I po zaćmieniu. Po jednym z najmniejszych częściowych zaćmień Księżyca w XXI wieku. Pogoda była sprzyjająca, grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Temperatura powietrza na poziomie 7 stopni Celsjusza, bezwietrznie, trochę cirrusów i smug kondensacyjnych po licznych przelotach bołingów i innych erbasów.
Ze względu na niewielką fazę zaćmienia w maksimum, jedynym sprzętem jaki mi towarzyszył była małpka Sony. Pierwszy raz obserwując tego typu zjawisko, byłem mobilny. Nie planowałem takiej wersji, ale zabierając ze sobą tylko aparat, chodziłem i spacerowałem po lokalnym osiedlu. A to pięć minut postałem tutaj, za chwilę kawałek dalej, później na jeszcze innym miejscu. A to mijał mnie jakiś owczarek "który nie gryzie" (ale spojrzenie ma podejrzane...), a to ktoś gapił się na mnie myśląc "a ten co tu teraz z aparatem się kręci", a to popatrzyłem sobie na innych mieszkańców czy wykazują jakiekolwiek zainteresowanie tym co dzieje się nad nami.
Mówiąc krótko - było naprawdę nieźle jeśli chodzi o widoczność zjawiska. Teraz i czytelnicy i ja mamy odpowiedź na pytanie,
które zadawałem niemal miesiąc temu pisząc kwietniową część "Nieba nad nami". Jak widoczne może być zaćmienie częściowe z fazą maksimum ok. 1,5%? Ano całkiem nieźle jak się okazuje - i to jeszcze przed rozpoczęciem fazy częściowej. A przynajmniej w takich okolicznościach jakie zachodziły 25 kwietnia, czyli w około dwie godziny po zachodzie Słońca, na ciemnym niebie i przynajmniej 10 stopni nad horyzontem. Suma summarum dobrze wyszło, że o tym zaćmieniu też czytelnicy się z "Nieba nad nami" dowiedzieli, bo coś można było jednak zobaczyć.
Gołym okiem tracenie blasku górnej lewej części tarczy Księżyca wg mojej obserwacji dało się dostrzec od 21:26 CEST czyli dokładnie 28 minut przed początkiem fazy częściowej (kontakt U2). Już w tym momencie dało się odczuć zbliżanie się granicy cienia, a że nie jest ona idealną linią a blask czy raczej cień jest na niej rozproszony, to ściemnianie krawędzi można było obserwować już w czasie głębokiej fazy półcieniowej.
Od 21:45 CEST (do U2 -9 minut) było już znacznie widoczne przeważanie blasku południowej części tarczy nad północną. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że nawet przypadkowy przechodzień po spojrzeniu na Księżyc mógł dostrzec, że nie jest to zwyczajna pełnia, że góra jest ciemniejsza od dołu, że coś tam się jednak dzieje. Godz. 22:00 CEST - w 6 minut po rozpoczęciu się głównej fazy częściowej górna krawędź tarczy była już zdecydowanie w ziemskim cieniu. Tutaj wątpliwości być już nie powinno. W lornetce czy teleskopie tym bardziej. Chwilę później, o godz. 22:07 CEST w momencie maksimum, zaćmienie prezentowało się naprawdę dobrze jak na tak małą fazę maksymalną. Chyba możemy to zawdzięczać temu, o czym wspomniałem parę zdań wyżej - granica między cieniem a półcieniem nie stanowi dokładnej linii, cień przechodzi w półcień stopniowo, w rozproszeniu, i dzięki temu można wyraźniej taką niewielką fazę dostrzec. Przez moment można było nawet odnieść wrażenie, że maksimum jest głębsze od 1%, ale choć byłoby to tylko złudzenie, zjawisko było dostrzegalne co najmniej dobrze.
Później, w drugiej połowie zjawiska od 22:08 CEST cień ziemski stopniowo zaczął się zsuwać z górnej części tarczy Księżyca, ale zaćmienie nadal można było dostrzec bez optyki. Mi samemu gołym okiem udało się dostrzegać zjawisko do 22:40 CEST. W tych też okolicach czasowych zakończyłem swoją przechadzkę po okolicy i obserwację kolejnego zaćmienia Księżyca. Tym razem w czasie obserwacji bez astroklamotów, sam byłem w nieustannym ruchu jak nasz zaćmiony satelita.
Czy było warto? Oczywiście, że było. Pogoda sprzyjała, z resztą
taki meteorogram ICMu dotyczący zachmurzenia mówi sam za siebie. Patrząc na zdjęcia z Sat24 widzę, że wolnych od zachmurzenia była znaczna większość województw w całej Polsce, ufam więc że wielu z czytelników także odniosło swój sukces przy obserwacji zjawiska. Kolejne zaćmienie Księżyca przeszło do historii, zaćmienie wyjątkowe albowiem jedno z najmniejszych w tym stuleciu a mimo to widoczne gołym okiem, pogoda okazała swe miłosierdzie amatorom nocnego nieba, a my jesteśmy bogatsi o kolejną, wyjątkową obserwację.
Jeżeli również obserwowaliście czy fotografowaliście, zachęcam do podzielenia się wrażeniami w komentarzach. Chyba wielu czytelników w ten czwartkowy wieczór odniosło sukces... :-)
|
19:30 UT (zoom optyczny 10x). |
|
19:30 UT (zoom cyfrowy 20x). |
|
19:45 UT (zoom optyczny 10x). |
|
19:45 UT (zoom cyfrowy 20x). |
|
20:07 UT (zoom optyczny 10x) - maksimum. |
|
20:07 UT (zoom cyfrowy 20x) - maksimum. |
|
20:18 UT (zoom optyczny 10x). |
|
20:18 UT (zoom cyfrowy 20x). |
|
20:27 UT (zoom optyczny 10x). |
|
20:27 UT (zoom cyfrowy 20x). |
|
20:15 UT (bez powiększenia - zaćmienie również możliwe do zaobserwowania i sfotografowania). |
Super! Tak to właśnie wyglądało. Też obserwowałem zaćmienie, lornetka pokazała je bardzo wyraźnie.Pogoda w Trójmieście bardzo dobra, warto było spróbować. Powiem więcej, to było jedno z najciekawszych zjawisk jakie widziałem efekt wiadomo nie był jakiś wielki ale na tyle widoczny że można się ucieszyć:)
OdpowiedzUsuńpzdr
Cieszę się, że i Tobie się powiodło. Czytałem różne relacje, pogoda sprzyjała w naprawdę przeważającej części kraju.
UsuńJa z lornetki tym razem nie korzystałem - obserwacje prowadziłem z powodzeniem gołym okiem, jedynie małpka mi towarzyszyła celem udokumentowania zaćmienia na pamiątkę.
Pozdrawiam!
Mi też się oczywiście udało. Zapisałem w swoim dzienniku obserwacji takie zdanie "Zaćmienie o fazie 2% a emocji 100%" Ja odczułem delikatne pociemnienie brzegu Księżyca już ok. 21:15, o 21:30 nie miałem już wątpliwości, że widać półcień. A z kolei o 21:45- chmura z lukami zakryła księżyc- myślałem, że oszaleję, na szczęście o 21:55 luka ukazała księżyc by o 22:01 zupełnie go odsłonić. Co ciekawe- gołym okiem odczułem, że brzeg jest faktycznie nagryziony (czarny cień) a w teleskopie tarcza była widoczna w całości tylko ta zaćmiona krawędź miała ciemno szary kolor. Miałem wrażenie, że gołym okiem to wygląda nawet lepiej. Nagrania przez syntę 12" ukazały ciemną, krawędź, "nagryzioną". Okoliczności przyrody po prostu zrobiły swoje- delikana mgiełka na łąkach, odgłosy dzikiej zwierzyny, piękne nagrania, i ten mrok przy górnej krawędzi księżyca. Coś pięknego- zaćmienie bardzo przypominało mi zaćmienie z 7 września 2006. Warto mówic o każdym zaćmieniu, nawet półcieniowym bo jak się okazuje każde jest wyjątkowe. Pozdrawiam Daniel
OdpowiedzUsuńRównież melduję o sukcesie! Na Kujawach może idealnie w pogodzie nie było bo trochę chmur miałem na wschodzie, ale ostatecznie zjawisko można było obserwować bez nerwów. Miałem do dyspozycji tylko Nikona 10x50 i dwoje pomocników:D ale to było nawet za dużo bo maksimum zaćmienia widzieliśmy nawet na gołe oko. Lornetka pomogła tzn. jeszcze bardziej podkreśliła zaciemnioną powierzchnię. Zaćmienie bardzo ładnie się prezentowało, kumpel zrobił trochę fotek ale jeszcze mi nie przesłał. Warto było pamiętać o zaćmieniu, bo efekt zjawiska był bardzo przyzwoity. Sam nie widziałem jeszcze zbyt mocno pociemnienia przed 21:54, ale od 22:00 przez kolejny kwadrans już bardzo wyraźnie. Teraz czekam na kolejne atrakcje. Dzięki za przypominanie o takich wydarzeniach, bardzo się cieszę z wczorajszej obserwacji ;D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Zbyszek
No to cieszę się razem z Wami! Zaćmienie o fazie 2% a emocji 100% - dobrze to ująłeś, Daniel! Rzeczywiście, jak człowiek widział gołym okiem że coś się zaczęło dziać, to emocje szybko stawały się jeszcze bardziej odczuwalne. Dobrze, że pogoda nam sprzyjała.
UsuńZbyszek, grunt że maksimum dobrze dostrzegaliście. Macie na koncie kolejne wyjątkowe zjawisko!
I u mnie dopisała pogoda. Zaćmienie widoczne nawet dobrze jak na tak małe maksimum, ale półcień też można było zobaczyć przed zaćmieniem częściowym. Zjawisko miałem urozmaicone bo parę minut po maksimum pod tarczą księżyca przeleciał samolot, akurat obserwowałem księżyc lornetką bo widziałem że samolot się zbliża. Za chwilę wiatr smugę przesunął na księzyc i zaćmienie było słabiej widoczne, ale po chwili znowu było dobrze. Super że pogoda pozwoliła na podziwianie zaćmienia:D
OdpowiedzUsuń