Koniunkcja marca: młodziutki Księżyc, Merkury i Wenus. Fotorelacja z 18-19.03.18

Po nadzwyczaj mroźnym początku marca z pogodnym niebem i późniejszej dominacji chmur, niebo w miniony weekend ponownie odkryło się ponad Pomorzem przynosząc możliwość ujrzenia i uwiecznienia najważniejszej koniunkcji marca, do obserwacji której szczególnie mocno zachęcałem w bieżącym wydaniu "Nieba nad nami" traktując to zjawisko jako największy hit miesiąca spośród dostępnych nam koniunkcji. Szczęśliwie, na ostatni niedzielny wieczór astronomicznej zimy, od północy wlała się nowa porcja zimnego i suchego powietrza od wyżu skandynawskiego - no, to może akurat niezbyt fortunne, bo termika była fatalna, ale z tego właśnie powodu chmury ustąpiły miejsca czystemu niebu, bezchmurnemu prawie po sam horyzont. Niesłychanie ważna sprawa w sytuacji, gdy obserwowane zjawisko ma się rozgrywać na niewielkich elewacjach.

Już od piątku, 15 marca prognoza modelu UM była jednoznaczna i powtarzalna z każdą kolejną aktualizacją, prognozując całkowicie pogodne niebo zarówno na wieczór najbliższej koniunkcji 18 marca jak i awaryjny poniedziałek 18 marca, gdy dystans pomiędzy Księżycem i planetami będzie większy. Taką samą falę optymizmu zapewniały kolejne aktualizacje modelu GFS zgodnego z UM jak rzadko kiedy. Kwestia zachmurzenia, czy raczej jego kompletnego braku była więc rozwiązana szybko i to czym można było się przejmować, były pozostałe elementy pogody na czele z wiatrem i temperaturą odczuwalną. W niedzielę było to -9, a w poniedziałek -7 stopni Celsjusza.

Nie ma tragedii, ale przy wietrze w porywach do 30-50 km/godz. o komforcie termicznym też trudno pisać. No i gdy się dopiero skończyło zapalenie zatok, to też tak raczej średnio przyjemne myśli przychodzą. Tylko weź tu powstrzymaj się człowieku przed wyjściem w teren na takie przedstawienie, gdy niebo staje się kryształowe, śladu po grubych ponurych chmurach nie ma, a widzialność staje się taka jak za starych dobrych wyżów z mroźnym suchym powietrzem, gdy zimami potrafiły po dwa-trzy tygodnie stać nad Polską. Nie da się, po prostu ubierasz się i wychodzisz. To trochę takie balansowanie na cienkiej granicy między zdrowym hobby a zwyczajną nieodpowiedzialnością, wiem o tym, no ale mam nadzieję, że Pan Bóg mnie za to nie pokarze nawrotem choroby.

W każdym razie gdy się już ubrałem przed tym mrozikiem niczym przed zdobywaniem K2, na moim ulubionym miejscu obserwacyjnym byłem gotów o 18:00 tuż po zachodzie Słońca, pół godziny przed początkiem dobrej widoczności koniunkcji. Ulubionym, bo mimo, że położonym w mieście, to jednak okraszonym olbrzymim sentymentem jakim darzę to miejsce, ponieważ właśnie tam przed laty dokonywałem swoich pierwszych obserwacji. Niekiepski widok na niebo zachodnie, duża przestrzeń wokoło i parę drzew urozmaicających wszelkie szeroko-kadrowe zdjęcia - myśląc o koniunkcjach wiele więcej do szczęścia mi nie potrzeba. Może za wyjątkiem polskich gór, ale te niestety widuję tylko kilkanaście dni w roku.

Przez cały czas prowadzenia obserwacji i sesji fotograficznej warunki były przyjemnie stabilne, wiatr nie dawał specjalnie w kość, a widoczność dzięki mroźnej aurze i krystalicznie czystemu niebu była wyśmienita. Pozwoliło to na szybkie zlokalizowanie Młodego Księżyca zaledwie dobę po nowiu, którego oświetlenie tarczy wynosiło jedynie w 1,5%. Istny paznokieć łatwy do przeoczenia, ale dostrzegłem tylko w lornetce (gołym okiem dopiero bliżej jego zachodu) i niestety nieco zbyt późno aby udało się go złapać z dwiema planetami w kadrze - wspomniane drzewa zrobiły swoje. Naturalnie o warunkach do fotografowania światła popielatego nie było mowy, elewacja była szalenie niska i Srebrny Glob w tak młodym wieku zmierzał ku horyzontowi zbyt szybko. Problemu tego nie było za to kolejnego wieczoru, gdy oddalił się on już od pary Merkury-Wenus.


A para ta prezentowała się wybornie. Fantastycznie dostrzegalny Merkury, niezwykle ulotny i widoczny dobrze tylko w dwóch kilkunastodniowych okresach w ciągu roku - przy wiosennej elongacji wschodniej i jesiennej elongacji zachodniej (porannej), stanowił tak naprawdę najważniejszy cel obu wieczorów. Nie nastawiałem się na jego obserwacje teleskopem, ale chciałem bardzo aby dopełnił on te niedzielno-poniedziałkowe kadry w towarzystwie dwóch najjaśniejszych obiektów nocnego nieba. I udało się - oddalony zaledwie 2,5 stopnia od lśniącej Wenus jako pierwszej przykuwającej uwagę na wieczornym niebie, dostrzegalny był najwyżej z tej trójki przebywając krótko po maksymalnej elongacji wschodniej.


Wieczór później, 18 marca, kontynuacja spektaklu. Mimo, że Srebrny Glob oświetlony był nadal nieznacznie, jedynie w 5% i przebywał znacznie wyżej przynosząc otwarcie kilkudniowego okresu doskonałej widoczności światła popielatego o porze wieczornej, to jednak jego odległość względem Merkurego i Wenus wzrosła już do niemal 10 stopni i całe towarzystwo zaczęło się rozchodzić. Zmiana położenia planet względem siebie uległa wprawdzie niewielkiemu przeobrażeniu, ale przez wyraźne odsunięcie Księżyca trzeba było już używać jeszcze krótszych ogniskowych aby całą trójkę zmieścić w polu widzenia.

Mimo tych okoliczności widok zachwycał w mojej ocenie jeszcze bardziej, niż wieczór wcześniej, a dzięki wyższej elewacji naszego satelity można było poczekać aż niebo ściemnieje na tyle, by uwidoczniło się jego światło popielate rekompensujące wzrost odległości od planet. Można rzec, że w zamian za większą rozpiętość kątową koniunkcji i konieczność skrócenia ogniskowej, wzrosła zauważalnie widowiskowość samego Księżyca. Wraz z ściemnianiem nieba widok stawał się niezwykle urokliwy i fotogeniczny, przypadkowi mieszkańcy pobliskiego osiedla wyprowadzający swoje czworonogi w moim otoczeniu szybko potrafili się zachwycić i przystanąć choćby na chwilę w miejscu, wpatrując się jak piękny cieniutki sierp Srebrnego Globu w towarzystwie dwóch jasnych planet chylą się ku horyzontowi domykając ostatni wieczór zimy.




Takie zjawiska, na których może zawiesić oko każdy, bez względu na to czy dysponuje jakimkolwiek sprzętem obserwacyjnym prócz oczu czy nie, od zawsze wspominam niezwykle miło, za każdym razem zachwycając się jak za pierwszym razem. Pisałem też kiedyś, przy okazji jednej z ➨ dawnych fotorelacji, że czasem choćby i jedna obserwacja, jedno piękne zjawisko może zachwycić i naładować człowiekowi akumulatory, nawet gdy następuje w przerwie pomiędzy wszech dominującym zachmurzeniem. Czy tak było z tymi dwoma wieczorami? Uważam, że tak. Jeśli miała to być nagroda pocieszenia za niemal nieustannie pochmurne niebo tej zimy, a właściwie o wiele gorzej niż tylko zimy, to przyjmuję ją ze szczerą radością.

W "Niebie nad nami" na marzec pisałem o trzymaniu kciuków za dobrą aurę w czas tego spotkania Srebrnego Globu z Merkurym i Wenus, aby zima mimo dominacji pochmurnej aury pożegnała się z nami w dobrym humorze przynosząc na tę koniunkcję pogodne niebo. Jestem bardzo uradowany, że tak też się stało - choć wiem, że niestety nie wszędzie, ale ufam, że tam gdzie aura pokazała swoje pochmurne oblicze, przyjdzie okazja na dobry rewanż za miesiąc, gdy Księżyc ponownie spotka się z Wenus. Tym, którzy zaznali smaku niepowodzenia życzę pogodnej aury w połowie kwietnia, a tym, którym się udało gratuluję i cieszę się razem z Wami z obserwacyjno-fotograficznego sukcesu przy podziwianiu koniunkcji Księżyca z Merkurym i Wenus; tej uroczej wisienki na marcowym torcie, dosłownie na samo pożegnanie astronomicznej zimy.


A co jeszcze w marcu na powitanie astronomicznej wiosny? O tym możecie czytać w rozdziale poświęconym zjawiskom ➨ w bieżącym "Niebie nad nami".


Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.

Komentarze

  1. Wreszcie się napatrzyłem. Dwa dni temu chciałem sfotografować Księżyc z Aldebaranem, ale mój sprzęt "nie sięga gwiazd" ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to się bardzo cieszę, że chociaż obserwacje były! U mnie akurat od nadejścia wiosny na razie dominacja chmur, ale świadomość, że zaczęła się statystycznie najbardziej pogodna pora roku jakoś tak mimo wszystko humor poprawia i napełnia optymizmem. Pozdrawiam :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"