Dzienne obserwacje Wenus (4) przy prawie pełnym zachmurzeniu

Wariactwo. Pora jeszcze bardziej podnieść poprzeczkę. Znaczy się - wcale mi to humoru nie poprawiało, ale skoro już chmury musiały w takiej ilości być, a jest sobotnie południe i mimo wszystko jakieś prześwity się pojawiają, to trzeba spróbować.

Oczywiście żeby sobie ułatwić sprawę znowu perfidnie wykorzystałem bliskość Księżyca, który dzisiejszego wieczoru znajdzie się w koniunkcji z Gwiazdą Wieczorną, która już prawie na pewno umknie mi ponad chmurami, ale jak się okazało, sobotni ponad 15-stopniowy dystans od 5% sierpa Srebrnego Globu wcale tak sprawy nie ułatwiał. Przepływające nieustannie chmury dodatkowo potęgowały frustrację, ale wiedząc, że zachmurzenie ma się zacząć rozrywać by na wieczorną ostatnią w sezonie koniunkcję Księżyca z Aldebaranem i Plejadami w ogóle zaniknąć liczyłem, że jednak w tych wariackich warunkach coś się uda zobaczyć - tym bardziej, że rano spadł deszcz i gdy tylko pojawiały się jakieś wysepki błękitu od razu dało się we znaki piękne oczyszczenie powietrza i znakomita przejrzystość. W efekcie po ostatniej kwietniowej sobocie dopisuję kolejną obserwację  Wenus w pełnym Słońcu.

Z jednej strony prawie brak tych wysepek błękitu zniechęcał, z drugiej świadomość o tym jaka się zrobiła przejrzystość po porannych opadach plus obecność Księżyca w podobnym obszarze nieba podpowiadała mi, że jednak się uda. Początek zmagań 13:00 CEST. Było dużo zabawy w kotka i myszkę. Ze Stellarium wychodziło, że Księżyca muszę szukać tam, gdzie zalega porcja grubych obłoków, około 50 stopni nad horyzontem. Tam gdzie miała być Wenus - też były chmury. Właściwie były prawie wszędzie. Ale gdy tylko nastąpiło rozpogodzenie i wymagany fragment nieba się odsłonił, sierpik Księżyca dość szybko udało się namierzyć lornetką 10x50, po czym upewniwszy się niejako "z boku" lornetki gdzie celuję - stał się też dostrzegalny gołym okiem na tyle wyraźnie, że nie wiedziałem czemu nie odnalazłem go najpierw bez lornetki.

Chciałem go wykorzystać do szybkiego odnalezienia Wenus, ale w jej miejscu niestety były chmury - przerwa między obłokami zrobiła się nie tak jakbym tego oczekiwał, po czym Księżyc znów się za nimi znalazł, a gdzieś dalej gdzie miała być Wenus, rozpogodziło się. Szukałem minutę-dwie lornetką - bez efektu. Szybko nadciągnęły kolejne chmury, a ja zacząłem się wkurzać, że nie mam GO-TO w montażu. Koniec końców najjaśniejsza z planet zamajaczyła w lornetce, a po oderwaniu wzroku od jej okularów i przyklejeniu głowy niejako z boku by się upewnić gdzie celuję, sprawnie udało się też nakierować na Wenus refraktor 80/400. Niestety szybko się okazało, że ceną za poranne opady był fatalny stan atmosfery. Falowanie i gubienie ostrości było bardzo uciążliwe. Nie mniej w chwilach kilkusekundowego spokoju sierp planety stawał się pięknie wyostrzony - w momencie obserwacji Wenus przebywała na elewacji 56 stopni, oświetlona w 30%, z jasnością -4,6 mag., średnicą kątową 35,6 sekund i w elongacji 41 stopni.

Sprzęt jak poprzednim razem: refraktorek 80/400, kompakt Sony DSC-H20 w projekcji okularowej z ręki, filtry GSO zielony i polaryzacyjny. Warunki wariackie, więc tym razem i trochę wariacko podszedłem do obróbki by lepiej wyostrzyć fazę, w jakiej Wenus aktualnie się znajduje.

1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
Podpisy: 
1) Księżyc przez refraktor 80/400 i okular Plossl 25 mm 
2) J/W z nieco zwiększonym powiększeniem optycznym aparatu 
3) Wenus w okularze 25 mm tuż po odsłonięciu zza jednej z wielu ławic zachmurzenia 
4-5) Wenus w okularze 25 z nieco zwiększonym powiększeniem optycznym aparatu 
6-9) Wenus w okularze 10 mm z Barlowem 2x i filtrami GSO zielonym i polaryzacyjnym na różnych powiększeniach optycznych aparatu 
10-13) Cropy z kadrów 6-9 na Wenus z innymi wersjami obróbki dla podkreślenia fazy sierpa (30%)



Pod koniec obserwacji około 15:00 niebo było już bardzo mocno pozbawione chmur, a godzinę po ich zakończeniu właściwie bezchmurne. Nadzieje na ostatnią w sezonie koniunkcję trio Księżyc-Aldebaran-Plejady rosły coraz szybciej, przyszła pora podładować baterie nieco nadszarpnięte dziennymi obserwacjami Wenus. Około 20:00 sprawdzając temperaturę powietrza za oknem zaliczyłem jeden z poważniejszych "opadów szczęki" - nie z powodu temperatury - było 5 stopni - ale z powodu... całkowitego zachmurzenia nieba. Nie małego, nie umiarkowanego, ale pełnego pokrycia niskimi chmurami, które według modelu UM miały napłynąć dopiero około 23:00 CEST podczas gdy w trakcie koniunkcji wciąż miało być pogodnie. Niestety napłynęły one nieco szybciej przynosząc kolejne, słabsze niż rano opady deszczu, skutkiem czego pożegnalne w sezonie 2019/2020 spotkanie Srebrnego Globu ze słynnymi jasnymi obiektami gwiazdozbioru Byka uciekło mi ponad szczelną pierzyną stratocumulusów. Szkoda - ale cieszy to, co udało się w pełnym blasku Słońca.


  f    t   Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.

Komentarze

  1. Ciężko wypatrzyć tę parę w dzień. Pomyślałem sobie, że łatwiej pod koniec dnia, przed samym zachodem. Coś nawet udało mi się pstryknąć. Zdjęcia wyszły ciemniejsze niż w naturze, bo czasy były b. krótkie, nie chciałem też zaszumiać zbyt dużą światłoczułością.

    Księżyc i Wenus przed zachodem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS. Na ostatnich 2 zdjęciach widać w jak podobnej fazie występują dziś oba ciała niebieskie :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"