15-lecie działalności bloga

Trzy razy pięć, czyli trzeci mały jubileusz czas świętować! Półtorej dekady popularyzowania słowem zjawisk, jakie non stop zachodzą daleko ponad naszymi głowami, półtorej dekady redagowania tekstów, dbania o całokształt witryny byście czuli się na niej możliwie dobrze, półtorej dekady naprzemiennego zarywania nocy w zachwytach nad jednymi zjawiskami i zaciskania zębów z powodu niepowodzeń, gdy pogodowy czy zorzowy los się nie uśmiechał.

Od półtorej dekady gromadzimy się tu przy okazji rozmaitych wydarzeń cieszących oko, pobudzających wyobraźnię, pozwalających oderwać się od tej ziemi i pobujać ponad obłokami - nie tylko srebrzystymi, by zajrzeć w głąb Kosmosu na miarę naszych amatorskich możliwości.

Nie byłoby tych wszystkich tekstów bez Was - rosnącego z roku na rok grona odbiorców, którzy jakby zupełnie na przekór ogólnym, złym trendom - doceniają nieustępliwie słowo pisane i nie rezygnują z tego typu źródła informacji i wiedzy, na ile w swoich ograniczeniach pasjonata a nie zawodowca, jestem w stanie się nią z Wami dzielić. Chciałbym bardzo Wam podziękować za to że jesteście, za każdą uczciwie przebytą lekturę materiałów, jakie staram się tu przygotowywać, ale i za każdy błąd jaki mi wytkniecie by szybko można jemu zaradzić i przeredagować co trzeba.

Gdybym miał to wszystko tworzyć dla siebie samego, witryna nie przeżyłaby roku - tymczasem od lat pozostaje najdłużej redagowanym tego typu astronomicznym blogiem w jednoosobowym składzie, który popularyzuje, edukuje i jak się okazuje - także inspiruje. Nawet nie wiecie, jak moje ego czuje się przyjemnie połechtane, gdy dostaję sygnały od czytelników o zauważonych w innych źródłach używanymi pojęciami, które wprowadziłem na tym blogu odkąd powstał dział pogody kosmicznej przed maksimum poprzedniego cyklu słonecznego - gotowości zorzowe, alarmy zorzowe, co jest co, kiedy i co jest wprowadzane - 15 lat temu nie uwierzyłbym, że na ten sposób ukształtuję słownictwo w tej dziedzinie, które tak się przyjmie, że zacznie być wykorzystywane przez innych twórców czytających ten blog.

Działo się wiele przez minionych 12 miesięcy. Ukazało się tu 87 tekstów. To o 5 mniej, niż w ramach 14. roku działalności - z jednej strony można mówić o porównywalnej ilości, z drugiej - nigdy jeszcze nie ukazywały się tutaj teksty, które rozbite na części mogłyby stanowić kilka odrębnych wpisów - jak choćby opracowanie ekstremalnej burzy magnetycznej z 10-12 maja by nie szukać daleko przykładu. Odnosząc się więc do obszerności tekstów jest tego zdecydowanie więcej, niż w poprzednim roku. Łącznie jest ich blisko 1700 w 16 tematycznych działach - niektóre działy ostatnio się nieco zakurzyły, ale wkrótce i z nich ten kurz zostanie zdmuchnięty. Jest też dużo wpisów roboczych na różnym etapie zredagowania, które dopiero czekają na publikację, ale że z czasem bywa różnie, a ostatnio częściej kiepsko niż dobrze - to nie chcąc proponować Wam tutaj półproduktów wolę poczekać i zabrać się za nie na poważnie kiedy będę miał taką możliwość.

W styczniu doszło do największej aktualizacji technicznej w funkcjonowaniu witryny i przejścia na jej responsywną wersję, z czego natychmiast skorzystaliście, a co widać na ilości i długości wizyt przy wykorzystaniu urządzeń mobilnych czy o mniej standardowych ekranach. Sporo osób o to prosiło i się doczekało, przy jednoczesnym zapewnieniu dotychczasowego klimatu i oprawy tym, którzy do niej przywykli. Nie wiem na ile ta rewolucja zakulisowa miała znaczenie, ale ten rok był rekordowym w kontekście Waszego przyrostu, za co bardzo dziękuję.

Witrynę na face-buku śledzi obecnie ponad 9300 osób - zbliżamy się więc do przełamania 10 tysięcy obserwatorów, co jak na medium nie serwujące filmów, ale słowo pisane - w dobie dzisiejszej analfabetyzacji społeczeństwa - uważam za niezły wynik, tym bardziej, że sam profil istnieje znacznie krócej od bloga, a gdyby nie głosy proszące o jego założenie przed paroma laty, z pewnością nadal spoglądałbym na facebooka jedynie częścią ciała, do której Słońce - nawet tak aktywne jak ostatnio - nie dochodzi.

Jeszcze ładniej pod względem tempa przyrostu wygląda to w przypadku Twittera (chyba się nie przyzwyczaję do iksowania zamiast tweetowania - panie Elonie Musku, dlaczego?!), którego nie prowadziłem jeszcze dłużej niż face-zbuka. Było Was nieco ponad 600, po kolejnym roku jest Was prawie 2500, co stanowi przyrost tak samo rekordowy co w przypadku obserwatorów na portalu pana Góry Cukrowej. Cieszy mnie niezmiernie ten rosnący przepływ z facebuka w stronę Twittera nie bawiącego się w Ministerstwo Prawdy z całym zapleczem "niezależnych weryfikatorów" (ergo komuchów) i portal, który odcina ludzi od stron jakie polubili przez swoją żałosną politykę ograniczania zasięgów. Prócz tego stałe grono subskrybentów newslettera czy drobniejsza widownia jutubowego kanału - który zawsze był dla mnie raczej sporadycznym dodatkiem, niż głównym narzędziem pracy, choć tu nawet w roli odbiorcy prawie dałem sobie spokój z tym serwisem jako niemal nieużywalnym w dotychczasowej wersji.

Wreszcie przechodzimy do tradycyjnego jak zwykle zestawienia TIP-TOP najpopularniejszej dziesiątki tekstów, które dzięki lekturze wynieśliście do grona najczęściej czytanych w minionym roku. Działo się wiele, pisać można byłoby jeszcze więcej gdyby możliwości były większe, ale z tego co się na witrynie ukazało i tak rysuje się duża rozmaitość działów tematycznych, do których się odwoływaliście chłonąc kolejną lekturę. Które teksty zdobyły medale, które tuż za podium, a które na pozostałych lokatach najbardziej poczytnej dziesiątki? Pora się przekonać - i może wrócić wspomnieniami do tamtych chwil!


★★★★★★★★★★


TOP-10 tekstów 15. roku działalności VII 2023-VII 2024 A.D.
(kliknij w tytuł by otworzyć całość)



Najobszerniejszy tekst w 15-letniej historii witryny. Trudno chyba o innego zwycięzcę ostatniego roku blogowego, w sytuacji gdy na otwarcie białych nocy doświadczyliśmy najpotężniejszego wysypu zórz polarnych od blisko dwóch dekad, wysypu na skalę globalną. Z tekstu: "(...) Po najsłabszym od stulecia 24. cyklu słonecznym z lat 2008-2019, 10 maja 2024 roku znaleźliśmy się w sytuacji, których nie powstydziłyby się najbardziej intensywne cykle z przeszłości. Już nie Polska, Słowacja czy Włochy, ale Floryda, Namibia i Portoryko znalazły się w strefie widoczności zórz polarnych, które docierając do strefy zwrotnikowej spowiły swoim zasięgiem niemalże cały glob ziemski oznajmiając nadejście burzy magnetycznej, jaka niezliczonych amatorów nocnego nieba i zwykłych ludzi przyprawiła o wizualny zawrót głowy na największą od 23. cyklu słonecznego skalę..."

Srebrny medal dla atrakcji, która dopiero przed nami i która wciąż musi być traktowana jedynie w kategorii potencjalnego wydarzenia, a nie gwarantowanego. Być może czeka nas gorąca kometarna jesień, z najjaśniejszą przedstawicielką tej grupy obiektów od czasy wakacyjnej NEOWISE z lipca 2020 roku - a jeśli szczęście nam dopisze, jedną z najjaśniejszych w ostatnich trzech dekadach. Z tekstu: "(...) 12 października kometa C/2023 A3 (Tsuchinshan-ATLAS) znajdzie się w perygeum zbliżając się do Ziemi na odległość 0,472 AU (około 70,7 mln km). W tym czasie rozpocznie się najważniejsza część widoczności na niebie wczesno-wieczornym, na jaką z wypiekami na twarzy możemy oczekiwać - o ile tylko w peryhelium pod koniec września kometa nie zostanie zniszczona przez Słońce. Ponieważ obiekt będzie przebywał między Słońcem a Ziemią może zaistnieć wspomniane we wstępie zjawisko rozpraszania światła do przodu w kierunku do Ziemi i dodatkowe podniesienie jasności pozornej o kilka wielkości gwiazdowych - w skrajnie optymistycznym (czyli dla bezpieczeństwa załóżmy jako najmniej realnym) scenariuszu do około -4 mag., co uczyniłoby z komety obiekt o blasku porównywalnym z Wenus czy ISS w najefektowniejszych przelotach wysoko nad horyzontem..."

Brązowy medal dla drugiego już na podium tekstu w tej tematyce. Przez ponad 3 lata od rozpoczęcia 25. cyklu słonecznego w grudniu 2019 roku zachwycaliśmy się jak mimo ogólnie średniej aktywności Słońce rozpędza się znacznie szybciej i silniej, niż pierwotna prognoza sugerowała. Po czterech latach od wejścia w 25. cykl oficjalna predykcja doczekała się zaktualizowania. Z tekstu: "(...) Najciekawsze jednak jest, że nawet pomimo tego podniesienia prognozy, 25. cykl słoneczny miałby się uplasować poniżej średniej, która dla dotychczas obserwowanych cykli wynosi 178. Innymi słowy: nie byłby z pewnością tak słaby co cykl poprzedni, ale też zdecydowanie daleko za wieloma naprawdę solidnymi cyklami, nie przekraczając nawet średniej aktywności na tle dotychczas obserwowanych cykli..."

"(....) Ryzyko podjęte w ostatnim momencie się opłaciło - ostatnie minuty przed zakryciem nie było już nerwowego szukania obiektów, które dzięki wspomnianym punktom odniesienia stały się widoczne bez optyki. Wenus dostrzegalna była gołym okiem tuż przy sierpie 15-procentowego Srebrnego Globu aż do 3 minut przed zakryciem. Wtedy też udało się wstrzelić w chwilowo cieńszą warstwę cirrusów i ujrzeć nawet sporo błękitu, zamiast mlecznego tła. Rzutem na taśmę od godz. 10:50 do 11:00 obszar nieba, na którym miało się zadziać wyczekiwane zjawisko - stał się jednym z lepiej widocznych. Gdybym to wiedział, pewnie opisane ryzyko ze zmianą miejsca obserwacji bym odpuścił, ale gdybym tam został - znając życie poprawa widoczności by nie nastąpiła. Tak oto zacząłem się stawać świadkiem małego pogodowego cudu, którego w żadnej mierze jeszcze do dzisiejszego świtu nie oczekiwałem..."

"(...) W trwającym 25. cyklu aktywności Słońce najwyraźniej upodobało sobie 23. i 24. dzień wiosennych miesięcy. W rok po pierwszej w tym cyklu burzy magnetycznej kategorii G4 z 23/24 marca 2023 r. i następującej dokładnie miesiąc później nieco solidniejszej poprawce z 23/24 kwietnia, nadszedł 23 marca 2024 roku, który przyniósł nam jeden z najsilniejszych koronalnych wyrzutów masy uwolnionych w kierunku Ziemi od czasu schyłkowej fazy poprzedniego cyklu w ubiegłej dekadzie. Uwolnienie tego CME doprowadziło już nazajutrz, 24 marca do trzeciej w tym cyklu tak intensywnej burzy magnetycznej, ale byśmy nie popadli w marazm - najnowszy przypadek burzy kategorii G4 wniósł powiew świeżości - a raczej stęchlizny, gdyż ta odmiana była najmniej fortunną dla wszystkich spragnionych długotrwałej i silnej aktywności zorzy polarnej. Burza paradoksów: długo już nie mieliśmy do czynienia z przypadkiem tak potężnego zjawiska, które po dynamicznym rozwoju wygasło równie szybko jak się pojawiło. Zachwycająca rozwojem, a jednak zostawiająca nas z dużym niedosytem. Co się powiodło, a co poszło nie tak?..."

"(...) Wtedy jak za dotknięciem niewidzialnej ręki - i znów zgodnie z prognozą modelu UM - chmury zaczęły ustępować w tempie jakiego nie pamiętam. Pokazał się pięknie dopełniony światłem popielatym cieniutki sierp Księżyca z towarzyszącym mu obok Jowiszem. Nie minął kwadrans i poziom zachmurzenia zmalał do właściwie niegroźnych resztek pojedynczych obłoków, pomiędzy którymi ukazywało się takie mrowie gwiazd jakiego już długo o takiej porze zmierzchu nie widziałem. Urana tuż nad Jowiszem naturalnie gołym okiem nie wypatrzyłem, choć zaledwie 2-3 sekundowe ekspozycje już go rejestrowały. Pierwszy raz jednak nastąpił oczekiwany sukces z wypatrywaniem bez optyki komety 12P/Pons-Brooks...."

"(...) Od 1 stycznia do 31 grudnia 2023 roku Dzienna Gwiazda wyprodukowała 355 obszarów aktywnych. Jest to wzrost o ponad 37% względem roku 2022, czyli znacznie niższy przyrost, niż te obserwowane w roku 2022 względem 2021, gdy ilość plam została wręcz podwojona (ze 125 w 2021 na 258 regionów w 2022 oraz 3-krotny przyrost w roku 2021 względem 2020 z 40 obszarami aktywnymi). Łącznie do tej pory w 25. cyklu Słońce wyprodukowało 780 regionów aktywnych, w tym dwie grupy plam w grudniu 2019 roku stanowiącego początek cyklu po długim okresie stanu czystej tarczy. W roku 2023 wystąpiły 34 burze magnetyczne, co jest wynikiem o 5 gorszym, niż w roku 2022. Z drugiej strony dwie najsilniejsze jak dotąd burze tego cyklu przypadły w roku 2023, w zaledwie miesięcznym (dokładnie co do dnia) odstępie - 23 marca i 23 kwietnia..."

"(...) Jak to jest z tą - zdaniem niektórych - już "mityczną" złotą łuną w polskie białe noce, bo wielu o niej mówiło, a niby niewielu widziało? Czy rzeczywiście takie zjawisko ma miejsce, czy też jest to przesadne określenie niepozwalające wcale tak dobrze dostrzec nieustannie bliskiej obecności Słońca pod horyzontem z perspektywy północnej Polski jak to się często przewija - nie tylko w ramach tekstów na tym blogu, ale choćby w niektórych ofertach nadmorskich kurortów, które kuszą mieszkańców południowej Polski możliwością doświadczenia tego fenomenu kiedy tylko ci przyjadą na letni wypoczynek z drugiego końca kraju? Pomyślałem, że aby ten fenomen ukazać, w tym przypadku z dwóch różnych lokalizacji dających podgląd na różnicę między otwartym basenem Morza Bałtyckiego a samą Zatoką Gdańską, dobrym rozwiązaniem będzie wsparcie się zapisem z odpowiednich webkamerek, z których obraz mógłby dać lepsze odniesienie do rzeczywistego wyglądu nieba w kontekście pociemnienia, niż zwykły opis słowny czy wygenerowany komputerowo poprzez aplikacje typu Stellarium czy jakieś narzędzie AI."

"(...) W czasie tegorocznej jesieni, która od paru dni za oknem coraz bardziej przypomina zimę, mija 10 lat od premiery "Grawitacji" Alfonso Cuaróna, która zdaniem części filmowców miała stać się nową młodością dla stosowanego jeszcze wtedy na potęgę trójwymiaru często wpychanego zupełnie niepotrzebnie do wielu filmów, a okazała się swego rodzaju cezurą dla tej technologii, która po kosmicznym spektaklu meksykańskiego reżysera rozgrywającego się na niskiej orbicie okołoziemskiej prawie całkowicie przestała być stosowana. Zanikła, nie licząc paru wyjątków, niemal do zera. Bynajmniej jednak nie dlatego, że meksykański reżyser pogrzebał ją tak bardzo i ukazał jak kiepskim jest dodatkiem - wprost przeciwnie - można rzec, zdeklasował konkurencję pokazując, że lepiej niech nawet nie próbuje się z nim w tej kategorii mierzyć..."

"(...) Schemat czwartego lotu testowego nie będzie się wiele różnił od poprzedniego lotu. Głównym zadaniem będzie próba właściwego powrotu Super Heavy po odrzuceniu 3 minuty po starcie od Starshipa i sprowadzenie go na Ziemię (do Zatoki Meksykańskiej) tak by możliwe było jego ponowne wykorzystanie. Drugi kamień milowy dla testu IFT-4 to kontrolowane wejście Starshipa w atmosferę po wykonaniu niepełnego okrążenia Ziemi i przeprowadzenie hamowania atmosferycznego bez powtórzenia anomalii, jakie wystąpiły w IFT-3. Rozbicie statku planowane jest ponownie na wodach Oceanu Indyjskiego..."

★★★★★★★★★★

Kończąc, raz jeszcze dziękuję za Waszą obecność, często miłe słowo i inne gesty napędzające do działania i podtrzymywania tej formy popularyzowania ukazywanych tutaj tematów, jak i za każdą formę wsparcia, które okazujecie. Nie sądziłem w 2009 roku, że starczy mi zapału by kontynuować to pisarsko-popularyzatorskie zacięcie przez więcej niż parę lat, a tym bardziej przez półtorej dekady - co jest także Waszym jako czytelników sukcesem, gdyż samą swoją obecnością i świadectwem chłonięcia lektury bloga dajecie mi nieustannie dowód, że jest dla kogo tą skromną wysepkę w czeluściach Internetów podtrzymywać.

Jak nigdy dotąd stoimy przed zachwycającym sezonem, który wpisując się w 16. rok działalności bloga ma szansę stać się jeszcze bardziej emocjonującym od poprzedniego. Przed nami Słoneczne Maksimum 25. cyklu już od pewnego czasu dające świadectwo swojego nadejścia w stylu znacznie bardziej zadowalającym od swojego poprzednika, być może najjaśniejsza od lat kometa jesiennego nieba, o ile jej los będzie zbliżony do wcześniej prognozowanego wbrew niektórym twierdzeniom o rozpadzie, jakie niedawno się pojawiły, zjawiska zaćmieniowe i zakryciowe, w tym powrót po 19 latach do cyklu bliskich koniunkcji i zakryć Plejad przez Księżyc, kolejne loty Starshipa i wiele, wiele więcej. Jest na co czekać - i tym optymistycznym akcentem zapraszam Was na kolejne wpisy w ramach 16. roku funkcjonowania bloga, który właśnie został otwarty!


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze

  1. 31 lipca 2009 - czy to ścisła data uruchomienia bloga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najściślejsza :-) Uruchomienie + pierwsza notka, tuż po wylądowaniu Endeavour'a w locie STS-127.

      Usuń
    2. 31 lipca 2009 Jowisz w koniunkcji z Neptunem w konstelacji Syna Marnotrawnego (Koziorożcu). 28 grudnia 1612 Galileusz obserwował w konstelacji Świętej Dziewicy (Panna) Jowisza w koniunkcji z Neptunem. Dzięki zastosowaniu teleskopu włoski astronom przybliżył człowiekowi kosmos - polski AstroBloger przybliża go szerokiej publiczności przez internet. Galileusz nie zorientował się, że Neptun to planeta, a nie gwiazda. Czego nie dostrzega Hawkeye?

      Usuń
  2. Nie przeceniałbym znaczenia różnych facebooków, twitterów, iksów czy innych, to kiedyś przeminie, choć rozumiem że te media są bardziej mierzalne i mogą coś powiedzieć o ilości czytelników. Ja osobiście nie mam kont na ww. platformach bo najzwyczajniej nie mam na nie czasu, a żebym jeszcze miał coś na nich zamieszczać... Olaboga!
    Czyta, ogląda, przegląda ten Blog znacznie więcej osób niż te źródła wskazują a i może taka właśnie forma Bloga, bardziej tradycyjna jest najlepsza. Trafiają tu ludzie świadomi treści i formy w jakiej jest ona podana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie. Nie wiem czy ta końcowa diagnoza jest trafna, mam nadzieję że tak.

      Usuń
  3. Gratulacje Hawkeye i następnych 15 lat owocnej działalności!

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja również dokładam wyrazy uznania za wytrwałość :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"