Czymże są sylwestrowe fajerwerki wystrzeliwane na całym świecie z okazji wykonania przez Ziemię kolejnego obiegu wokół Słońca wobec fajerwerków, które Dzienna Gwiazda uwolniła w ostatni dzień minionego roku? Za nami ekscytujący wieczór - dobrze znana czytelnikom grupa plam 3514, która w połowie grudnia uwolniła najsilniejszy dotychczasowy rozbłysk 25. cyklu słonecznego (klasy X2.8) jeszcze przed końcem roku postanowiła poprawić swój rekord i zapewniła nam silny rozbłysk klasy X5.0 będący najpotężniejszym tego typu wydarzeniem od czasu rozbłysku klasy X8.2 z 10 września 2017 roku. Huczne pożegnanie 2023 roku zostało dokonane przez Słońce w bardzo adekwatnym stylu wobec tego, do czego nas ono przyzwyczaiło przez większość minionego roku. Pomimo pewnego uspokojenia w trzecim i czwartym kwartale, na Sylwestra Słońce po raz kolejny przypomniało, że Słoneczne Maksimum cyklu tuż tuż.
Maksimum rozbłysku nastąpiło o godz. 22:55 CET. Rozbłysk klasy X5.0 nie należał do zjawisk szczególnie długotrwałych, ale i tak zdołał utrzymać poziom emisji rentgenowskiej powyżej klasy X1.0 przez kolejne pół godziny. Było to 13. zjawisko najwyższej energii w zakresie rentgenowskim w 2023 roku wskakujące na pierwsze miejsce zjawisk 2023 i całego 25. cyklu w dotychczasowym jego przebiegu, co oznacza że wynik roku 2022 w ilości zjawisk najbardziej energetycznych został pobity o blisko 100% (7 rozbłysków klasy X) - więcej tego typu statystyk przytoczę jednak w ramach kwartalnego opracowania za pewien czas, bo nie na nich chcemy dziś się skupić.
Po lewej: rozbłysk klasy X5.0 z regionu 3536 na wschodniej krawędzi tarczy słonecznej 31.12.2023 r. w długości fali 131 angstremów. Credit: SDO. Po prawej: zapis emisji rentgenowskiej z sylwestrowego wieczoru - silny rozbłysk klasy X5.0 był najbardziej energetycznym zjawiskiem tego rodzaju od 10 września 2017 roku. Emisja w zakresie klasy X utrzymała się jeszcze około pół godziny po maksimum rozbłysku - nie był to więc rozbłysk impulsywny o krótkotrwałym charakterze, ale też nie należał do tych z kategorii LDE dla zjawisk wielogodzinnych. Silny blackout radiowy poziomu R3 po rozbłysku utrzymał się około 40 minut. Credit: SWPC
Energetyczny koronalny wyrzut masy uwolniony w rozbłysku klasy X5.0 przez krótki czas osiągał prędkość ponad 2000 km/sek. Niestety umiejscowienie obszaru aktywnego 3536 niemal na samej krawędzi tarczy słonecznej sprawia, że praktycznie całość wyrzutu wyraźnie minie Ziemię. Słaby boczny cios od skrajnie zachodniego fragmentu tego CME nie jest wykluczony, ale szanse, że taki komponent niósłby solidny potencjał dla wzburzenia aktywności geomagnetycznej są niewielkie. Credit: SOHO/LASCO.
Rozbłyskowi towarzyszył silny blackout radiowy poziomu R3 trwający blisko trzy kwadranse, emisja radiowa typu IV oraz energiczny koronalny wyrzut masy (CME) o krótkotrwałej początkowej prędkości erupcji rzędu 2016 km/sek., przebijającym energię uwolnienia z rozbłysku klasy X2.8 z 15 grudnia 2013, który już wówczas był jedną z szybszych erupcji po wystawionej ku Ziemi części Słońca w ostatnich latach. Niestety tym razem pozycja regionu 3514 - w nowym przejściu przez tarczę zredefiniowanego na 3536 - była jeszcze gorsza dla powodowania zjawisk geoefektywnych, niż 15 grudnia. W momencie rozbłysku region 3536 ledwo co wychylał się zza wschodniej krawędzi tarczy słonecznej "spoglądając" niemal zupełnie na bok względem linii Słońce-Ziemia. Z tego też powodu nie powinno zaskakiwać, że ogromna większość tego CME bardzo wyraźnie ominie Ziemię podążając niemal prostopadle do kierunku wyznaczającego ruch ku naszej planecie.
Umiejscowienie regionu aktywnego 3536 z 31.12.2023 r. podczas emisji rozbłysku klasy X5.0 na wschodniej krawędzi tarczy słonecznej. Pozycja była na tyle niekorzystna, że nie możliwym było wówczas dokładne ocenienie konfiguracji magnetycznej grupy - bez rozbłysku takiej energii trudno byłoby podejrzewać ją o posiadanie w swej budowie plam typu delta przy ledwie kilkunastu godzinach od wzejścia zza krawędzi. Tak niekorzystne położenie to czynnik niemal gwarantujący zupełne rozminięcie CME z Ziemią - słaby boczny impakt z tak umiejscowionej grupy plam nie jest niemożliwy, ale bardzo mało prawdopodobny. Credit: SDO
Pewnym pocieszeniem niech będzie fakt, że region 3536 po dwóch tygodniach wędrówki przez niewidoczną z Ziemi półkulę słoneczną posiada w dalszym ciągu skomplikowaną budowę i najbardziej niestabilne pole magnetyczne typu beta-gamma-delta czyniące go kandydatem do emisji silnych rozbłysków. Już dziś, w pierwszy dzień Anno Domini 2024 region ten wytworzył dwa kolejne (do chwili pisania tekstu) rozbłyski: umiarkowanie silny klasy M2.3 o godz. 09:54 CET i już całkiem solidny M4.7 o godz. 13:25 CET.
Widać zatem, że obszar ten ma skłonność do korzystania ze swojego potencjału i kolejne rozbłyski w obrębie tej grupy plam w najbliższych dniach wydają się bardzo prawdopodobne. Z każdym dniem polepszać się będzie pozycja regionu 3536 względem Ziemi - ruch obrotowy Słońca przyniesie ten region w bliższe centrum tarczy położenie około pierwszego styczniowego weekendu, a wówczas ewentualne wyrzuty koronalne - o ile do nich dojdzie - będą miały szansę na bezpośrednie uwalnianie ku Ziemi. Bardziej więc za boczny słaby cios od CME z rozbłysku klasy X5.0 trzymajmy kciuki za utrzymanie aktywności regionu 3536 przez kolejne dni, aby z osiągnięciem pozycji bliskiej centrum tarczy zdołał powtórzyć swoje dokonania z sylwestrowego wieczoru.
Po lewej i po środku: model ISWA sugeruje możliwość bocznego impaktu zachodniej części CME już we wtorek 02.01 około 18:00 UTC (19:00 CET). Prognoza znacznie odbiega od pierwotnej wersji sugerującej wyraźniejszy impakt już 02.02 między 00:00 a 06:00 UTC i wydaje się bardzo realistyczna teraz już sugerując zupełne ominięcie Ziemi lub nieznaczne muśnięcie bez istotnego wpływu. Dobrze się to pokrywa z obrazami z koronografu LASCO. Po prawej: wiązki modelu w najlepszym wariancie przewidują możliwość słabej burzy magnetycznej kategorii G1 w efekcie dotarcia skrajnie zachodniej części CME do Ziemi spodziewanego 2 stycznia. To niewiele z naszej perspektywy, ale mimo to prognoza wydaje się przeszacowana. Credit: NASA
Model WSA-Enlil opracowywany przez SWPC jest bardzo rozbieżny z predykcją NASA i sugeruje bardzo wczesny impakt zachodniej części wyrzutu już 02.01 około godz. 07:00 UTC (08:00 CET). Trudno orzec na jakiej podstawie agencja wymodelowała tak obiecująco ruch CME. Według tej prognozy do Ziemi miałaby dotrzeć znacznie wyraźniejsza część wyrzutu od jego skraju, z możliwością skoku gęstości z 10 do 30 protonów/cm3 i skoku prędkości z 400 do około 800 km/sek. - gdyby te parametry się sprawdziły, oznaczałoby to realną szansę na silną/ciężką burzę magnetyczną kategorii G3-G4, tyle że obrazy z koronografów nie potwierdzają tak korzystnie uwolnionego CME jak sugeruje to model NOAA/SWPC. Credit: SWPC
Wiązki modelu sugerują możliwość słabej burzy magnetycznej kategorii G1 wraz z uderzeniem bocznym CME z rozbłysku klasy X5.0. Taki scenariusz nie jest nieprawdopodobny, ale wydaje się mało realny. Jeśli jednak jakimś trafem boczny cios zachodniego skraju CME podniesienie parametry wiatru choćby do słabej burzy magnetycznej kategorii G1, przeważnie zbyt słabej dla myślenia o zorzach nad Polską - to byłby to i tak duży wyczyn Słońca jak na fakt umiejscowienia źródła erupcji niemalże na krawędzi tarczy. Po tym sylwestrowym rozbłysku stanowiącym jakże piękną wisienkę na torcie domykającą 2023 rok usiłowałem znaleźć w archiwalnych tekstach i niepublikowanych notatkach przypadki rozległych wyrzutów koronalnych, które zapewniały impakt w Ziemię będąc uwalnianymi z wschodniej lub zachodniej krawędzi tarczy, ale niestety znalazłem tylko 1 taki przypadek, właśnie po ostatnim silniejszym rozbłysku od wczorajszego - z 10 września 2017 roku, szanse na uderzenie warto więc uznać za naprawdę niewielkie.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy
W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"