Rety, ale długo już nie pisałem felietonów tego cyklu... Trzecia część jest z 2011 roku! Nie wiem czy to regularne wznowienie tego rodzaju wpisów, może piąta część znowu nadejdzie za ileś tam lat, ale jest dziś parę spraw wartych do - może nie tyle długiego rozpisywania co podrzucenia Wam celem zainteresowania.
O nowej w Strzelcu, starcie zdjęć do "Marsjanina" i efektownej koniunkcji
Nie wiem, czy już jakiegoś kwietniowego poranka w pierwszym tygodniu miesiąca rzuciliście okiem na nową w Strzelcu? Jeśli tak, to z pewnością dostrzegliście wzrost jasności do poziomu bliskiego maksimum z 21-22 marca, a więc około 4,4-4,5 mag. Z podobnym blaskiem świeciła nowa w Delfinie, którą obserwowaliśmy w sierpniu 2013 roku. Ale - od ostatniej doby znowu zauważalny jest znaczny spadek blasku poniżej 5 mag! Dlaczego Nova Sgr 2015 No 2 tak się zachowuje do końca nie wiadomo - możliwe, że tak jak w przypadku nowej V339 Del pył międzygwiezdny absorbuje jej blask, a że nie jest on rozproszony w przestrzeni równomiernie, może się zdarzać, że w jakimś momencie przysłania on nową w większym czy mniejszym stopniu. W momencie odkrycia 15 marca gwiazda świeciła z jasnością 6,0 mag. Tydzień później nastąpiło maksimum, podczas którego blask wzrósł do 4,4 mag., po czym opadł do około 5,5 mag. i stopniowo ulegał wzrostowi do drugiego maksimum 4,4 mag. - niestety krótkotrwale.
Obecnie jasność spadła do około 5,5 (krzywa z AAVSO z 8 kwietnia) a według niektórych obserwatorów do 6 mag., co jest już granicą widoczności nieuzbrojonego oka pod niezaświetlonym niebem. Do tej pory gwiazdę widziałem tylko raz, 3 kwietnia, gdy w lornetce 10x50 jasność oszacowałem na 4,5 mag. Gołym okiem niewidoczna, ale tu przeszkodą było zaświetlenie. Spróbujcie przy okazji swoich sił z tą nową- nie wiadomo jak konkretnie zachowywać się ona będzie w kolejnych dniach, choć najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się stopniowe wytracanie blasku. Jak się jednak okazało sporadyczne wzrosty jasności są możliwe, więc znowu z drugiej strony nie można wykluczyć jakiegoś wzrostu jasności w nieodległej przyszłości.
Artystyczna wizja układu podwójnego z białym karłem eksplodującym jako nowa klasyczna, pobierającym materię od towarzysza. Credit: Chandra/NASA |
Nowa w Strzelcu to nowa klasyczna typu Fe II, a więc biały karzeł pobierający materię, głównie wodór, z bliskiego towarzysza, z którym tworzy układ podwójny. Gaz z towarzysza przenika nieustannie strumieniem do białego karła niczym strużka wody z przechylonego wiadra. Świeży wodór pobierany przez karła jest przyduszany na powierzchni w wyniku jego silnego pola grawitacyjnego. Nieustannie napływające nowe porcje gazu z towarzysza doprowadzają w pewnym momencie do takiego wzrostu gęstości i temperatury powierzchni, aby doszło do potężnej eksplozji termojądrowej, rozprzestrzeniającej się szybko wokół całego karła. Zewnętrzne warstwy zostają odrzucone, pojawia się ekspandująca otoczka (co widzimy właśnie jako nagłe pojaśnienie gwiazdy). Początkowo jest ona nieprzezroczysta, co w wyniku jej rozrastania mogłoby mylnie sugerować jak bardzo gwiazda ulega znacznemu zwiększeniu rozmiarów. Po pewnym czasie jednak zewnętrzna warstwa stale poszerzając się w przestrzeni ulega ochładzaniu, cienieje i staje się przezroczysta, a to pozwala dostrzec rzeczywistą wielkość białego karła, który eksplodował jako nowa i jego towarzysza, który zapewnił mu właściwe paliwo do tej eksplozji. Bardzo interesująca sytuacja z tą nową, jestem ciekaw jaką jasność będą raportowali obserwatorzy w kolejnych dniach. Może też spróbujecie?
W międzyczasie rozpoczęto właśnie produkcję filmu "Marsjanin". Ekranizacja książki Andy'ego Weira (recenzję znajdziecie tutaj) w reżyserii Ridleya Scotta powinna trafić do polskich kin późną jesienią tego roku. Dochodzi więc do sytuacji, że przez trzy lata pod rząd ostatni kwartał każdego roku jesteśmy obdarowywani prezentami w formie filmów poruszających tematykę astronomiczną, choć oczywiście trylogią tego nazywać nie możemy. Październik 2013 roku przyniósł nam "Grawitację", listopad 2014 obrodził w "Interstellar", a listopad 2015 weźmie kolejny raz na celownik Czerwoną Planetę, choć po raz pierwszy w wydaniu kosmicznego Robbinsona Crusoe gdzie realizm i astrofizyka jaką znamy mają szansę na role pierwszoplanowe.
Pierwsze zdjęcie z planu "Marsjanina" umieścił w internecie na swoim profilu Andy Weir, na którym oprócz odtwórcy tytułowej roli, Matta Damona i jego asystenta wypatrzeć można marsjański łazik. Szkoda, że nie kręcą zdjęć na Marsie... Niech będzie, że jest w porządku jak na pierwszy rzut oka. O ile Ridley Scott nie odpierdzieli jaj jak przy "Prometeuszu" i odpuści nam miksowanie kilku gatunków filmowych niczym ostatnia średniej jakości zupa pana Nolana, powinna czekać nas przyzwoita ekranizacja jednej ze zdecydowanie ciekawszych powieści science-fiction ostatnich kilkunastu lat. Też czekacie? Jak sobie pomyślę, że prócz "Marsjanina" listopad przyniesie nam także "Spectre" to chce się krzyknąć - byle do listopada!
Pierwsze zdjęcia z pierwszych dni produkcji "Marsjanina" Ridleya Scotta. Po prawej odtwórca tytułowej roli, Matt Damon. Credit: Andy Weir |
Zanim jednak nadejdzie listopad, musimy poczekać jeszcze przez niemal 7 pełnych miesięcy. A czekanie to warto sobie rozpocząć od obserwacji wiosennego nieba. Przypominam, że już dziś rozpoczyna się tygodniowy okres przejścia bijącej po oczach Wenus w pobliżu jasnej gromady otwartej M45, szerzej znanej jako Plejady czy Siedem Sióstr albo... Mikro-wóz ;-) Do Polski zbliża się przyzwoity układ wyżowy, który już od dziś przynosi pierwsze rozpogodzenia postępujące od południowo-wschodniej ćwiartki kraju. Trzymajmy kciuki, by sprzyjające warunki wystąpiły przede wszystkim w piątkowy i sobotni wieczór, gdy Gwiazda Wieczorna zbliży się do Plejad na niespełna 2,5 stopnia - szykować lornetki i aparaty!
Niestety tym razem nie ujrzymy przejścia Wenus na tle Plejad tak jak w 2012 roku, ale bliskie spotkanie z tą piękną gromadą otwartą też jest nie lada gratką. Podziwianie tego spotkania możemy zacząć już dziś. We wtorkowy (14.04) wieczór po raz ostatni koniunkcja będzie węższa od 5 stopni - po tym okresie Wenus odsunie się od Plejad na tyle, że przestanie być możliwa jednoczesna obserwacja obu obiektów w polu widzenia standardowych lornetek. O tym co czeka nas jeszcze po tej koniunkcji oraz jak odnaleźć wspomnianą na początku nową w Strzelcu możecie czytać w bieżącym "Niebie nad nami".
Wizualizacja największej koniunkcji Wenus z Plejadami, która przypadnie 11 kwietnia. |
Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.
Bardzo fajne odświeżenie cyklu po czterech latach. Szybki, ale bardzo ciekawy wpis. Dzięki!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę! Cieszę się, jeśli się dobrze czytało.
UsuńWitam. Sorki, że trochę nie w temacie, ale chciałem się podpytać jak obserwować Wenus, żeby dostrzec wyraźnie fazę. Mam SkyWatchera 8" i obserwuję okularami od 15 do 5mm. Mam filtr do księżyca (szary), niebieski i czerwony, ale efektów nie ma... Będę wdzięczny za radę ;)
OdpowiedzUsuńŁukasz
O Wenus też wspomniałem, więc w temacie się mieścisz :-)
UsuńEfekty muszą w końcu przyjść. To, że ich nie ma, może wynikać z różnych czynników: może obserwujesz w zbyt późnym momencie wieczoru, może teleskop nie jest dostatecznie wychłodzony, może wsuwając/wysuwając wyciąg okularowy przy regulacji ostrości mijasz niezauważenie punkt najlepszego ostrzenia, może stosujesz za duże powiększenie wobec warunków pogodowych, stanu atmosfery danego wieczoru, a może jeszcze coś innego.
Filtry barwne mogą pomóc, ale bez nich fazy Wenus też są spokojnie do zobaczenia i to w dużo mniejszych teleskopach. Pomijając sam sprzęt, na pewno warto za obserwację wziąć się o jak najwcześniej porze, tak aby Wenus świeciła możliwie wysoko nad horyzontem (im bliżej horyzontu, tym większy wpływ atmosfery ziemskiej przez co trudniej o wyostrzenie obrazu). Zacząć możesz właściwie od razu po zachodzie Słońca o ile oczywiście zdołasz przy tak wczesnej porze namierzyć Wenus - w przypadku tej planety im jaśniejsze niebo, tym łatwiej o ostre obrazy. Ja sam najpiękniejsze widoki Wenus pamiętam z obserwacji w godzinach południowych (przykład jeden czy drugi ) właśnie gdy niebo było maksymalnie rozświetlone. Także pora obserwacji to raz. Dwa - zaczynaj od stosowania najmniejszego powiększenia, czyli od okularu o najdłuższej ogniskowej. Okular 15 mm daje przy Syncie 8 powiększenie 80-krotne - to już sporo, ale skoro o mniejszym nie ma mowy to niech będzie i te 80. Po wycelowaniu na Wenus przy powolnym regulowaniu ostrości pokrętłem przy wyciągu okularowym musisz w pewnym momencie natrafić na taki moment, kiedy tarczka planety staje się ostra - ostra, czyli najmniejsza. Jeśli moment ten przegapiłeś i tarczka znowu staje się większa, to musisz cofnąć i robić tak by jak najbardziej zmalała. Przy trafieniu na punkt najlepszej ostrości nie ma możliwości, aby faza była niedostrzegalna (o ile cały sprzęt jest sprawny, ale jeśli na innych obiektach ostrość łapiesz, to na Wenus też powinieneś). Dopiero w tym momencie brałbym się za wkręcanie filtrów czy zwiększanie powiększenia - czasem może się zdarzyć, że nawet stan atmosfery nie pozwala dostrzec fazy w zbyt dużym powiększeniu, która na przykład przy małym byłaby widoczna.
Obecnie faza Wenus wynosi 75%, czyli w teleskopie tarczka wygląda jak jajko czy garbaty Księżyc po pierwszej kwadrze. A może ją nawet widziałeś, tyle, że nieświadomie? Tyle w Syncie spokojnie powinieneś zobaczyć (jeśli chodzi o sam kształt, bo ze szczegółami atmosfery bywa różnie). Metodą prób i błędów musi się udać jeśli teleskop jest sprawny, a domyślam się, że jest bo wspomniałeś tylko o problemach z Wenus.
Co do filtrów - korzystniej (to już tylko moja opinia) od czerwonego wypada filtr zielony #56. Wprawdzie nie uspokaja tak naszej atmosfery jak czerwony, ale wyostrza widoczność ewentualnych ciemniejszych chmur w jej atmosferze przy znacznym zmniejszeniu jasności tarczki - podobnie niebieski #80A, który sprawdza się jeszcze lepiej.
W kolejnych tygodniach faza będzie maleć, a średnica tarczki rosnąć, więc warunki będą coraz korzystniejsze. Sprzęt masz, więc mogę tylko napisać - próbuj, a jakoś na pewno tą Wenus rozgryziesz :-) Pozdrawiam
Przeczytałam wpis i od razu zamówiłam sobie Marsjanina do przeczytania. Czekam na przesyłkę. Pod koniec kwietnia wyjeżdżamy na krótki urlop, będzie jak znalazł :-)
OdpowiedzUsuńO, to życzę miłej lektury! Ja z pewnością przed premierą filmu jeszcze sobie powieść przypomnę, bo czytało się naprawdę świetnie :-)
UsuńDzięki wielkie za rady. Udało mi się dostrzec fazę Wenus, chociaż w dalszym ciągu nie tak wyraźnie jak np. Jowisz, ale będę próbował dalej ;)
OdpowiedzUsuń