Nie da się ukryć - zaćmienia Słońca czy Księżyca są w pewnym sensie zjawiskami paradoksalnymi i już wyjaśniam co mam na myśli. Otóż z jednej strony są to jedne z najbardziej efektownych i długotrwałych zjawisk, bardzo silnie oddziaływujących na wyobraźnię i dających wielu osobom impuls do poważniejszego zainteresowania się tematem obserwacji astronomicznych, ale z drugiej strony - pomimo swojego piękna, rzadkiej powtarzalności na danym obszarze czy siły oddziaływania nawet na przypadkowego odbiorcę - są zjawiskami o skrajnie minimalistycznych "wymaganiach sprzętowych" że posłużę się tu słownictwem z opisów aplikacji przed ich instalowaniem.
Często panuje przekonanie, zwłaszcza u osób których astronomia ciekawi, ale niekoniecznie na tyle by ją choćby amatorsko uprawiali - że im bardziej spektakularne zjawiska, im bardziej widowiskowe zdjęcia je obrazujące - tym trudniej podjąć się ich obserwacji i to "trudniej" odnoszą przede wszystkim do kwestii budżetowych, odnośnie sprzętu, w jaki należałoby się zaopatrzyć. Nie neguję tego - jasna sprawa, że dobrym aparatem w ognisku optycznie dobrej jakości teleskopu wykonać można zdjęcia znacznie efektowniejsze czy szczegółowe niż kompaktem przyłożonym do okularu lornetki czy teleskopu. Nie zmienia to jednak faktu, że trudno o jeszcze mniejsze "wymagania sprzętowe" niż w przypadku brania na celownik zjawisk zaćmieniowych - może jedynie roje meteorów mogłyby tu być konkurentem.
I pomimo, że jest faktem, że do obserwacji zaćmienia Słońca nie potrzebujemy czynić poważnych ubytków w naszym portfelu, nadal wielu pyta mnie czy innych na forach o kwestie na jakie należałoby zwrócić uwagę przygotowując w warunkach domowych na potrzebę tytułowego zjawiska różnego rodzaju płyty CD, fragmenty ciemnego grubego szkła, okopcanie szybek, stosowanie dyskietek i tym podobne. Wydaje mi się, że w dobie akcesoriów, jakie dzisiaj są dostępne na rynku dla każdego bez wyjątku człowieka, opieranie się na często stosowanych dawniej metodach zrobienia "domowego sprzętu" do obserwacji zaćmienia Słońca nie ma już żadnego sensu, ani praktycznego, ani pod kątem bezpieczeństwa, które w przypadku wzięcia na celownik najjaśniejszego obiektu na niebie musi być zawsze nadrzędnym punktem wyjścia. Pamiętam, że kiedyś sam stosowałem okopcanie fragmentu jakiejś szybki aby dostatecznie przyciemniła obraz Słońca czy w wyjmowanie nośnika pamięci z dawnych dyskietek komputerowych, których być może część dzisiejszych czytelników nie zdążyła już mieć w rękach. Obecnie nie wyobrażam sobie stawiania samego siebie w roli polecającego takie rozwiązania.
Jest takie akcesorium na astro-rynku, które możemy mieć poświęcając przysłowiową jedną kawę czy zwykłego burgera w jakimś fast-foodzie, o ile zdarza Wam się coś takiego przekąsić. Sprzęt, który wprawdzie nie zapewni szczegółowego obrazu Słońca ani plam gdy te występują, ale który uważam za o niebo lepszy - tak pod kątem bezpieczeństwa jak i pod względem praktycznym - od eksperymentowania z dyskietkami czy opalaniem szkła. A mam na myśli wspomniane już we wpisie otwierającym kampanię, solarne okulary wykorzystujące w swojej budowie mylarową folię Baadera, znaną szerzej w naszym astro-światku jako filtry ND-5. Jeśli nie zależy Wam na obrazie Słońca w powiększeniu większym od tego zapewnianego przez nieuzbrojone oko, a jednocześnie uważacie, że posiadacie dwie lewe ręce w różnych robótkach spod znaku majsterkowicza/technika to za kilka złotych możecie sobie zafundować jeden z najfajniejszych (nie lubię tego słowa, ale tu ono pasuje jak ulał) gadżetów, jakie wśród ofert sklepów astronomicznych można odnaleźć. Właściwie określenie gadżet jest tutaj trafne bardziej niż "sprzęt", bo w tym wypadku jedynym sprzętem, jedyną prawdziwą optyką będą Wasze oczy.
Dlaczego w przypadku chęci podstawowej obserwacji Słońca "gołym okiem" podczas nadchodzącego zaćmienia lepiej wykorzystać dostępne za około 7-10 zł solarne okulary wykorzystujące filtr ND-5? Po pierwsze i nade wszystko najważniejsze - fundujecie sobie całkowite bezpieczeństwo. Amen. Tu wpis można by zamknąć, ale za chwilę udowodnię, że te okulary to o wiele więcej, niż samo bezpieczeństwo.
Okulary te uchronią nie tylko przed zbyt dużą ilością światła słonecznego przedostającego się do oczu, ale też zabezpieczą w stopniu całkowitym przed promieniowaniem ultrafioletowym i co ważne - podczerwonym. Warto tu zwrócić uwagę, że okopcone szkiełko - bardzo popularna niegdyś metoda na "szybką" obserwację zaćmień Słońca - przepuszcza bardzo wydatnie promieniowanie podczerwone, przekazujące energię cieplną, więc osoba, która opalając jakiś fragment szkła zapewnia sobie nawet jako taki komfort z tytułu przyciemnienia obrazu tarczy słonecznej, może nie mieć świadomości, że w trakcie tej obserwacji stopniowo minuta po minucie podgrzewa sobie oczy. Im dłużej tym solidniej, być może do poziomu powyżej bezpiecznej granicy. Nie znam wprawdzie przypadków o utracie czy uszkodzeniu wzroku z powodu takiej obserwacji, ale też nie widzę najmniejszego powodu by na takie ryzyko się wystawiać, skoro bezpieczne rozwiązanie mamy za tytułową kawę czy burgera - i to pierwszy, najważniejszy powód tego wpisu.
Po drugie - nawiązując do posiadania "dwóch lewych rak" czy nawet wstrętu do wszelkich drobnych robótek z nożyczkami, klejeniem etc. - jesteście na dzień dobry zwolnieni z majsterkowania. Odbieracie przesyłkę (jeśli kupujecie takie okulary przez Internet), wyjmujecie z opakowania, podchodzicie do okna i cieszycie się obrazem Słońca w pełnym komforcie i bezpieczeństwie choćbyście chcieli się w jego tarczę gapić godzinami. Świadomość bezpieczeństwa i komfort z tytułu takiej obserwacji jest w mojej ocenie nieporównywalnie większy niż śmieszna cena nowej pary takich okularów. Śmieszne w dobie dostępności tego typu akcesoriów byłoby właśnie parcie na siłę do uniknięcia choćby takiego wydatku po to, by postawić na opalanie szkła czy wyjmowanie wnętrza dyskietek i nie pozbawiać się przez to wspomnianego burgera. Przepraszam, że tak nawiązuję do tego burgera, ale to tylko po to by dosadniej unaocznić i uświadomić za jak niewiele można zyskać tak wiele.
Po trzecie - otrzymujecie bardzo miły dla oka widok tarczy słonecznej o ciepłym, pomarańczowym zabarwieniu. Wynika to z zastosowania przez producenta giętkich i bardzo cienkich wkładek z materiału sztucznego po obu stronach filtra ND-5 (zarówno od strony oczu jak i z zewnątrz), dzięki czemu użytkownik uzyskuje widok Dziennej Gwiazdy znacznie przyjemniejszy, od "nudnej" bieli jaką dostajemy po zamocowaniu filtra ND-5 na obiektywie teleskopu. Ten kolor i odczucia na jego temat to oczywiście bardzo subiektywna opinia, ale z moich obserwacji zauważam, że ludziom bardziej przypada do gustu obraz Słońca w lekkim pomarańczowym zabarwieniu, nawet jeśli obserwują bez powiększenia przez tylko takie okulary, niż białej tarczy widocznej w teleskopie (o ile nie ma dodatkowych barwnych filtrów okularowych) choćby uwidaczniała się większa ilość szczegółów. Z zastosowaniem pomarańczowych wkładek po obu stronach filtra ND-5 wiąże się kolejna zaleta takiego zakupu.
Mianowicie - i to po czwarte - otrzymujecie gadżet o większej odporności na uszkodzenia jego najbardziej krytycznego miejsca - filtra ND-5 - niż gdybyście sami sobie skonstruowali tego typu okulary przez docięcie folii ND-5 do odpowiednich rozmiarów i tylko na tym poprzestawali. Dzięki tym barwnym wkładkom nie tylko obraz Słońca staje się przyjemniejszy dla oka, ale sama mylarowa folia ND-5 stanowiąca sedno tego gadżetu - nie ma szansy się przedrzeć czy podziurawić w takim stopniu jak nieosłonięta niczym folia. Można z góry zapomnieć o jakichkolwiek przedarciach, mikropęknięciach czy drobnych uszkodzeniach, jakie niekiedy spędzają sen z powiek początkującym obserwatorom głowiącym się czy zakupiony kawałek filtra ND-5 jeszcze nadaje się do bezpiecznych obserwacji, czy już lepiej należałoby zakupić nowy, a posiadany wyrzucić. Taka zapobiegliwość jest oczywiście lepsza od dążenia za wszelką cenę do uniknięcia wydatku rzędu 8 zł i stawiania na obserwacje przez opalone szkiełko, jednak w przypadku gotowych okularów solarnych jesteśmy od początku uchronieni przed obawą o rozdarcie folii czy jakieś jej mikropęknięcia.
Po piąte - bo to wciąż nie koniec zalet tego gadżetu - jesteśmy wyposażeni w akcesorium, które przyda się nam nie tylko w konkretny dzień zaćmienia Słońca, ale też za każdym razem gdy pojawiają się liczniejsze i lepiej rozbudowane grupy plam, które bywają widoczne bez powiększenia obrazu, a właśnie jedynie okiem nieuzbrojonym. Jako, że jesteśmy w pierwszej części 25. cyklu aktywności słonecznej i dopiero od dwóch i pół roku obserwujemy wzrost aktywności plamotwórczej możemy mieć pewność, że w przeciągu najbliższych lat ilość plam, zwłaszcza dobrze zorganizowanych w większe grupy będzie systematycznie rosnąć, najpewniej nie na skalę historycznie najaktywniejszych cykli słonecznych, ale na pewno większą, niż w cyklu poprzednim (2008-2019). Móc chwycić za takie okulary będące zawsze pod ręką by sprawdzić czy i na ile dobrze widać rozbudowane regiony aktywne na Słońcu nie tylko przy okazji jego wschodu czy zachodu gdy naturalnie jest przyciemnione grubszą warstwą atmosfery ziemskiej, ale też w środku dnia - to bardzo przyjemna sprawa. Tu się przyznam, że zdarzało mi się podejmować decyzję o wyjściu ze sprzętem w celu obserwacji plam dopiero wówczas, gdy upewniłem się pobieżnie czy i na ile widać je gołym okiem, wykorzystując właśnie takie okulary do wstępnej obserwacji.
Po szóste - w przeciwieństwie do obserwacji teleskopem w większym powiększeniu z ciągłym mrużeniem jednego oka, tu za cenę powiększenia otrzymujemy możliwość komfortowej obserwacji obuocznej. Po którymś razie byłem w szoku, jak obserwacja obuoczna potrafi lepiej uwypuklić widoczne na tarczy grupy plam, które na pierwszy rzut przy obserwacji jednym okiem nie były widoczne lub dawało się je dostrzec z większym trudem. Mowa tu oczywiście tylko o grupach plam dostatecznie rozbudowanych by dało się je wypatrzeć bez powiększenia, czyli z wykorzystaniem jedynie takich okularów.
Po siódme wreszcie - co ucieszy każdego minimalistę - gadżet ten jest praktycznie taki, jakby... go nie było! Ultralekki, ultramały, ultrawygodny w każdej okazji, co osoby do których wpis jest szczególnie adresowany - ciekawe świata, chętne do obserwacji czegoś wyjątkowego jak zaćmienie Słońca, ale nie aż tak by zaraz pchać się w zakupy teleskopów i innego osprzętu - bez wahania i trudności zabiorą taki gadżet gdzie tylko będą pragnąć i nie odczuwając z tego tytułu żadnego dyskomfortu zdarzającego się przy okazji taszczenia kilogramów sprzętu w teren. Tutaj praktycznie bez żadnego wysiłku zawsze i wszędzie jesteśmy wyposażeni w kieszonkowy wręcz gadżet, za którym idą wszystkie wcześniejsze zalety i możliwości, które nijak mają się do śmiesznej ceny.
Częściowe zaćmienie Słońca 25 X 2022 A.D. - filmowa zapowiedź i wpis otwierający kampanię
f t yt Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze, subskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.
działa
OdpowiedzUsuńSuper! Mały gadżet a jak cieszy :-)
UsuńHmm, nie sądziłem, że tyle tekstu można poświęcić tekturowym okularom z foliową szybką... Ale może warto uświadomić ludziom niebezpieczeństwo związane z obserwcjami solarnymi. W ogóle to jestem umiarkowanym zwolennikiem kreatywności i rękodzieła ale może nie w przypadku filtrów słonecznych. Teoretycznie można zmajstrować swoje własne nakładki na lornetkę/teleskop z folii ND-5, kartonu i kleju (też je robiłem, mam jeszcze), ale nie jest to całkiem bezpieczne. Tylko patrzeć jak się coś komuś ześliźnie lub wiatr zwieje i nieszczęście gotowe. W tej dziedzinie lepiej się oprzeć na sprawdzonych rozwiązaniach. Oczywiście filtry umieszczamy zawsze przed obiektywem, nie za okularem.
OdpowiedzUsuńPS. Poświęciłem się i sprawdziłem. Podobne okularki z logo Baader Planetarium mają tylko folię ND-5. Mimo ze dwukrotnie droższe, nie mają dodatkowego filtra barwnego, który zabezpiecza folię mechanicznie oraz zabarwia białe światło miłym kolorem.
UsuńO proszę, nawet nie wiedziałem. Tych z logo Baadera nie miałem ani nie używałem, ale fajnie wiedzieć. Takie bez dodatkowych osłonek barwnych sam parę razy sklejałem, ale wytrzymałość średnia a i komfort jako taki w porównaniu do gotowca :-)
Usuń2 pary już zamówione na teleskopy.pl. Choć najbliższe zaćmienie planuję oglądać przez lornetkę z filtrami baadera, zdecydowałem się kupić okularki, żeby móc czasem po prostu zerknąć na Słońce bez konieczności dźwigania lornety i statywu na swoją miejscówkę.
OdpowiedzUsuń