Po blisko roku, na blogu kontratakuje szalenie istotny temat odejścia od zmian czasu. Z uwagi na przybierający na sile głos coraz większej ilości państw i ich obywateli za zaprzestaniem przechodzenia z czasu letniego na zimowy i zimowego na letni, Komisja Europejska przeprowadziła ankietę, w której zachęcała do wypowiadania się na ten temat - choć co z tym zrobią teraz ojro-urzędasy, to druga sprawa. Za pewien czas okaże się, czy dzięki temu odejdziemy od stosowania tego problematycznego dla tak wielu, bzdurnego wynalazku, jakim jest przestawianie zegarów wte i we wte co 5-6 miesięcy, w imię założeń już dawno pozbawionych znaczenia w dzisiejszych czasach, choć wiele wskazuje na to, że zmiana czasu z zimowego na letni dokonana w marcu 2018 która według ubiegłorocznych założeń nie wdrożonych ostatecznie w życie miała być ostatnią, jednak tą ostatnią, niestety, nie będzie.
O tym, jakie mam zdanie na ten temat wspominałem w ubiegłorocznym felietonie ➨ "Ewentualne odejście od zmian czasu a życie miłośnika astronomii", w którym zawarłem także stosowne wizualizacje nieba i wyjaśnienia skutków, w jakie obrodziłoby pozostawanie przez cały rok w strefie jednego czasu - strefowego (potocznie zwanego zimowym) lub letniego. Aby się nie powtarzać chętnych do poznania szczegółów mojej opinii i owoców w długości dnia lub nocy, jakie przyniosłaby rezygnacja z przestawiania zegarów, odsyłam do wspomnianego felietonu.
Na początku badania należało zgłosić swoje imię, nazwisko, adres e-mail kraj zamieszkania, a także określenie się, czy wypowiadacie się w imieniu własnym czy też w imieniu państwa członkowskiego lub organu publicznego, bądź jako zainteresowane strony, przedsiębiorstwa lub organizacje konsumenckie. Badanie składało się 5 z pytań, które stanowią sedno problemu. Barwnie oznaczyłem zgłoszone przeze mnie odpowiedzi.
1) Jakie są Państwa ogólne doświadczenia związane z przechodzeniem z czasu zimowego na czas letni w ostatnią niedzielę marca i z czasu letniego na czas zimowy w ostatnią niedzielę października?
☉ Bardzo pozytywne
☉ Pozytywne
☉ Nie mam zdania
☉ Negatywne
☉ Bardzo negatywne
2) Dowody wskazują, że wspólne przepisy UE w tej dziedzinie mają duże znaczenie dla właściwego funkcjonowania rynku wewnętrznego. Jeśli chodzi o przyszłe wspólne przepisy, które z poniższych rozwiązań należałoby Państwa zdaniem zastosować:
☉ Utrzymanie aktualnych ustaleń unijnych - czyli copółroczną zmianę czasu we wszystkich państwach członkowskich UE
☉ Zniesienie zmiany czasu we wszystkich państwach członkowskich UE
3) Z jakiego powodu?
☉ oszczędność energii / brak oszczędności energii
☉ zdrowie ludzkie
☉ zajęcia rekreacyjne wieczorem
☉ bezpieczeństwo drogowe
☉ funkcjonowanie rynku wewnętrznego (handel transgraniczny, organizacja transportu, komunikacja itp.)
☉ inne
4) Jeśli woleliby Państwo zachować/znieść zmianę czasu, jak duże ma to dla Państwa znaczenie? Proszę ocenić w skali od 0 do 10 (0 = nie jest to istotna kwestia; 10 = jest to bardzo istotna kwestia)
10
5) Gdyby zmiana czasu miała zostać zniesiona, który wariant jest najlepszy? Zniesienie zmiany czasu i przejście na stałe na:
☉ czas letni (czas przesunięty o jedną godzinę w stosunku do czasu zimowego)
☉ czas zimowy
☉ Nie mam zdania / nie wiem
Na końcu można było dodać uwagi, ewentualny plik z istotnymi według respondenta informacjami, przepisać tekst z obrazka i sru - ankieta poszła. Jakie będą tego owoce, czas pokaże. W opcji uwag dodatkowych pozwoliłem sobie na podlinkowanie rewelacyjnego, polecanego Wam już we wspomnianym felietonie w przypisach, obszernego opracowania Fundacji Republikańskiej o negatywnych konsekwencjach zmian czasu.
Uprzedzając pytania, oczywiście przesłałem do Komisji Europejskiej niniejszą ankietę jednoznacznie opowiadając się za zniesieniem zmian czasu i wskazując na takie przesłanki jak oszczędność - a raczej brak oszczędności energii, ludzkie zdrowie i bezpieczeństwo drogowe oraz nieco innych uwag na podstawie dawnego felietonu i wyżej wspomnianego opracowania, natomiast w przypadku zniesienia zmian czasu oczywiście opowiadam się za pozostawieniem na stałe czasu letniego środkowoeuropejskiego, przesuniętego o jedną godzinę do przodu względem czasu zimowego (czyli CEST, tj. UT +2 godziny). Dlaczego tak? Znów by się nie powtarzać po szczegóły odsyłam do ostatniego ➨ felietonu na ten temat, gdzie wyraziłem co o tym sądzę jak na dobrej spowiedzi, natomiast dziś maksymalnie pokrótce - oczywiście brak zmian w długości dnia i nocy o porze wiosenno-letniej, ale za to dodatkowa godzina ze Słońcem o porze popołudniowej jesienno-zimowymi popołudniami, mimo skutkującego tym późnego wschodu Słońca, kiedy to i tak większość z nas wybiera się do pracy czy szkoły po ciemku, ze zmianami zaś pozostaje wybijanie organizmu z rytmu i zaburzanie biologicznego zegara człowieka przez konieczność przystosowywania się co pół roku do nowego czasu, szczególnie uciążliwe w zmianie marcowej, gdy nagle tracimy godzinę snu - psychicznie dołującym zaś pozostaje nagła utrata całej godziny ze Słońcem popołudniami jesiennymi i zimowymi przy zmianie czasu w październiku, gdzie z dnia na dzień zachód przesuwa się w przykładowym Gdańsku z ~17:15 na od razu 16:15.
Jeśli mamy pecha i trafiamy na szczególnie pochmurne i ponure sezony jesienno-zimowe (czyli zazwyczaj), to tej godziny naturalnej, zdrowej i nieocenionej dla organizmu jasności za sprawą obecności Słońca nad horyzontem po południu, brakuje nam jeszcze wyraźniej. Nawet jeśli sama zmiana czasu nie wpływa w konkretnym organizmie szczególnie negatywnie na zdrowie (w sensie fizycznym), to nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że dodatkowa, szybsza godzina ciemności i zmroku popołudniowego, zwłaszcza wespół z deszczową aurą, potrafi okazywać się solidnym ciężarem dla komfortu psychicznego. Warto suma summarum w mej ocenie przesunąć tę jedną godzinę z towarzystwem Słońca z jesienno-zimowych poranków, na jesienno-zimowe popołudnia, a więc pożegnać się raz na zawsze z czasem zimowym.
Jeśli mamy pecha i trafiamy na szczególnie pochmurne i ponure sezony jesienno-zimowe (czyli zazwyczaj), to tej godziny naturalnej, zdrowej i nieocenionej dla organizmu jasności za sprawą obecności Słońca nad horyzontem po południu, brakuje nam jeszcze wyraźniej. Nawet jeśli sama zmiana czasu nie wpływa w konkretnym organizmie szczególnie negatywnie na zdrowie (w sensie fizycznym), to nie ulega najmniejszym wątpliwościom, że dodatkowa, szybsza godzina ciemności i zmroku popołudniowego, zwłaszcza wespół z deszczową aurą, potrafi okazywać się solidnym ciężarem dla komfortu psychicznego. Warto suma summarum w mej ocenie przesunąć tę jedną godzinę z towarzystwem Słońca z jesienno-zimowych poranków, na jesienno-zimowe popołudnia, a więc pożegnać się raz na zawsze z czasem zimowym.
Troszkę więcej uzasadnienia z dawnego felietonu dla preferujących opcję w nieco "dłuższym skrócie":
"(...) W konsekwencji widzimy, że wprowadzenie czasu letniego środkowoeuropejskiego (CEST) na stałe powoduje zmiany odczuwalne pomiędzy kresem października a kresem marca, kiedy to popołudnia stają się dłuższe z późniejszym o godzinę zachodem Słońca, jak i zmiany w porankach, kiedy wychodząc do pracy czy szkoły o 07:00 bądź 08:00 nadal byłaby okazja ujrzenia rozgwieżdżonego nieba. (...) Taki jest projekt ustawy. I jak napisałem już na samym początku, stosowanie całoroczne czasu letniego środkowoeuropejskiego zdecydowanie nie jest w zgodzie z naszym geograficznym położeniem, czyli tym, kiedy moment górowania Słońca jest możliwie zbliżony do południa (12:00). (...) Oczywiście ta zależność, powiedzmy sobie jasno, nie ma szczególnego znaczenia na życie i funkcjonowanie normalnego człowieka, a znakomita większość z nas wolałaby zapewne dłuższą obecność Słońca na niebie w godzinach popołudniowych, niż tak szybkie jak obecnie zmroki w trakcie obowiązywania naturalnego dla nas czasu strefowego CET."
Pełne uzasadnienie, wizualizacje i inne szczegóły w felietonie.
"(...) Zastanowić moglibyśmy się również nad tym - z naszego czysto obserwacyjnego punktu widzenia - co i ile ewentualnie byśmy utracili na takiej zmianie. O porze letniej sytuacja się nie zmienia, o porze zimowej żegnamy się ze Słońcem później, niż obecnie. Długość nocy się nie zmienia, ale mamy możliwość dłuższego łapania promieni słonecznych w godzinach popołudniowych, co mogłoby być istotne zwłaszcza w kontekście potencjalnych pochmurnych okresów letnich... (...) Myśl, że po tak ponurej poprzedniej jesieni, zimie, późnej i kiepskiej wiośnie oraz raczej kiepskim lecie, znowu trzeba się oswoić z utratą godzinnej jasności w porze popołudniowej, optymistycznie nie nastraja."
Pełne uzasadnienie, wizualizacje i inne szczegóły w felietonie.
"(...) Czy tak czy siak nie tracimy w ogólnym rozrachunku ilości godzin ze Słońcem, a jedynie przesuwamy jego obecność w jedną bądź drugą stronę z koniecznością rozważenia, że czy wolimy przez cały rok dłuższe i jaśniejsze popołudnia kosztem późniejszych wschodów Słońca - w skrajnych przypadkach po godz. 09:00, czy wcześniejsze zapadanie ciemności przez cały rok, ale z postępującym szybciej świtem - w skrajnych przypadkach już po godz. 03:00. Być może jako początkujący astro-zapaleniec optowałbym za pomysłem wprowadzenia rozwiązania umożliwiającego jak najszybsze rozpoczynanie obserwacji i powitanie ciemnego rozgwieżdżonego nieba o tak wczesnej jak się tylko da porze, ale dziś, z biegiem lat, zbyt silnie przyzwyczaiłem się do walorów długich dni by bardziej skłaniać się ku opcji całorocznego czasu zimowego. Być może to niestety znak czasów - efekt zbyt często pochmurnej aury w ostatnich sezonach, która z jednej strony rzadziej pozwalała (pozwala) na prowadzenie obserwacji nieba, z drugiej po wielokroć przynosi jesienią i zimą ciemne, ponure widoki sprawiające, że wyczekiwanie na nadejście wiosny staje się jeszcze gorętsze."
Pełne uzasadnienie, wizualizacje i inne szczegóły w felietonie.
Nie wiem, na ile Komisję Europejską będą interesowały zebrane wyniki badania od wszystkich, którzy zdecydowali zabrać głos w dyskusji dla jak najdobitniejszego przemówienia ludziom mieniącym się jako władze UE, że już najwyższy czas dla rezygnacji z tego głupiego i uporczywego dla większości społeczeństw europejskich prawa. Znając skłonność UE i jej organów do "przychylania nieba" mieszkańcom państw członkowskich oczywiście nie robię sobie zbytniej nadziei, że ot taka sobie ankieta okaże się narzędziem mającym nie wiadomo jak silną moc sprawczą czy ostatecznie popychającą brukselskich europejsów do poczynienia oczekiwanych przez większość kroków. Mało tego - tak jak w wielu sytuacjach tak i w tym przypadku uważam, że całe to badanie KE stworzyło raz jeszcze nieświadomym osobom iluzję wyboru czy kształtowania/zmieniania polityczno-prawnej rzeczywistości w jakiej przychodzi nam żyć w stopniu nie mniejszym od choćby wyborów parlamentarnych w naszym pięknym kraju, gdzie tylko pozornie wybieramy włodarzy różnych opcji, w istocie jednak najczęściej wywodzących się z tych samych, godnych pożałowania źródeł, formacji i środowisk. Zawsze jednak była to jakaś kolejna opcja wyrażenia swojej opinii bezpośrednio ku unijnym prawodawcom, dlatego mimo wszystko skorzystałem z tej możliwości choćby dla spokoju sumienia i powiedzenia sobie przed lustrem, że w jakiejś bolącej mnie sprawie wykorzystało się każdy, nawet ten być może najmniej istotny sposób.
Do tematu zapewne jeszcze nie raz powrócę, ale tymczasem dobrego weekendu.
Czytaj też ➨ Felieton: Ewentualne odejście od zmian czasu a życie miłośnika astronomii - wizualizacje nieba, dane i skutki rezygnacji ze zmian czasu
f Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.
Też wypełniłem tę ankietę, bez specjalnej wiary ale dla "spokojności" sumienia. Jak zapewne się domyślasz odpowiedzi mieliśmy takie same.
OdpowiedzUsuńZ tego co czytałem wśród komentarzy czytelników, którzy także ankietę wypełnili - nie znalazłem głosów odmiennych. Powiedzieć o takich jak my większość to nic nie powiedzieć - coraz bardziej odnoszę wrażenie, że ta "większość" to nieomal wszyscy. Jednak nieco ponad 4,5 mln głosów oddanych w ankiecie to bardzo mało jak na zasięg terytorialny badania, ale może coś z tego wyniknie. Kiedyś tam... bo są dla ojro-pOSŁÓW sprawy ważne i "ważniejsze" ;-)
UsuńMam podobne zdanie, tzn. uważam, że dobrze byłoby wstrzymać ten proceder, z tym że ja optowałabym za czasem zimowym... Nie mam żadnych konkretnych argumentów, po prostu czas zimowy zawsze wydawał mi się bardzej "naturalny"(o ile o czasie - wymyśle człowieka - w ogóle można tak powiedzieć...). Może wynika to z tego, o czym piszesz: że punkt górowania Słońca jest zbliżony do południa. Osobiście gorsze dla mnie są tak późne zimowe wschody Słońca jakie wypadałyby zimą przy utrzymaniu czasu letniego niż to, że ciemno robi się o 16 zimą czasu zimowego ;> (i pisze to osoba, która jest zdecydowanie bardziej "sową" niż "skowronkiem"). Wydaje mi się, że gdyby czas strefowy obowiązywał cały rok, organizm stopniowo przyzwyczajałby się do szybciej zapadającego zmroku. Wiem, że jesień/zima - ciemno, zimno, pada, "brazylijski serial juz nie cieszy jak kiedyś(...)", ale żyjemy na półkuli północnej i c'est la vie :> trzeba łykać witaminę D, jeść ryby i dużo gorzkiej czekolady - niekoniecznie wszystko razem ;p
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy chcę udostępniać swoje dane organom unijnym, więc pewnie nie wypełnię ankiety, poza tym nie wydaje się mi, żeby te "sromisje" brały pod uwagę zdanie szarych obywateli... Co inne jakieś kasiaste lobby.
Zdecydowanie ten zimowy jest bliższy naturalnemu, astronomicznemu. Zresztą przecież problemem nie jest to która godzina jest na zegarach, tylko to o której godzinie umówimy się że rozpoczynamy dzień. Można więc zachowując czas zimowy, ustalić że większość instytucji będzie rozpoczynała pracę o 5-ej rano i otrzymujemy ten sam efekt.
UsuńPytanie na co komu marnować 2-3 godziny Słońca widocznego od 03:00 nad horyzontem w porze letniej, gdyby zachować czas zimowy. Bo akurat do wyższości dodtakowej godziny ze Słońcem jesienno-zimowymi popołudniami nie trzeba chyba nikogo przekonywać, podczas gdy obecność Słońca o 02:30-03:00 w czerwcu i lipcu jest IMHO nieporozumieniem nawet dla porannych skowronków. Ja np. pracuję m.in. od 06:00 mając pobudkę o 04:30. Zimą Słońca prawie nie widzę w takich sytuacjach, bo wschodzi 2 godziny po tym jak rozpocznę pracę (nie widzę więc problemu dla godzinę późniejszego wschodu), a zachodzi już półtorej godziny po tym jak z pracy wyjdę. Nosz kurde balans, czy może być coś bardziej przytłaczającego?! Takich ludzi jest mnóstwo. Wiem, że nie wszyscy tak mają, wiem że na takiej zasadzie można się spierać bez końca, bo to średnio udana dyskusja na zasadzie mojego a twojego widzimisię, no ale niech naprawdę tak z ręką na sercu i uczciwie na 100% każdy zwolennik czasu zimowego przyzna się do czego mu i jak często to wykorzustuje, że Słońce góruje blisko 12:00. Znowuż przyzwyczajenie organizmu do jednej strefy równie dobrze można odbić do czasu letniego.
Usuń