No w końcu. Obłoki srebrzyste upolowane (09.07.2022)

Nie wiem, która to już była próba od początku bieżącego sezonu białych nocy, nie wiem też na jakie poziomy frustracji wszedł mój obrotomierz w głowie z powodu ciągłego "czegoś" co niweczyło dotychczasowe próby, frustracji tym bardziej dojmującej, że trudno o bardziej dogodne położenie niż Pomorze by ujrzeć tytułowy fenomen. Jednak wspomniane ciągłe "coś" sprawiało, że wracałem na tarczy - albo pogoda nie sprzyjała w czas gdy mogłem poczynić próby obserwacji, albo sprzyjała i nie było NLC, albo były NLC a ja siedziałem w pracy, albo były NLC, ale miałem jednocześnie chmury bardziej przyziemne.

Jakież było moje niedowierzanie, gdy w sobotni wieczór 9 lipca mając i czas i możliwość polowania na "alternatywne zorze polarne" doczekałem się sytuacji, że pogodne niebo połączyło się z kolejnym wystąpieniem obłoków srebrzystych nad umiarkowanymi szerokościami geograficznymi i że wreszcie je widzę mogąc sterczeć przy aparacie. "No w końcu" - motto wczorajszego wieczoru przewijało mi się przez usta od pierwszej do ostatniej chwili obserwacji, gdy niebo zaciągnęło się na powrót zachmurzeniem zakrywającym przedstawienie rozgrywające się nisko nad północnym horyzontem.

Obłoki srebrzyste, które ukazały się moim oczom 9 lipca były trzecim wystąpieniem NLC w tym sezonie, którego byłem świadkiem, ale pierwszym, kiedy mogłem na spokojnie je utrwalić. Początkowy entuzjazm był spory, bardziej z powodu świadomości zgrania się wszystkich czynników w optymistyczną całość, niż z powodu samej natury sobotnich NLC. Jednakże po pierwszym ochłonięciu i zobaczeniu, że wkrótce północ będzie pokryta zachmurzeniem nie dającym za wiele czasu na szukanie lepszych kadrów czy myślenie o utrwaleniu zmian w strukturze NLC na przestrzeni godzin, zobaczyłem, że same obłoki srebrzyste nie były najbardziej okazałymi pod względem rozpiętości ani w poziomie ani w pionie, spośród tych, jakie dane było mi obserwować. Oczywiście trudno by za każdym razem pojawiały się te "naj", więc nie traktuję tego jako jakiejś dotkliwej rzeczy, po prostu takie stwierdzenie automatycznie się nasunęło na myśl po sprawdzeniu jak to wychodzi na pierwszej fotografii, w sensie czy nie dobrać innych ustawień ekspozycji.

A7SII, Samyang 18mm f/2.8, ISO 160, eksp. 2,5 sek.

A7SII w trybie APS-C, Samyang 18mm f/2.8 (f=27mm), ISO 160, eksp. 2,5 sek.

A7SII w trybie APS-C, Samyang 18mm f/2.8 (f=27mm), ISO 160, eksp. 4 sek.

Po pierwszym teście okazało się, że srebrzaki spokojnie mieszczą się z zapasem w kadrze Samyanga 18mm dającego kąt widzenia rzędu 100 stopni, a więc zajmowały mniej więcej ćwiartkę w azymucie rozpościerając się prawie dokładnie znad północnego zachodu przez północ do północnego wschodu - podczas gdy z dawnych sezonów pamiętam niejednokrotne wystąpienia znacznie bardziej rozpostartych w poziomie NLC dochodzące wręcz z zachodu do wschodu i zajmujące blisko 180 stopni w azymucie. To samo z rozległością w pionie - bywały kiedyś i takie obłoki srebrzyste, które docierały ponad połowę wysokości nieba ukazując się już na ciemniejszym granacie, te z wczoraj stanowiły dość wąski pas, o godz. 23:00 CEST do wysokości około 12 stopni nad horyzontem, mieszcząc się spokojnie poniżej Kapelli w Woźnicy. Niewielką rozpiętość nadrabiały za to jasnością i strukturą, bo od początku okazywały się solidnie pogmatwane, z licznymi zafalowaniami i "żeberkami". Bardzo przyzwoicie było też z jasnością sobotnich NLC, bo już 2-3 sekundowe naświetlanie stanowiło optimum, podczas gdy ekspozycje ledwie 8-sekudnowe potrafiły je prawie prześwietlić tam gdzie były najgęstsze.

A7SII w trybie APS-C, Samyang 18mm f/2.8 (f=27mm), ISO 250, eksp. 1,6 sek.

A7SII w trybie APS-C, Samyang 18mm f/2.8 (f=27mm), ISO 160, eksp. 6 sek., crop na NLC

A7SII, Samyang 18mm f/2.8, ISO 160, eksp. 2,5 sek., crop na NLC

Koniec końców było na czym zawiesić oko czy obiektyw, dlatego mojego małego marudzenia o słabej rozpiętości nie odczytujcie w kategorii obrazy dla wczorajszych NLC, ani sztucznej próby pocieszenia tych, którzy z różnych względów wczoraj obserwacji dokonać nie mogli. Po prostu nie były to najbardziej widowiskowe obłoki srebrzyste spośród tych, jakie na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat zdarzało mi się widzieć, ale nie zmienia to faktu, że te majestatyczne "duchy na niebie" zawsze cieszą wzrok, wszak widzieć ten fenomen dziejący się w wysokich warstwach atmosfery nieomal pod umowną granicą przestrzeni kosmicznej i wiedzieć, że właśnie na coś takiego w tej chwili się spogląda, to od razu zmienia postać rzeczy. Ulotne i potrafiące dynamicznie się zmieniać zjawisko zarezerwowane głównie wysokim szerokościom geograficznym znów dotarło nad szerokości umiarkowane i niech tak czyni jak najczęściej - choć przed nami już tylko trzy ostatnie tygodnie z szansą na upolowane tego fenomenu.


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze

  1. Świetne - ustawiasz aparat i czekasz aż błyskawica się nagra w formie filmu, czy np mocny filtr i czas 30 sekund a potem powtórka do skutku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Obie metody stosuję zamiennie, w zależności: 1) od pory dnia (w sensie stopnia ciemności otoczenia), albo 2) od aktywności elektrycznej burzy. Filtrów zazwyczaj nie stosuję poza UV, ale ten w żaden sposób nie wpływa na zdjęcie, a robi jedynie za ochronę obiektywu.

      Odnośnie pory dnia miałem na myśli to, że jeśli polowanie na wyładowania jest w dzień to niestety tryb foto wiąże się z dużymi ograniczeniami i stawia poprzeczkę w trudności maksymalnie wysoko jak to możliwe. Teoretycznie techniczne możliwości są i można by je zwiększyć, ale w moim otoczeniu sensowne burze są taką rzadkością, że nigdy dotąd nie poszedłem w tym kierunku. Tu najlepiej potrzeba długich kilkunasto-sekundowych ekspozycji strzelanych serią jedna po drugiej, a w dzień poniżej pewnej długości się nie zejdzie, bo przy 1 sekundzie na standardowych ustawieniach kadr jest już prześwietlony. Wtedy tylko leci przeważnie wideo i można jedynie liczyć na to, że w kadrze coś wystąpi. Jak przez minutę-dwie nic się nie dzieje to zatrzymuję, wyrzucam plik i od nowa leci nagrywanie bo na takich mniejszych plikach pracuje mi się lepiej przy obróbce. Do skutku albo do dania za wygraną jak widzę, że już po burzy i nie ma sensu czekać na więcej. A odnośnie pkt. 2 miałem na myśli to, że jeśli wyładowań jest bardzo niewiele to więcej działam w trybie wideo niż foto, bo inaczej łatwiej wyładowanie przegapić. Jak aktywność elektryczna burzy jest wysoka to zamiennie idą w ruch obie metody, ale ze wskazaniem na foto (o ile jest ciemno) bo łatwiej wtedy uchwycić w całości dane wyładowanie z wszystkimi rozgałęzieniami i „włóknami” jakie wychodzą w bok z głównego pioruna i z powodu ogólnie lepszej jakości niż z klatki wyjętej z filmu, która bywa wtedy prześwietlona bądź sensor wariuje z powodu ilości światła jakie podczas błysku musi przetrawić. Stąd na animacjach z poszczególnych klatek wideo pojawiają się w formie pasków na różnej wysokości kadru zakłócenia. W tym przypadku trzy pierwsze wyładowania z bardziej niebieskim tłem złapane były w trybie foto przy 5-30 sekundach naświetlania i maksymalnym przymknięciu przysłony do f/22, a reszta z fioletowym zafarbem pozyskana z klatek wideo. Plus tych kadrów-klatek jest taki, że można się w przybliżeniu przyjrzeć jak wyładowania przebiegały, zwłaszcza te rozleglejsze. Te burze z 30.06-01.07 to raczej taki dodatek do astro, ale cieszy. Pozdrawiam

      Komentarz odnośnie wpisu: Elektryzujący przełom półrocza i wyładowania typu Anvil Crawler. Foto + wideo + time-lapse (30.06-01.07.2022)

      Usuń
  2. Cześć Hawkeye ciesze sie że tym razem nic Ci nie przeszkodziło 😊 z resztą gdy sam tego dnia obserwowałem i fociłem to tak myslalem ze i pewnie Ty podobnie.
    Fakt znów nie były okazałe ale juz samo to ze na drugi dzien niedziela i można sie wyspac to powód do zadowolenia.
    Niestety zjawisko nie trwało też długo.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że i Tobie się powiodło! Tego sobotniego wieczoru wielu świętowało:-) Pojawiły się relacje i fotki nawet z południowej Polski, a że fajny dzień i pogoda łaskawa to wysyp relacji był przesądzony. Ale u mnie to taki sukces "na styk" bo chmur od północy przybywało i kto wie, czy za godzinę-dwie już nie byłoby po ptakach gdyby przegapić pierwszą część wieczoru. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Gratulacje, świetnie wpasowało się tu to otoczenie kolejowe, dodało klimatu.
    A u mnie taka posucha ostatnio, jeszcze te białe noce a teraz Łysy prawie w pełni... Ale kolega mnie tak zainspirował, że dziś złapałem kompakta i wyszedłem z domu rozejrzeć się po niebie i... są! Dość małe i daleko, tj. nisko na horyzoncie, ale honorowo coś ustrzeliłem tego roku. Oto mały wybór (Lumix DMC-FZ2000).

    https://1drv.ms/u/s!AnJJ3XTLjrF2mDsnILLNOp9tryJF?e=vMWIkb

    https://1drv.ms/u/s!AnJJ3XTLjrF2mDr6z6GE6XflRTaU?e=ylvUs9

    https://1drv.ms/u/s!AnJJ3XTLjrF2mDgOiERDUhTsdRWM?e=COqXcQ

    https://1drv.ms/u/s!AnJJ3XTLjrF2mC6IshQZl6OOWZel?e=mHjxGM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajne kadry Markoniusz! Sam wolę właśnie takie jak Twoje z drzewami i polami od elementów ludzkiej infrastruktury jak na moich, no ale jak się nie ma co się lubi... A skoro to też pierwsze w tym sezonie srebrzyste to tym bardziej można się cieszyć przymykając oczy na ich liczebność - najważniejsze, że są i się dały złapać na pamiątkę :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"