Paczka Starlink G4-16 (02.05.2022) - 2/3 przelotu prawie niewidoczne, finał najjaśniejszy z dotychczasowych [wideo]
Do trzech razy sztuka. Po pochmurnym wieczorze 30 kwietnia i 1 maja, w poniedziałek 2 maja niebo pierwszy raz w tę Majówkę okazało się pogodne, choć cienkie cirrusy na wysokim piętrze też przepływały zajmując znaczny obszar nieboskłonu. Jednak paradokslanie był tu powód do obaw: brak większości chmur ujawnił jak bardzo białe noce się zbliżyły - jeszcze 10 dni temu nie odbierałem tego tak wyraźnie, ale tym razem, zwłaszcza po paru wieczorach z chmurami nagle nastąpiło przerażenie - jest za jasno! Godzina 21:10, 3 minuty do przelotu, niespełna godzina od zachodu Słońca, a na niebie ledwo zarysy gwiazdozbiorów i to nawet nie wszystkich.
Tym razem wybrałem się z małym gronie na okoliczną łąkę, na której zmierzające do snu ptactwo skupiające się na pięknie kwitnących, mieniących się moją ulubioną pierwszowiosenną zielenią drzewach jeszcze dialogowało na ważne tematy, być może omawiając kiedy i gdzie mają patrzeć w niebo na nadchodzący przelot 53 kolejnych satelitów. Bardzo lubię takie klimaty, przyroda i niebo po zmroku, tym razem ozdobione koniunkcją Księżyca z Merkurym i Plejadami (na które niebo okazało się za jasne), a że pora wiosny jeszcze na tyle niezaawansowana, to póki co wciąż spokój od bzyczących małych kąsających potworów - jedynie duży ruch na nieodległej drodze burzył sielski klimat, ale nie ma co narzekać.
Koniunkcja Młodego Księżyca (4%) z Merkurym w oczekiwaniu na przelot paczki G4-16 (lewe) oraz kilkanaście minut już po przelocie (środek i prawe). A7SII, Mitakon 50mm na f/0.95, ISO 100/160/400, eksp. 1/50 sek. / 1/6 sek. / 1/6 sek.
Jasność nieba rodziła we mnie przekonanie, że przelotu nie uda się dostrzec. W jego trakcie Słońce miało być niespełna 8 stopni pod horyzontem, po około godzinie od zachodu. Nie spodziewałem się tak znacznej różnicy w jasności nieba na tle stanu z przełomu drugiej/trzeciej dekady kwietnia, ale jednak opóźniający się zachód Słońca i coraz bardziej płytkie jego chowanie się pod horyzontem dał się już mocno we znaki.
Gdy zaczął się przelot, na zachodzie gołym okiem nic nie było widać poza Betelgezą i Bliźniętami. Paczka G4-16, której start nastąpił 29 kwietnia ujawniła się w postaci flar dopiero w Bliźniętach po około dwóch minutach od wejścia na firmament. Flary były krótkotrwałe i nie miały więcej jak 3 mag. - były widoczne gołym okiem, jednak przez jakieś 2/3 przelotu Starlink-train był przeważnie niewidoczny. Po górowaniu odwróciłem wzrok ku wschodowi, a tam jakieś 25-40 stopni nad horyzontem... paczka G4-16 jarzy się takimi flarami, że mój natychmiastowy opad szczęki musiał zbudzić okoliczne ptactwo gnieżdżące się na licznych drzewach bądź wprawić w zakłopotanie tę część lokalnej zwierzyny, która jeszcze nie spała.
Wyobrażam sobie jak kretyńsko musiałem w tym momencie wyglądać, ponieważ podniosłem... aparat ze statywem (bez odkręcenia) i zacząłem filmować z ręki (ze statywem w powietrzu!) żeby nie tracić sekund na zwalnianie blokad osi alt-az i manewrowanie, bo wszystko działo się za szybko. Cały sznurek satelitów pięknie widoczny gołym okiem, niestety wleciał za drzewa i krótko po tym satelity zaczęły wchodzić w cień. Panna, a zwłaszcza Wolarz okazały się rejonem nieba, gdzie jasność Starlink-train stała się najwyższa i najbardziej stabilna - biorąc pod uwagę koszmarnie jasne niebo, flary spokojnie osiągały -1,0 a może minus -1,5 mag. i były najjaśniejszymi jakie w przypadku satelitów Starlink kiedykolwiek widziałem. Cała reszta obiektów będących już po bądź tuż przed punktem flarowania cały czas pozostawała widoczna nieuzbrojonym okiem z blaskiem około 0 mag., może i wciąż lekko na minusie biorąc pod uwagę tak znaczną jasność nieba, które było najjaśniejszym na jakim kiedykolwiek Starlinki ujrzałem. Dość powiedzieć, że cirrusy przepływające na niebie mogły jeszcze ten efekt pomniejszyć - jestem zatem ciekaw na ile był szacował jasność maksymalną tej paczki przy prawdziwie oczyszczonym z chmur niebie i głębszej fazie zmroku, skoro przy jasnym niebie i z cirrusami okazały się tak jasne w finałowej części przelotu.
A7SII w trybie Full Frame, Mitakon 50mm na f/0.95, ISO 8.000, 1/30-1/100sek.
Gdy obiektyw celował jeszcze w gwiazdozbiór Lwa, na materiale złapał się jeden z kilku prętów mocujących satelity przed uwolnieniem, w bazie danych oznaczany zwykle jako Falcon 9 DEB, lecący chwilę po Starlink-train i dający flarę w równych odstępach co 5 sekund, ale nie wiem czy był do zauważenia gołym okiem, ponieważ zobaczyłem go dopiero później na nagraniu, w czasie obserwacji starając się wodzić wzrokiem po niebie wzdłuż trasy przelotu. Kilkanaście sekund ze środkowej części przelotu uciekło, bo niestety za słabo dokręciłem blokadę statywu w wysokości i aparat obsunął się celując o parę stopni za nisko.
Podsumowując, nie był to zdecydowanie najbardziej widowiskowy przelot spośród obserwacji satelitów Starlink - takim pozostaje jak na razie paczka G4-10 w 13,5 godziny od startu. Przez około 7 minut teoretycznej widoczności - ciągła widoczność trwała może dwie ostatnie minuty plus kilkusekundowe flarowanie w Bliźniętach, przy na ogół niewidoczności całej reszty przelotu. Z jednej strony więc można by wysnuć wnioski o dalszych dużych postępach SpaceX w redukowaniu jasności satelitów - zwłaszcza, gdyby ktoś ograniczył się w mojej lokalizacji do obserwacji nieba zachodniego i południowego i przegapił ostatnią część przelotu, a z drugiej po 2/3 przelotu niedającego się dostrzec widoczności gołym okiem, finał przyniósł największą jasność flar i całego Starlink-train spośród dotychczasowych obserwacji tych satelitów, przy zaskakująco wyraźnej widoczności mimo jasnego nieba pokrytego cienką warstwą chmur pierzastych. Był to zatem przelot prawdziwych kontrastów pokazujący, że pomimo niewątpliwych postępów w zmniejszaniu jasności satelitów wciąż dużo może zależeć od pory zmroku/świtu i lokalizacji - w znaczeniu ustawienia się satelitów względem obserwatora. Z pewnością za to był to przelot przeprowadzony w jak dotąd najprzyjemniejszym klimacie i okolicznościach wiosennej przyrody. Kolejna próba już dziś wieczorem, a następne przy potencjalnych startach innych majowych paczek!
Bieżący komentarz do widoczności satelitów Starlink z informacjami o planowanych lotach w nieustannie aktualizowanym tekście zbiorczym.
P.S. Kometa C/2021 O3 (PanSTARRS) oczywiście niezauważona. Przy tej jasności nieba nawet z Plejadami był duży problem, mimo że są o kilka wielkości gwiazdowych jaśniejsze od spodziewanego obecnie blasku komety. Raczej wiele uciechy z niej nie będzie.
f t Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera..
Patrząc moment od 3:11 jak lecą za drzewami można odnieść wrażenie, że są wręcz jak Jowisz którego też da się na takim jasnym niebie złapać. Czyli widać ogólny trend jest dobry dla ochrony nocnego nieba, ale jednak wciąż można zobaczyć coś efektownego dla "sateliciarzy":) Ja w długi weekend miałem 2 dni chmury i raz zamglenie, a 2 maja nie widziałem przelotu choć w miarę pogodnie było. Zobaczymy przy G4-17 :)
OdpowiedzUsuńG4-17 nam ucieknie w dzień. Początek widoczności tej grupy niestety będzie po wielu dniach od startu gdy sznurek jest już mocno rozjechany i wyciemniony. Zobaczymy z G4-13 po weekendzie jeśli polecą.
UsuńCo do G4-16 to tak, można się było zachwycić na koniec i zarazem zszokować jak znaczny już postęp w wygaszaniu SpaceX osiągnął. -2,5 raczej one nie osiągnęły, ale z Syriuszem spokojnie by mogły konkurować przez tę krótką chwilę. Takich flar w ich przypadku dotąd nie widziałem. Choć do wycofanych Iridium-ów daleko... :-)