loterii. Warunki w rdzeniu CME okazały się silnie geoefektywne i przyniosły jeszcze solidniejsze umocnienie dotychczas rozpędzonej aktywności burzy. Siła (Bt) pola magnetycznego wzrosła do 46nT, przy stabilnie południowym kierunku pola (Bz) o bardzo głębokim odchyleniu -40 do -45nT utrzymującym się w takim przedziale blisko dwie godziny, prędkości około 750-800 km/sek. i gęstości 20-25 protonów/cm3. Tak silne cechy pola magnetycznego wiatru słonecznego ostatecznie utrzymały się aż kilkanaście godzin i nieustannie dolewając oliwy do ognia nasiliły aktywność burzy do poziomu ocierającego się o aktywność ekstremalną, a w ograniczonym wymiarze czasu wprost ją osiągającym. W maksimum zaburzeń pola magnetycznego Ziemi indeks Kp w ujęciu globalnym obliczanym dla interwałów 3-godzinnych osiągnął wartość 8,67 w 9-cio stopniowej skali (9-), co stanowiło największe jak dotąd zbliżenie do warunków geomagnetycznych od czasu burzy G5 z 10-11 maja br.
Indeks DST w szczytowym momencie burzy wyniósł tym razem -341nT (podobnie jak przy Bz, im silniejsza ujemna wartość tym aktywniejsza burza), przynosząc nam drugą najwyższą wartość tego parametru w 25. cyklu (10 maja wyniósł on -412nT). Do kolejnego ekstremalnego wydarzenia zabrakło zatem bardzo niewiele, a sama burza mimo, że w maksimum nie osiągnęła pełnej kategorii G5 - zdecydowanie bliższa była burzy ekstremalnej, od większości typowych burz magnetycznych kategorii G4 jakie w ostatnich latach obserwowaliśmy. Przejść z kategorii G3 do G4 jest względnie łatwo, ale nasilić kategorię G4 do granic możliwości (Kp9-) to już zdecydowanie trudniejsze zadanie. Tym razem poszczęściło nam się z wyrzutem koronalnym, który nasileniem pola magnetycznego i jego stabilnymi parametrami zaowocował całonocną aktywnością zorzy polarnej nad Polską, Europą i ponownie - większością ziemskiego globu, na czym skorzystali Polacy mający rozpogodzenia dopiero w drugiej połowie nocy 10/11.10 oraz przed świtem, kiedy burza w dalszym ciągu nie schodziła poniżej kategorii G4 mimo już ponad 12 godzin od uderzenia CME.
11 października w godzinach dziennych następowało systematycznie pogarszanie warunków i słabnięcie burzy. Po przejściu przez rdzeń CME zaczęliśmy się zbliżać do końcowej objętości wyrzutu, jaki w większości już przepłynął przez Ziemię i pierwsze oznaki wytracania przez burzę aktywności niestety były konsekwentnie kontynuowane w podręcznikowym wydaniu aż do zupełnego wygaśnięcia burzy, które nastąpiło przed kolejnym zmierzchem.
Przed dalszą lekturą z przyjemnością przedstawiam efekty Waszych obserwacji, jakimi się podzieliliście poprzez korespondencję i dyskusje na profilach bloga na X i Facebooku. Dziękuję w tym miejscu za Waszą aktywność, obecność na blogu w tych ekscytujących godzinach i podzielenie się materiałami, jakie zgromadziliście podczas zorzowego połowy w tę niezapomnianą październikową noc. Przepraszam za ewentualne błędy, w razie co - napiszcie do mnie i się szybko poprawi lokalizacje, przepraszam też za to, że nie wszystkim zdołałem odpowiedzieć czy zamieścić zdjęcia - wiele z nich nie było podpisanych lokalizacją, zaś dla walorów poznawczych staram się by przynajmniej ta informacja zawsze była dostępna, a czasowo nie wyrobiłbym się jeśli każdorazowo musiałbym wysyłać zapytania o miejsce i czekać na odpowiedzi - całość korespondencji przekroczyła moje zdolności przerobowe jako jednoosobowej redakcji.
Galeria Czytelników 10/11.10.2024
|
Autor: Adam Kaczmarek - Poznań, wielkopolskie |
|
Autor: Adam Kaczmarek - Poznań, wielkopolskie |
|
Autor: Adam Kaczmarek - Poznań, wielkopolskie |
|
Autor: Adrian Økk - Gniezno, wielkopolskie |
|
Autor: Adrian Rudkiewicz - Lipiany, zachodniopomorskie |
|
Autorka: Agnieszka Urbaniak - okolice Poznania, wielkopolskie |
|
Autor: Aleksander Wenecki - Odense, Dania |
|
Autor: Andrzej Marks - Stargard, zachodniopomorskie |
|
Autorka: Aneta Bieryt - Radłów k. Tarnowa, małopolskie |
|
Autorka: Anna Maria Kiesiak - centrum Dolnego Śląska |
|
Autorka: Anna Puzio - północ Zelandii, Dania |
|
Autorka: Anna Wu - Hel, pomorskie |
|
Autorka: Anna Wu - Hel, pomorskie |
|
Autor: Artur Walczak - okolice Dźwirzyna, zachodniopomorskie |
|
Autor: Bartosz Terlikowski - Gdynia Babie Doły, pomorskie |
|
Autorka: Beata Mularska - Nad Biebrzą, podlaskie |
|
Autorka: Daria Skrzat - Warszawa, mazowieckie |
|
Autor: Dominik Wolanin - Zosin, lubelskie |
|
Autorka: Elżbieta Dzieszuk-Prochera - Lubrza, lubuskie |
|
Autorka: Ewa Figiel - Inowrocław, kujawsko-pomorskie |
|
Autor: Grzegorz Redlarski - Kowale k. Gdańska, pomorskie |
|
Autor: Grzegorz Sołtys - Komorniki pod Poznaniem, wielkopolskie |
|
Autor: Ipsi Wamke - Otylin, wielkopolskie |
|
Autor: Jacek Uznański - Gdynia, pomorskie |
|
Autor: Jarek Fish - Berżniki, podlaskie |
|
Autor: Jarek Fish - Berżniki, podlaskie |
|
Autorka: Joanna Nejman - Suwalszczyzna, podlaskie |
|
Autorka: Joanna Nejman - Suwalszczyzna, podlaskie |
|
Autorka: Jolanta Augustyn - Kolbuszowa, podkarpackie |
|
Autorka: Karla Noskovitz - Poznań, wielkopolskie |
|
Autorka: Karolina Hermann - Rewa, pomorskie |
|
Autorka: Karolina Hermann - Rewa, pomorskie |
|
Autorka: Katarzyna Szymańska - Gdańsk-Przeróbka, pomorskie |
|
Autorka: Klaudia Buszkiewicz - okolice Obornik Wielkopolskich, wielkopolskie |
|
Autorka: Klaudia Jackowska - Poznań, wielkopolskie |
|
Autor: Krystian Szczepaniak - Okolice Chojnic, pomorskie |
|
Autor: Kuba Jabłoński - okolice Grudziądza, kujawsko-pomorskie |
|
Autor: Kuba Jabłoński - okolice Grudziądza, kujawsko-pomorskie |
|
Autor: Leszek Bartczak - Jezioro Niesłysz, lubuskie |
|
Autor: Leszek Bartczak - Jezioro Niesłysz, lubuskie |
|
Autor: Leszek Bartczak - Świebodzin, lubuskie |
|
Autor: Łukasz Forbich - Poznań, wielkopolskie |
|
Autor: Łukasz Piasecki - Barlinek, zachodniopomorskie |
|
Autorka: Małgorzata Maćkowiak-Bartczak - Jezioro Niesłysz, lubuskie |
|
Autorka: Małgorzata Maćkowiak-Bartczak - Jezioro Niesłysz, lubuskie |
|
Autorka: Małgorzata Maćkowiak-Bartczak - Jezioro Niesłysz, lubuskie |
|
Autorka: Mar Ce La - Wyspa Sobieszewska, pomorskie |
|
Autorka: Mar Qzma - Sokółka, podlaskie |
|
Autor: Marcin Ek - okolice Dębek, pomorskie. Zobacz też: time-lapse. |
|
Autor: Marcin Ek - okolice Dębek, pomorskie. Zobacz też: time-lapse. |
|
Autor: Marcin Ożdziński - Warszawa, mazowieckie |
|
Autor: Marcin Rycicki - Lublin, lubelskie |
|
Autorka: Margarita Makarchuk - Toruń, kujawsko-pomorskie |
|
Autorka: Marta Skrodzka - Jedwabne, podlaskie |
|
Autorka: Marta Skrodzka - Jedwabne, podlaskie |
|
Autor: Mateusz Lewandowski - Frankfurt, Niemcy |
|
Autor: Michał Skowroński - Kraśnik Koszaliński, zachodniopomorskie |
|
Autor: Michał Skowroński - Kraśnik Koszaliński, zachodniopomorskie |
|
Autor: Michał Skowroński - Kraśnik Koszaliński, zachodniopomorskie |
|
Autor: Michał Stawarz - Dolnośląskie |
|
Autorka: Monika Skrzypa - lubelskie |
|
Autorka: Oliwia Popławska - Bydgoszcz, kujawsko-pomorskie |
|
Autor: Patryk Skłodowski - Bolesławiec, dolnośląskie |
|
Autor: Paweł Kowalski - Toruń, kujawsko-pomorskie |
|
Autor: Piotr Juszczak - okolice Mińska Mazowieckiego, mazowieckie |
|
Autor: Piotr Krawczyk - Gdynia, pomorskie |
|
Autor: Piotr Krawczyk - Gdynia, pomorskie |
|
Autor: Piotr Krawczyk - Rewa, pomorskie |
|
Autor: Przemysław Baraniecki - okolice Szczecina, zachodniopomorskie |
|
Autor: Przemysław Baraniecki - okolice Szczecina, zachodniopomorskie |
|
Autor: Przemysław Proch - Sieraków, wielkopolskie |
|
Autor: Ryszard Sadocha - Okolice Olsztyna, warmińsko-mazurskie |
|
Autor: Samanta Milewska - Suwałki, podlaskie |
|
Autor: Tomasz Jaworski - okolice Szczecinka, zachodniopomorskie |
|
Autor: Tomasz Jaworski - okolice Szczecinka, zachodniopomorskie |
|
Autor: Tomasz Jaworski - okolice Szczecinka, zachodniopomorskie |
|
Autor: Tomasz Kochman - Opole, opolskie |
|
Autor: Tomasz Omilian - Ełk, warmińsko-mazurskie |
|
Autor: Waldemar Zieliński - Ostróda, warmińsko-mazurskie |
Aktywność burzy na poziomie kategorii G4 utrzymała się ostatecznie aż przez
18 nieprzerwanych godzin, z czego przez 3 godziny była to niepełna kategoria ekstremalna (9-) w interwale między 21:00 a 00:00 UTC (10/11.10) kiedy uśredniony indeks Kp otarł się już o kraniec skali (8,67). Także w trakcie fazy wygasania aktywności w piątkowych godzinach dziennych 11.10 burza pozostawała silna (G3) przez 6 następnych godzin. Całe wydarzenie zamknęło się zatem idealnie w 24 godzinach, co pod względem czasu trwania nie czyni z tej burzy szczególnie długotrwałej, ale biorąc pod uwagę jej aktywność proporcjonalnie rozłożoną na poszczególne 3-godzinne epizody uśrednionego indeksu Kp w wymiarze globalnym, była to zdecydowanie jedna z najbardziej intensywnych burz magnetycznych ostatnich dwóch dekad, zupełnie łatwo wyrywająca srebrny medal dotychczasowej wice-liderce 25. cyklu (
burzy G4 z 12-13 sierpnia podczas maksimum Perseidów) i ustępując aktywnością jedynie burzy ekstremalnej z maja 2024 roku.
Poza Polską bowiem obserwacje intensywnej zorzy polarnej pojawiły się nie tylko z całej Europy i większości Stanów Zjednoczonych, ale ponownie tak jak w maju - z niskich szerokości geograficznych i tropików w pobliżu 20. równoleżnika. Analogicznie jak podczas majowej burzy ekstremalnej, tak i tym razem zorza została zarejestrowana
z Nowego Meksyku, Kuby na Karaibach czy Portoryko - na szerokości geograficznej 18,4°N (!). Wyższością tego wydarzenia nad majowym była z pewnością doskonała widoczność i możliwość zarejestrowania łuku stabilnej czerwieni zorzowej
SAR (Stable Auroral Red Arc) - zjawiska, które nie było obserwowane 5 miesięcy wcześniej, a które jest wizytówką burz szczególnie intensywnych, często mylonego z typową zorzą polarną.
Sokolim okiem w zorzę! Relacja z obserwacji + zdjęcia + wideo w czasie rzeczywistym + time-lapse
Okolice Czatków, pomorskie; 18:40-21:00 UTC; Bortle 5/4
Sama zorza zdaniem szczęśliwych świadków mogących porównać zjawisko z
10/11 maja z tym z 10/11 października okazała się teraz znacznie jaśniejsza, nasycona barwami i dostrzegalna gołym okiem na znacznie większej powierzchni firmamentu. Szczególnie radosną wygraną na loterii i symboliczną wisienką na torcie był fakt, że tym razem nad Polską niebo dosłownie eksplodowało zielenią na połowie swej powierzchni ukazując zorzę polarną w kolorystycznym wydaniu częściej kojarzonym raczej ze Skandynawią czy klimatami alaskańskimi, niż umiarkowanymi szerokościami geograficznymi na jakich leży Polska. Bardzo przyjemnym dodatkiem do zorzy polarnej był ewidentny gołym okiem łuk SAR (ostatnie 3 zdjęcia) po odwróceniu się od północy, przy skierowaniu oczu i obiektywu wysoko ponad południowy horyzont.
Sony A7SII, Samyang 18mm f/2.8 (zdjęcie 11 w trybie APS-2, ekw. 27mm), ISO 1250-2500, eksp. 2,,5-5 sek. (zdjęcia SAR [14-15-16] eksp. 10 sek.)
Mi akurat nie było dane porównać obu wspomnianych nocy, gdyż pięć miesięcy wcześniej obecność zorzy rejestrowałem tylko w wąskich przerwach między zakrywającymi całe niebo chmurami w formie ławicy zwartych obłoków (szczęśliwie właśnie nieco pękających), a w lepszych warunków dopiero w drugą noc gdy burza ekstremalna wchodziła w swoją ostatnią fazę, dlatego słowa świadków "recenzujących" październikową zorzę jako przewyższającą majową, także z uwagi na jasny SAR, mogą być pocieszające.
Około godz. 19:00 UTC będąc w terenie, oczom moim ukazała się zdecydowanie najjaśniejsza i najbardziej barwna zorza polarna, jaką kiedykolwiek widziałem. Mimo, że chmur niestety nie brakowało, było ich znacznie mniej, niż w maju. Zieleń, purpura, czerwień, a na zdjęciach nawet pomarańcz filarów zorzy wybijających się między chmurami, były niesamowite. Zwłaszcza zieleń, która nawet w obserwacji wizualnej momentami stawała się nad wyraz oczywista, a przez większość czasu czyniła niemal całą północną połowę nieba po zenit jasnoszarawą, zdecydowanie jaśniejszą od połowy południowej. Tak intensywnej gołym okiem zorzy polarnej jeszcze nie miałem okazji obserwować. Przez kilkanaście minut niebo od północy odsłoniło się jeszcze piękniej, ale po około dwóch godzinach kolejna fala zachmurzenia okazała się już stawiającą kropkę nad i, oznaczającą w moim przypadku pożegnanie z obserwacjami tej nocy.
Także w trakcie tych nieco ponad dwóch godzin w terenie zdarzały się okresy krótkotrwałego niemal całkowitego przykrycia nieba szybko płynącymi chmurami, ale nawet wówczas wykonywanie zdjęć przynosiło wyjątkowy efekt niezwykle jasnej zieleni zorzy wybijającej się spomiędzy poszczególnych płatów zachmurzenia. Sprawiało to, że zjawisko było warte rejestracji nie tylko w okresach znacznych rozpogodzeń, ale nawet wówczas gdy chmury nie odpuszczały.
Dla mnie z pewnością była to najjaśniejsza i najbardziej nasycona kolorystycznie, zwłaszcza zielenią, zorza polarna jaką widziałem - w tych niespełna dwóch godzinach jako takich rozpogodzeń pod niebem na 5/4 w skali Bortle'a mogłem dostrzec jak północna połowa nieba aż po zenit staje się w sposób ewidentny jaśniejsza od połowy południowej. Wiele z tej jasności stanowiły odcienie szarości, choć z niezostawiającą wątpliwości zielenią w kilkunastu minutach najwyższej aktywności burzy. Noc nie do zapomnienia, mimo, że przez 90% czasu upłynęła pod znakiem zachmurzenia całkowitego.
PODSUMOWANIE
Burza quasi-ekstremalna
Burza magnetyczna trwała łącznie 24 godziny, na które złożyło się aż 6 epizodów (3-godzinnych) z aktywnością burzy nie niższą od kategorii G4, co było dopiero drugim takim przypadkiem w 25. cyklu słonecznym i zarazem szóstym osiągnięciem kategorii G4 od początku roku wliczając w to burzę ekstremalną z maja. Sam październik stał się 3. miesiącem z rzędu, kiedy rozwija się burza kategorii G4 - takiego "hat-tricka" strzelonego Ziemi przez Dzienną Gwiazdę jeszcze w tym cyklu nie obserwowaliśmy. Ostatnie 2 epizody burzy to aktywność silna (G3) kończąca całe wydarzenie po dokładnie dobie od rozpoczęcia.
Najsilniejszą aktywność burza osiągnęła między 6. a 9. godziną swojego istnienia (w interwale 10.10 godz. 21:00 - 11.10 godz. 00:00 UTC), kiedy to w maksimum indeks Kp osiągnął wartość 8,67 (9-), co plasuje tę burzę zdecydowanie bliżej półki z wydarzeniami ekstremalnymi, niż po stronie większości typowych burz magnetycznych kategorii G4, które nie rzadko ten poziom osiągają krótkotrwale w ramach pojedynczego 3-godzinnego interwału, zamiast wielu kolejno po sobie następujących.
Po lewej: zestawienie globalnego indeksu Kp (zaburzenia ziemskiego pola magnetycznego) za okres 10-11.10.2024 r. Od samego początku i uderzenia CME w Ziemię aktywność geomagnetyczna rozwinęła się dynamicznie niemal do krańca skali i przez 6 kolejno następujących po sobie interwałów (po 3 godziny każdy) osiągała stan ciężkiej burzy magnetycznej kategorii G4. Między 6. a 9. godziną burza osiągała przez półtorej godziny aktywność ekstremalną, co wyniosło uśredniony globalny indeks Kp do szczególnego przypadku, rzadko obserwowanego poziomu (Kp9-) stanowiącego wyraźne wyłamanie się burzy z grona typowych burz kategorii G4 i czyniące całe wydarzenie znacznie bliższym burzom ekstremalnym - tak silna aktywność utrzymała się w sumie przez 18 godzin od uderzenia wyrzutu koronalnego w sposób nieprzerwany, dopiero na finał przez ostatnie 6 godzin burza osłabła do "zaledwie" kategorii G3, po czym wygasła. Credit: SWPC. Po prawej: zbiorcze zestawienie danych aktywności słonecznej i geomagnetycznej za okres 10-11.10.2024 r. z wyszczególnieniem aktywności rozbłyskowej, burz radiacyjnych i magnetycznych. Jak widać aktywność rozbłyskowa w tym czasie jest wolna od silniejszych zjawisk, za to pod względem radiacji widoczne są końcowe efekty silnej burzy promieniowania poziomu S3, jaka osiągnęła Ziemię kilka godzin po rozbłysku klasy X1.8 z 09.10 i wygasła w pierwszym etapie burzy magnetycznej, kiedy strumień protonów niskoenergetycznych został w pewnym sensie unicestwiony przez nadciągający z impetem wyrzut koronalny. Credit: SWPC
Tutaj mieliśmy aż 18 godzin nieprzerwanie ciężkiego szturmu na magnetosferę, któremu do osiągnięcia krańca skali zabrakło naprawdę niewiele. Także po samych zorzach, uwiecznionych zarówno w postaci zdjęć, time-lapsów jak i nagrań w czasie rzeczywistym oraz relacjach ze zwrotnikowych szerokości geograficznych łatwo możemy się przekonać, że przynajmniej w szczycie aktywności było to wydarzenie porównywalne z majowym. Można rzec, że de facto mieliśmy do czynienia z ekstremalnymi zorzami polarnymi, nawet jeśli de iure - kategoria G5 nie została w pełni osiągnięta. Indeks DST "opadający" w maksimum zaburzeń do -341nT to drugie po maju 2024 (-412nT) tak intensywne nasilenie aktywności geomagnetycznej w 25. cyklu słonecznym dające podsumowywanej dziś burzy w pełni zasłużony srebrny medal. Miejmy nadzieję, że to stan jedynie na dziś i że do czasu zakończenia cyklu u kresu dekady omawiana burza zdąży wypaść z podium - bo, że spadnie z TOP-10 raczej mało prawdopodobne; tutaj jej miejsce jest już raczej zapewnione.
CME wagi ciężkiej
Warto uświadomić sobie raz jeszcze z jak potężnym i perfekcyjnym koronalnym wyrzutem masy mieliśmy do czynienia. CME z rozbłysku klasy X1.8 z 09.10.2024 r. to istna waga ciężka wyrzutów koronalnych w ogólności. Jedno jedyne zdarzenie przynosi nam aktywność geomagnetyczną krótkotrwale osiągającą ekstremalne poziomy, podczas gdy obecny lider tego cyklu -
burza G5 z 10/11 maja 2024 roku - była efektem szturmu aż sześciu wyrzutów koronalnych, częściowo łączących się w zmasowane zjawisko tzw. CME-kanibala, a częściowo docierających do Ziemi sukcesywnie w miarę upływu burzy.
10 października wspięliśmy się na niemal porównywalne poziomy aktywności geomagnetycznej mając wsparcie ze strony zaledwie jednego wyrzutu. To potrafią tylko szczególnie potężne, energicznie uwolnione w przestrzeń CME i - gdyby nie zbyt niska prędkość, o ponad 200 km/sek. słabsza względem 10/11 maja oraz zauważalnie słabsza siła pola magnetycznego wiatru słonecznego (różnica w wartości Bt wyniosła aż 27nT, czyli mniej więcej tyle ile dzieli nas codziennie od stanu spokoju do burzy magnetycznej kategorii G4) - październikowy wyrzut być może byłby w stanie doprowadzić do pełnoskalowej burzy magnetycznej kategorii G5 przynajmniej na jeden 3-godzinny epizod.
Zestawienie indeksu Hp30 między 15:00 UTC 10.10 a 14:00 UTC 11.10.2024 r. To indeks Kp w skali mikro (30 minut) bez górnej granicy skali - z sześciu jego odczytów pochodzi pojedynczy 3-godzinny indeks Kp. W szczycie aktywności burzy indeks Hp30 osiągał kolejno wartości: 9 (22:30-23:00 UTC) / 10,33 (23:00-23:30 UTC) / 10,67 (23:30-00:00 UTC) / 8,67 (00:00-00:30 UTC) / 9 (00:30-01:00 UTC) / 8,33 (01:00-01:30 UTC). Pierwsze 3 wartości wliczane są do indeksu Kp za epizod 21:00-00:00 UTC 10.10, kolejne 3 wartości za interwał 00:00-03:00 UTC 11.10. Gdyby wszystkie wymienione 6 wartości Hp30 zawarło się w jednym lub drugim epizodzie dla którego przeliczany jest globalny indeks Kp, wyniósłby on wówczas 9,33 dając nam "pełnoprawną" burzę ekstremalną. Tak skrajnie nasilona aktywność ostatecznie rozłożyła się jednak na dwa odrębne interwały dla jakich przeliczany jest globalny indeks Kp, co sprawiło, że jeden z nich (21-00 UTC) po uśrednieniu odczytów dał nam wartość 8,67 (9-) stanowiącą maksimum tej burzy, a następny (00-03 UTC) już "tylko" 8. Można więc rzec, że w nazewnictwie burza ta nie jest oficjalnie ekstremalną jedynie z tego względu, że jej najwyższa aktywność rozłożyła się niefortunnie w odniesieniu do interwałów, dla jakich liczony jest globalny indeks Kp, jednak de facto aktywność geomagnetyczna najwyższej kategorii rzeczywiście zachodziła - sumarycznie aż przez dwie godziny. Credit: GFZ Postdam
Zabrakło naprawdę niewiele - być może kilkanaście minut nieco solidniejszego Bt/Bz lub utrzymania minimalnego Bz o 2-3 kwadranse dłużej. Indeks Hp30 (odpowiednik Kp, ale obliczany dla okresów 30-minutowych zamiast 3-godzinnych, tj. będący rozbiciem pojedynczego "słupka" Kp na 6 odrębnych) cechujący się otwartą skalą w przeciwieństwie do indeksu Kp (9-stopniową) między 22:30 a 00:00 UTC osiągał kolejno wartości: 9; 10,33 i 10,66. To indeks Kp w skali mikro, zerowany co 30 minut - przez 3 takie mini-epizody osiągał, a nawet wyraźnie przekraczał wartość 9 tożsamą z osiągnięciem stanu burzy ekstremalnej i gdyby za ten okres przeliczano globalny indeks Kp, wyniósłby on... 10. To jest ten zakres około 90-minutowego stanu ekstremalnej aktywności geomagnetycznej, jaką wówczas bezustannie osiągaliśmy (później także 30 minut między 00:30 a 01:00 UTC), ale między 21:00 a 22:30 UTC Hp30 wynosił kolejno 8,33; 7,67 i 7,67 - co ostatecznie o włos zaniżyło poniżej 9 indeks Kp za epizod 21:00-00:00 UTC, kiedy to globalnie osiągnęliśmy właśnie niepełną najwyższą kategorię (9-).
Widzimy więc po rozbiciu pojedynczego maksymalnego Kp na 6 mniejszych Hp30 jak aktywność ekstremalna rzeczywiście została osiagnięta - sumarycznie na dwie godziny - i jak niewiele zabrakło by burza ostatecznie tak została sklasyfikowana. Także ten rozdział zakończę wyrażając nadzieję, że i takiego giganta wśród pojedynczych CME zdolnych zapewnić typową burzę ekstremalną jeszcze się w tym cyklu doczekamy.
CME perfekcyjny
Kończąc (bardzo powoli) opracowanie warto też raz jeszcze zobaczyć - choć bardziej, niż z tekstu widać to na zestawieniu danych wiatru słonecznego (do których adnotację-przypisy umieszczę we właściwych fragmentach tekstu) - jak podręcznikowo aktywność geomagnetyczna przebiegała wobec faktu centralnego uderzenia CME przy jego bezpośrednim skierowaniu ku Ziemi. Uderzenie przyniosło raptowny skok wszystkich parametrów wiatru [1] - od cech związanych z jego polem magnetycznym począwszy, przez gęstość i prędkość, po samą temperaturę wiatru skończywszy. Zmiana nagła, silna, trwała, niepozostawiająca złudzeń co do przyczyny ją wywołującej.
Ze zobrazowań koronograficznych LASCO (we wcześniejszej części tekstu) zauważyć można było wyraźnie jak rzadko kiedy, że CME zbudowany jest z dwóch oddzielnych warstw: zewnętrznej, bardziej rozrzedzonej otoczki i znacznie gęstszego rdzenia podążającego pewien czas za nią. Tak naprawdę samego rdzenia nie odczuwaliśmy dopóki na nas nie napłynął późnym wieczorem 10 października kilka godzin po rozpoczęciu burzy, ale mogliśmy go z pełną gwarancją oczekiwać wiedząc po 1) jak CME się rozprasza i po 2) z jakiego miejsca na tarczy słonecznej został wyrzucony.
O ile na zewnętrzne warstwy wyrzutów możemy liczyć częściej, zwłaszcza przy bocznych trafieniach Ziemi, gdy CME kierowane są w większej mierze na wschód lub zachód względem naszej planety, o tyle na główną objętość wyrzutu czekać możemy właściwie tylko przy maksymalnie idealnym "skalibrowaniu" układu Słońce-Ziemia w momencie erupcji. Słońce musi wykonać taki przysłowiowy "strzał w dziesiątkę" na tarczy do gry w rzutki, której tą "dziesiątką" jest Ziemia abyśmy mogli liczyć, że otrzymamy 1) najgęstszą, 2) najsilniejszą i zarazem najstabilniejszą magnetycznie oraz 3) najgłębszą część wyrzutu koronalnego. Taki strzał w dziesiątkę Słońce właśnie wykonało - na dodatek był to jedyny taki "złoty strzał" podczas całego dwutygodniowego okresu przejścia regionu aktywnego 3848 przez tarczę słoneczną: szczęście do potęgi drugiej.
Zestawienie danych wiatru słonecznego z DSCOVR i ACE z 10-11.10.2024 r. - spojrzenie całościowe na wszystkie okresy burzowe od impaktu CME 10 października do zakończenia burzy 11 października. Credit: SWPC
Uderzenie zewnętrznych warstw CME - także przy uderzeniach bezpośrednich - wiąże się często z niestabilnością wartości siły (
Bt) i kierunku (
Bz) pola magnetycznego napływającego na Ziemię wiatru w takim wyrzucie
[2]. Nawet jeśli już sama otoczka CME powoduje silny rozwój aktywności geomagnetycznej po impakcie (jak miało to miejsce w omawianym przypadku) wynikający z dużego szoku doświadczanego przez magnetosferę poprzez nagle znacznie przyspieszony wiatr o silniejszym polu magnetycznym i jego korzystnym (południowym) skierowaniu, to przejście Ziemi przez taką otoczkę i tak zawsze wiąże się z okresowymi wahaniami natężenia i kierunku
[3] pola magnetycznego, mogącymi w określonych jednostkach czasu wzmacniać lub osłabiać aktywność burzy. To czas jedynie "krystalizowania się" warunków - może on i często obradza w już spektakularne zorze, ale to nadal tylko pierwsze zapoznawanie się Ziemi z wyrzutem, "pierwsze danie" - dobrze przyprawiony rosołek podany na zaostrzenie apetytu przed soczystym schabowym.
Kiedy jednak pierwsze warstwy CME już Ziemię mijają lecąc dalej w głąb Układu Słonecznego, przy uderzeniach centralnych napływać na nas zaczyna sam rdzeń wyrzutu koronalnego: jego obszar, na który zawsze najbardziej czekamy mimo, że mamy tu jedynie 50% szans na wygraną lub przegraną co do warunków, które się nam ostatecznie wyklarują. Ostatecznie, to jest na kilkanaście godzin, na całą resztę czasu przepływania danego CME przez Ziemię. Nie ma tu opcji pośrednich: albo wygrywamy los na loterii i uzyskujemy potężne pole magnetyczne o południowym skierowaniu, albo gryziemy się ze złości w brodę patrząc jak przez kilkanaście godzin wysoce nasilone pole magnetyczne wiatru nie może przełożyć się na rozwój burzy, bo okazuje się ono jednorodnie północne aż do czasu ustania napływu wyrzutu. Taki niefartowny przypadek doświadczył nas 24 marca br. - wyrzut koronalny okazał się silnie geoefektywny (burza G4) jedynie w swoich zewnętrznych warstwach, podczas gdy napływ rdzenia wiązał się wprawdzie z bardzo wyraźnym nasielniem pola magnetycznego, ale nieustannie o północnym kierunku, co sprawiło, że burza po 9 godzinach zakończyła się, a kolejne kilkanaście godzin zachodziła zupełna blokada rozwoju aktywności.
Jak się łatwo domyślić po dotychczasowej lekturze, w tym przypadku wygraliśmy los na loterii. 10 października około godz. 22:00 UTC, 7 godzin po uderzeniu CME weszliśmy w jego rdzeń [4]. Zmiana warunków ponownie zarysowała się w doskonale podręcznikowym wydaniu: całkowite natężenie pola magnetycznego (Bt) zostało maksymalnie wzmożone (do 46nT), zakończył się okres wahań jego kierunku (Bz), który stał się ostatecznie silnie południowy, praktycznie w całości czerpiąc z dostępnego potencjału (-45nT i blisko dwie kolejne godziny stale poniżej -40nT), gęstość wzrosła do swojego maksimum blisko 25p/cm3, a w temperaturze momentalnie nastąpiło wyraźne tąpnięcie - co jest zawsze sygnałem potwierdzającym wejście Ziemi w rdzeń CME, gdyż ta część wyrzutu cechuje się o wiele niższą temperaturą od frontu [4] i zewnętrznych warstw; sygnałem tym pewniejszym, w im większym zgraniu następuje z ustabilizowaniem wartości Bt/Bz.
W omawianym przypadku zgodność w czasie spadku temperatury wiatru z maksymalnym nasileniem Bt i ostatecznym ustabilizowaniem kierunku Bz była wprost perfekcyjna [5]. Napływ rdzenia o takich, a nie innych cechach oznaczał w tym momencie zabezpieczenie doskonałej kondycji burzy na wiele nadchodzących godzin, tym więcej im spokojniej Bz będzie zbliżał się ku zeru. W takiej chwili stało się już przesądzone, że to będzie długa, intensywna burza, kiedy silnie południowy kierunek Bz z każdą kolejną minutą będzie już tylko dolewał oliwy do ognia, zbliżając nas do progu burzy ekstremalnej, a na dwie godziny nawet ją osiągając.
Zestawienie danych wiatru słonecznego z DSCOVR i ACE z 10-11.10.2024 r. - spojrzenie szczegółowe od momentu napływu rdzenia CME przynoszącego najwyższe nasilenie obserwowanych warunków pola magnetycznego i jego dalszą stabilizację przy wartościach, jakie umożliwiły krótkotrwałe zaistnienie ekstremalnej aktywności geomagnetycznej, a całe wydarzenie uczyniły przypadkiem szczególnym (Kp=9-) wyłamującym się ze schematu ciężkiej burzy magnetycznej, całościowo zbliżonym do burzy ekstremalnej. W maksimum zaburzeń siła pola magnetycznego (Bt) wiatru słonecznego osiągnęła 46nT, przy równie silnym południowym odchyleniu kierunku (Bz) pola do -45nT i blisko dwie godziny oscylującym między -40 a -45nT, co przez około 120 minut skutkowało stanem burzy ekstremalnej - około 30-60 minut za krótko by za interwał 21:00-00:00 UTC osiągnięto pełną kategorię G5. Credit: SWPC
Tak też się stało i dopiero 11.10 około godz. 09:30 UTC
[6] kierunek pola magnetycznego stał się zbliżony do neutralnego oscylując około zera, co pierwszy raz od impaktu 18 godzin wcześniej obniżyło aktywność burzy do "zaledwie" silnej
kategorii G3 stanowiącej epilog burzy. Podobne warunki, choć z częstszym przechodzeniem składowej
Bz na północne wartości utrzymały jeszcze burzę w kategorii G3 na kolejne 3 godziny, po czym znów w wydaniu podręcznikowym w sposób płynny i spokojny wyszliśmy z wyrzutu koronalnego
[7] wchodząc w strefę zwykłego wiatru słonecznego przynoszącego bardziej codzienne wartości pola magnetycznego nijak już nieporównywalne z obserwowanymi podczas przepływania wyrzutu przez Ziemię.
Reasumując: idealny, perfekcyjny przypadek CME, zarówno co do okazania nam swoich możliwości - przez około dwie godziny wręcz ekstremalnych - jako pojedyncze zdarzenie ciężkiego kalibru, jak i co do sposobu kształtowania aktywności geomagnetycznej we wszystkich etapach wydarzenia: od uderzenia wyrzutu, przez przepływ zewnętrznych jego warstw, po wejście w jego ścisły rdzeń osiągalny jedynie przy doskonale bezpośrednich uderzeniach w Ziemię jak i końcowy etap burzy w przywracaniu codziennych warunków obserwowanych w naszym otoczeniu. Absolutnie piękny przypadek koronalnego wyrzutu masy - tak w efektach w postaci nadzwyczaj jasnych, globalnych zórz polarnych i łuku SAR, jak i w przebiegu zmian rejestrowanych warunków wiatru słonecznego - od uderzenia CME w Ziemię do ostatniego tchnienia burzy.
Komentarz do bieżącej aktywności słonecznej - podstrona
Solar Update
Warunki aktywności słonecznej i geomagnetycznej wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych dostępne na podstronie
Pogoda kosmiczna
f t yt Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na X (Twitter), subskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy
W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"