Trzecia burza nade mną w tym sezonie okazała się pierwszą porządną. Porządną na tyle, by było o czym tu pisać i co pokazać z materiału zebranego w czasie jej trwania. Działo się całkiem nieźle jak na wschodnie Pomorze. Pierwsza ciekawa burza po prawie rocznej przerwie.
To nie była jakaś ciekawsza burza superkomórkowa. Typowa wielokomórkowa burza letnia o podręcznikowych objawach. W takich chwilach trochę żałuję, że rzadko mam przyjemność obserwować podobne zjawiska, ale cóż zrobić, skoro wschodnie Pomorze jest w tej kwestii kiepskim regionem. Po roku doczekałem się jednak czegoś ciekawszego. Dwie pierwsze burze tegorocznego sezonu - z 9 maja i 3 lipca, nie mogą się równać z trzecią, która w ten czwartek wreszcie była tą jedną z wielu burz, która nie przechodzi bokiem, a idealnie nad głową.
Mało tego, była to burza niemal stacjonarna. Jej przemieszczanie się było niezwykle powolne, co pozwoliło cieszyć się wyładowaniami przez ponad godzinę. Ale od początku...
Burza wciąż nade mną, godz. 19:45 CEST. (Sat24). |
Sytaucja zaczęła się robić ciekawsza około godz. 14:30. Cumulunimbusy szybko się wypiętrzały, ale to co najciekawsze na niebie - standardowo mijało mnie bokiem. Od 15:00 stało się już możliwe podziwianie rozbudowanej burzy przechodzącej około 10 km na wschód ode mnie - idealnie widoczna strefa opadu, przez moment wydawało mi się, że widzę smugi opadowe gradu ze względu na zauważalnie wyższą jasność od smug deszczu. Do tego liczne odległe wyładowania doziemne. Ale to nie było jeszcze to, no co czekałem. Wciąż nade mną zero wyładowań, zero opadu, zero wiatru. Wszystko obok, jak zwykle.
Co ciekawe, grzmoty nie milkły nawet jak pierwsza burza przeszła bokiem. 4 lipca m.in. w mojej okolicy formowało się wiele nowych komórek z naprawdę licznymi wyładowaniami, co jak się później miało okazać, zagwarantowało ponad trzy godziny dźwiękowych efektów.
Czekając na rozwój sytuacji, wpatrując się na przemian w niebo i sat24.com około 18:30 niebo zaczęło zwiastować tę oczekiwaną część przedstawienia. Stopniowo robiło się coraz ciemniejsze (choć do rekordów "ciemnicy" jakie u siebie pamiętam to daleko). Kwadrans później wyładowania były znowu tak częste, że następujący po nich grzmot nie milkł niemal nieustannie. Może z kilkusekndowymi przerwami.
Około 19:00 nad moją głowę (wreszcie!) nasunęła się główna część burzy. Jej nadejście nie było poprzedzone chmurą szelfową. Zaczął się opad deszczu o wysokiej intensywności (model UM od ICMu prognozował dla mojej lokalizacji opad powyżej normy tj. przekraczający 30 litrów / metr 2) i chyba wiele się nie omylił. Nie wiem czy ten próg został przekroczony (ulice dość ładnie zalało), ale jeśli nie to, tor raczej nie wiele brakowało (patrz wideo poniżej). Przez kilkadziesiąt sekund, może do dwóch minut, występował opad gradu o średnicy ok. 0,5 do 1 cm.
Fale deszczu zawiewane były w efektownych porywach wiatru, który te 60 km/godz. momentami z pewnością osiągał. Większej prędkości raczej porywy nie osiągały, sądząc po stanie otoczenia po przejściu burzy. Krowy też w powietrzu nie latały.
Ilość wyładowań w pełni zadowalająca - kilka na minutę przez ponad pół godziny w szczytowych momentach zjawiska. Wiele doziemnych, wiele chmurowych. Mnóstwo niezwykle bliskich uderzeń, których niesamowicie brzmiące grzmoty następowały praktycznie od razu po pojawieniu się wyładowania. Gdybym miał oceniać burze również pod kątem doznań dźwiękowych, to ta byłaby jedną z najlepszych. Niebo wydawało wspaniałe dźwięki niemal non stop przez następną godzinę. Przedstawienie zakończyło się ostatecznie dopiero kilkanaście minut po godz. 20:00.
Jedno z licznych wyładowań doziemnych. |
W ciągu dnia temperatura wynosiła maksymalnie 31 stopni Celsjusza. Po przejściu burzy wartość ta zmalała do 18 stopni. Trzecia burza sezonu zaobserwowana i przeżyta, teraz znając życie zapewne czeka mnie długa przerwa w obserwowaniu podobnych zjawisk. Na razie jestem zadowolony z tego, co niebo zafundowało 4 lipca...
Wideo z przebiegu burzy + zdjęcia
Po zachodzie Słońca, około godz. 23:00 pojawiło się kilka przejaśnień między oddalającymi się chmurami burzowymi. Te przejaśnienia ukazały po raz czwarty (z moich skomplikowanych wyliczeń) w tym sezonie obłoki srebrzyste, których najjaśniejsze fragmenty pozostawały skryte za chmurami. Szkoda, że niebo było jeszcze znacznie zachmurzone, bo mogły to być jedne z okazalszych obłoków tego sezonu. Jedno, dwa ujęcia trzeba było jednak zrobić, ostatecznie nie miałem jeszcze kompozycji obłoków srebrzystych z chmurami burzowymi...
Fajnie złapany przebieg burzy w przyspieszeniu :) Ja podobną burzę miałem wczoraj (Małopolska), najsilniejsza w tym sezonie, połamane gałęzie, zerwane linie i opad bardzo intensywny. Burza w sumie się nie przemieszczała jakoś szybko a wyładowania strzelały grubo ponad dwie godziny.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidziałem co się tam działo - burze nieźle dały Wam do wiwatu! Ale w kolejnych dniach czeka nas bardziej stabilna, wyżowa pogoda, bez upałów i burz...
UsuńPozdrawiam!