TIME-LAPSE [4K]: Taniec polskiej zorzy polarnej ze szczytem aktywności Perseidów w tle (12/13.08.2024)

Noc z 12 na 13 sierpnia 2024 roku zapisze się w mojej pamięci jako ta jedna z kilku TIP-TOP najważniejszych nocy w dotychczasowym dorobku jako amatora astronomii. Stanowiła coś, w co trudno uwierzyć nawet kiedy ma się to przed oczami, a co dopiero gdyby ktoś wcześniej sugerował możliwość takiego spektaklu.

Po serii kilku niemrawych wyrzutów koronalnych, jakie w sporej ilości pod koniec lipca i w sierpniu do Ziemi docierały nie czyniąc wielkich wzrostów aktywności geomagnetycznej, tuż przed szczytem aktywności roju Perseidów, jak na zawołanie - rozwinęła się druga z najsilniejszych burz magnetycznych 2024 roku plasująca się na drugim miejscu tuż za tą ekstremalną z maja, której zorze polarne przecinane były raz po raz smugami wchodzących w atmosferę Perseidów. Łzy Świętego Wawrzyńca występowały licznie, momentami po 3 w ciągu minuty i choć dominowały ciemniejsze, to nie brak było i tych bardziej okazałych.

Po około pierwszej dwudziestce meteorów przestałem je zliczać, bo z jednej strony powoli zaczynałem tracić rachubę, z drugiej kiedy północna część nieba zaczynała odkrywać widoczną nieuzbrojonym okiem coraz wyraźniejszą poświatę zorzy polarnej w przedostatnim akcie burzy magnetycznej, siłą rzeczy odegrała ona główną rolę stając się pierwszorzędnym celem obserwacji i rejestracji.

Prawdopodobnie sporo czasu mi jeszcze zejdzie na ogarnięciu materiału zdjęciowego, ale by nie pozostawiać Was z niczym, jeszcze dziś na gorąco gdy emocje do końca nie opadły zamieszczam film poklatkowy z tej nocy oraz kilka niemal surowych zdjęć, z jedynie zastosowanym kadrowaniem, bo nie zostały nawet wywołane z RAWów, które chwilę muszą poczekać zanim się za nie zabiorę.

Spośród wszystkich polowań na zorzę polarną, tę uznaję za absolutnie numer 1. Nie dlatego, że towarzyszyły jej Perseidy, choć to także - ale z uwagi na jej rozpiętość, dynamikę, ilość kurtyn z filarów, barwność i pierwszy raz tak wykrywalną barwę niektórych struktur - purpury filarów w Wielkim Wozie, zielonkawego wału zorzy nad horyzontem, wysokość do której filary dochodziły i ich ilość od północno-zachodniego nieba przez północ po północny wschód. W szczytowym momencie widoczności - mimo, że wówczas burza osiągała jedynie umiarkowaną aktywność (G2) Samyangiem 18mm na pełnej klatce nie byłem w stanie zmieścić całej zorzy w jej szerokości, a przecież jest to obiektyw określany jako nie tyle szerokokątny, co wręcz ultra-szerokokątny.

Kurtyna z filarów przetaczających się z zachodu ku północy i dalej we wschodnim kierunku, na tle której pojawiały się kolejne Perseidy stanowiła najpiękniejszy z widoków na nocnym niebie jakie ujrzałem w dotychczasowym przebiegu 2024 roku, a w kontekście samych zórz - najpiękniejszy w ogóle. Jak już wspominałem w tekście poświęconym ostatnim rozbłyskom - sprawcom całego zamieszania - traktuję tę noc jako spóźniony prezent na jubileusz niedawnego 15-lecia działalności blogowej, a nocy tej nie zapomnę chyba nigdy - wszak porządna zorza to jedno, ale porządna zorza podczas szczytu aktywności Perseidów, przy bezksiężycowej nocy i bezchmurnym niebie od Bałtyku po Tatry - to już raczej traktować mi trzeba w kategoriach cudu.

25. cykl aktywności słonecznej nie zwalnia tempa, ale wchodzi na najwyższe obroty - zapraszam zatem na lekturę kolejnego tekstu - także z dzisiaj - oraz kolejne, jakie będą się w swoim czasie ukazywać.

TIME-LAPSE
Subskrybuj nowe treści także poprzez kanał Polskiego AstroBlogera na YouTube
A7SII w trybie FF i APS-C (ekw. ogniskowej 27mm), Samyang 18mm na f/2.8 , ISO1200-1600, eksp. po 5-8 sek.; Droga Mleczna po 20-25 sek.

 
 
 


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze